XXX

1.7K 162 4
                                    

Było już całkiem ciemno, a do żelaznych drzwi wielkiego magazynu dobijało się kilku Martwych. W środku siedziała grupa ludzi. Niska, ciemnowłosa dziewczyna, szatyn z grzywką, chłopak z tunelami w uszach i najwyższy z nich siedemnastolatek z rozczochranymi, krótkimi włosami. Po drugiej stronie pokoju zebrała się druga połowa: blondwłosa piętnastolatka, Cassie, jej siedem lat starsza siostra, Bonnie, brunet w jej wieku, Will i jego matka, Sophie.

- Po tym pozostało nam tylko uciekać. Spojrzeć Betty w oczy po tym, co powiedział Matthew? Niewykonalne - Luke pokręcił głową, kończąc opowieść o ich przeszłości.

- Co się z nim stało? - zapytała Cassie, bawiąc się włosami.

- Wzięliśmy go ze sobą - Silver spojrzała na nią krzywo - Pilnujemy go na zmianę.

- Och. Czyli on żyje? - upewniła się.

- Tak.

Blondynka pokiwała głową i zajęła się swoimi paznokciami.

- My spotkaliśmy się całkiem niedawno - głos Willa przerwał ciszę - I od tego czasu raczej nie zatrzymywaliśmy się na dłużej w jednym miejscu. Tak jest bezpieczniej.

- Nie wolelibyście się osiedlić? Hodować jakieś warzywa, czy coś? - zapytał Ray.

- Nie myśleliśmy o tym - odparła Sophie.

Zapadła cisza. Czwórka przyjaciół spojrzała po sobie. Pomyśleli o tym samym.

- Chcielibyście się do nas przyłączyć? - odezwała się Silver.

***

Zaparkowali przed domem obok koniowozu. Ze znaleniem samochodu nie mieli większego problemu, a na stacji uzupełnili paliwo. Wzięli ze sobą jeszcze kilka pełnych kanistrów, na zapas.

Wysiedli na ulicę i skierowali się.do domu. Luke zapukał do drzwi i Leah im otworzyła.

- Kto to? - zdziwiła się, widząc grupę obcych.

- Zaraz ci wytłumaczymy. Zawołaj resztę.

Usiedli przy dużym stole jadalnym. Elena podała fasolę z puszki, którą znaleźli kilka dni temu w jednym z domów. Po tym, jak się poznali, zaczęli się zastanawiać co dalej.

- Możemy wybrać się na wybrzeże - powiedział Matthew, odchylając się na krześle.

Ray spojrzał na niego z niechęcią.

- Po co?

- Może być całkiem bezpiecznie. Łowilibyśmy ryby. Znaleźlibyśmy jakiś fajny dom.

- To nie jest taki zły pomysł - przyznał David.

- Nie dziękujcie.

***

Wszyscy już spali, kiedy chłopak zapalił świecę. Odgarnął grzywkę z czoła i ostrożnie odsłonił rękaw. Niepewnie dotknął krwawego śladu po zębach. Czuł się słabo. Naprawdę słabo.

The Walking Dead - SilverOnde histórias criam vida. Descubra agora