XVI

2.4K 228 0
                                    

- Jesteście! Jane zwariowała!

Silver i Luke spojrzeli po sobie.

- Spokojnie - chłopak chwycił wodze kuca - Rei, idź z nim, ja wezmę Zdrajcę.

Dziewczyna skinęła głową i zeskoczyła z siodła, po czym pobiegła za Arthurem. Zatrzymali się przy drzwiach stodoły.

- Ostrzegam, ona jest niebezpieczna.

- Co?

- Ma broń Mike'a...

- Jak to? A Mike?

- Nie ma go tu, wyszedł gdzieś z Hankiem, Davidem i Monicą.

Silver uśmiechnęła się lekko i weszła do środka. Jane celowała w Ray'a opierającego się o ścianę z założonymi rękami. Elena i Leah wpatrywały się z nią z przerażeniem, a chłopak z drwiącym uśmieszkiem. On wiedział.

Dziewczyna zauważyła Silver i odwróciła się w jej stronę.

- Wróciłaś - warknęła - Przecież ty zawsze wracasz. Stój! Jeszcze jeden krok, a zginiesz. Stój, mówię!

Silver zatrzymała się dopiero metr od niej. Jane przystawiła je pistolet do czoła.

- Sama chciałaś! Zasłużyłaś na to! Jakieś ostatnie słowa?

- Tak - uśmiechnęła się - Następnym razem sprawdź, czy jest nabita.

- Co?

Ray roześmiał się głośno.

- Mike ma naboje przy sobie.

Jane pociągnęła za spust. Nic się nie stało. Silver chwyciła broń i odebrała ją dziewczynie, która wpatrywała się w nich, zbita z tropu. Drzwi stodoły otwarły się i wszedł Luke.

- Co jest?

- Chodź -  powiedział Ray i machnął do Silver, żeby się do nich przyłączyła - Zaraz ci opowiemy.

***

Odepchnęła trupa od siebie i szybkim ruchem wbiła mu sztylet w głowę. Zaraz potem odwróciła się i rzuciła ostrzem w ostatniego Martwego. Hank przybiegł do niej.

- Nieźle sobie z nimi radzisz, mała - położył jej rękę na ramieniu - Kiedy Mike polecił mi cię do obrony, pomyślałem, że sobie ze mnie żartuje. Ale zaryzykowałem i nie żałuję. No już, chodźmy.

- Ja... Eee... - Silver wyjęła sztylet z ciała Martwego - To... Miłe...

- Co jest, dziewczyno?

- No... Czegoś tu chyba dalej nie rozumiem. Nie boicie się nas? Że coś wam zrobimy? Że okradniemy dom w nocy i uciekniemy? Że pozabijamy was przez sen? Że jak się odwrócisz, rzucę w ciebie ostrzem?

- A powinienem? - zaśmiał się.

- Nie. Po prostu czasy się zmieniły. Ludzie się zmienili. Wszystko się zmieniło. Świat się skończył.

- I tu się mylisz, słońce. Ty nadal jesteś tylko piętnastolatką, a ja wciąż jestem zwykłym farmerem. Co się zmieniło?

- To, że ta piętnastolatka potrafi zabijać.

- Trupy. Zabijać trupy. Bo one nie żyją. Właściwie, to trochę dziwne, bo...

- Tak, też to kiedyś rozważałam. Przejdź, proszę, do meritum.

- Mówię o tym, że zabijasz coś, co i tak już nie żyje. Powiedz mi, ilu ludzi masz na sumieniu?

- Nikogo.

- Widzisz, mała?

- Nie.

- Każdy trup, którego wykończyłaś, nie miał przed sobą długiego życia. Nie czekała na niego rodzina. Nie...

- A Sarah? A Carole? - przerwała mu.

- Kim one są?

- Raczej kim były. One... Nikim. Nikim ważnym.

- Więc czemu o nich wspominasz?

- Bo ich śmierć mnie nie ruszyła - zaśmiała się gorzko - Chyba jestem potworem, Hank, ale nie martwiłam się o nie, tylko o moich przyjaciół. Że Sarah zaatakuje Mike'a. Że Carole przemieni się, zanim Ray ją dobije.

- Zwolnij, słońce. Chyba musisz mi opowiedzieć całą historię.

- Jest naprawdę długa.

- Mamy czas. Droga do farmy daleka, a my mamy ciężkiego jelenia do niesienia.

The Walking Dead - SilverWhere stories live. Discover now