- Jesteście! Jane zwariowała!
Silver i Luke spojrzeli po sobie.
- Spokojnie - chłopak chwycił wodze kuca - Rei, idź z nim, ja wezmę Zdrajcę.
Dziewczyna skinęła głową i zeskoczyła z siodła, po czym pobiegła za Arthurem. Zatrzymali się przy drzwiach stodoły.
- Ostrzegam, ona jest niebezpieczna.
- Co?
- Ma broń Mike'a...
- Jak to? A Mike?
- Nie ma go tu, wyszedł gdzieś z Hankiem, Davidem i Monicą.
Silver uśmiechnęła się lekko i weszła do środka. Jane celowała w Ray'a opierającego się o ścianę z założonymi rękami. Elena i Leah wpatrywały się z nią z przerażeniem, a chłopak z drwiącym uśmieszkiem. On wiedział.
Dziewczyna zauważyła Silver i odwróciła się w jej stronę.
- Wróciłaś - warknęła - Przecież ty zawsze wracasz. Stój! Jeszcze jeden krok, a zginiesz. Stój, mówię!
Silver zatrzymała się dopiero metr od niej. Jane przystawiła je pistolet do czoła.
- Sama chciałaś! Zasłużyłaś na to! Jakieś ostatnie słowa?
- Tak - uśmiechnęła się - Następnym razem sprawdź, czy jest nabita.
- Co?
Ray roześmiał się głośno.
- Mike ma naboje przy sobie.
Jane pociągnęła za spust. Nic się nie stało. Silver chwyciła broń i odebrała ją dziewczynie, która wpatrywała się w nich, zbita z tropu. Drzwi stodoły otwarły się i wszedł Luke.
- Co jest?
- Chodź - powiedział Ray i machnął do Silver, żeby się do nich przyłączyła - Zaraz ci opowiemy.
***
Odepchnęła trupa od siebie i szybkim ruchem wbiła mu sztylet w głowę. Zaraz potem odwróciła się i rzuciła ostrzem w ostatniego Martwego. Hank przybiegł do niej.
- Nieźle sobie z nimi radzisz, mała - położył jej rękę na ramieniu - Kiedy Mike polecił mi cię do obrony, pomyślałem, że sobie ze mnie żartuje. Ale zaryzykowałem i nie żałuję. No już, chodźmy.
- Ja... Eee... - Silver wyjęła sztylet z ciała Martwego - To... Miłe...
- Co jest, dziewczyno?
- No... Czegoś tu chyba dalej nie rozumiem. Nie boicie się nas? Że coś wam zrobimy? Że okradniemy dom w nocy i uciekniemy? Że pozabijamy was przez sen? Że jak się odwrócisz, rzucę w ciebie ostrzem?
- A powinienem? - zaśmiał się.
- Nie. Po prostu czasy się zmieniły. Ludzie się zmienili. Wszystko się zmieniło. Świat się skończył.
- I tu się mylisz, słońce. Ty nadal jesteś tylko piętnastolatką, a ja wciąż jestem zwykłym farmerem. Co się zmieniło?
- To, że ta piętnastolatka potrafi zabijać.
- Trupy. Zabijać trupy. Bo one nie żyją. Właściwie, to trochę dziwne, bo...
- Tak, też to kiedyś rozważałam. Przejdź, proszę, do meritum.
- Mówię o tym, że zabijasz coś, co i tak już nie żyje. Powiedz mi, ilu ludzi masz na sumieniu?
- Nikogo.
- Widzisz, mała?
- Nie.
- Każdy trup, którego wykończyłaś, nie miał przed sobą długiego życia. Nie czekała na niego rodzina. Nie...
- A Sarah? A Carole? - przerwała mu.
- Kim one są?
- Raczej kim były. One... Nikim. Nikim ważnym.
- Więc czemu o nich wspominasz?
- Bo ich śmierć mnie nie ruszyła - zaśmiała się gorzko - Chyba jestem potworem, Hank, ale nie martwiłam się o nie, tylko o moich przyjaciół. Że Sarah zaatakuje Mike'a. Że Carole przemieni się, zanim Ray ją dobije.
- Zwolnij, słońce. Chyba musisz mi opowiedzieć całą historię.
- Jest naprawdę długa.
- Mamy czas. Droga do farmy daleka, a my mamy ciężkiego jelenia do niesienia.
YOU ARE READING
The Walking Dead - Silver
FanfictionSilver była w szkole, kiedy ogłoszono wybuch epidemii. Teraz siedzi uwięziona w budynku z ostatnimi osobami z jakimi kiedykolwiek chciałaby spędzać ten czas - pięcioma dziewczynami, z którymi się kiedyś przyjaźniła i dwoma chłopakami z ich klasy. Sz...