XXV

2K 184 2
                                    

Skulony chłopak wbił ręce w kieszenie skórzanej kurtki i przyspieszył kroku. Ciemnobrązowe, rozczochrane włosy opadały na jego orzechowe oczy. Nie do końca wiedział, jak to możliwe, że na ścieżce nie ma Sztywnych. Było to dosyć nietypowe, ale nie szukał ich zbyt gorliwie, zwłaszcza, że pomiędzy drzewami poruszały się niemrawo podejrzane, ciemne sylwetki. Jeszcze tego tylko brakowało, żeby go zaatakowali.

Od dłuższego czasu szedł bez przerwy. Opuścił dom po zachodzie słońca, a teraz nadchodził świt. To niedobrze. Zakładał, że szybko dojdzie... Właściwie nie miał nawet pojęcia gdzie. Po prostu szedł.

Kiedy słońce było już wysoko na niebie, ujrzał dużą, żelazną bramę. Za nią rozciągały się wielkie połacie trawy. W oddali stał dom. Przeskoczył płot i ruszył w tamtą

stronę.

Kiedy był już na werandzie, zapukał. W drzwiach stanął chłopak z opatrunkiem na ramieniu.

***

- Musisz zebrać wszystkie. Nie, nie, te dojrzałe. Całkiem czerwone.

Leah pokiwała głową i pochyliła się nad krzakiem z pomidorami. Hank machnął ręką na Silver i ruszyli w stronę domu.

- Jak Mike? - zapytał mężczyzna popychając tylne drzwi.

- W porządku. Ale Jane przegięła.

- Ty też nieźle ją załatwiłaś.

Silver uśmiechnęła się pod nosem i nie odpowiedziała. Usiedli przy kuchennym stole, kiedy z salonu dobiegły ich głosy.

- Kto to? - zdziwił się Hank - Myślałem, że jest tam tylko Mike.

- Ja też - odparła Silver, wstając.

Otworzyła drzwi i stanęła w progu. Nie wierzyła własnym oczom. Na kanapie obok Mike'a siedział Matthew dyskutując o czymś zawzięcie. Nawet jej nie zauważyli.

- Oni by mnie nawet nie wpuścili.

- Daj spokój...

- Mike - Matt spojrzał na chłopaka spode łba - Opowiadali ci o tym jak byli w mieście?

- No... Niespecjalnie.

Matthew odchylił się lekko do tyłu i wtedy zauważył coś za plecami Mike'a.

- Hej, Ray - na jego twarzy pojawił się cień triumfalnego uśmiechu - Cóż za spotkanie - dodał, nie uzyskując odpowiedzi na powitanie.

- Wpuściłeś go? - skrzywił się Ray.

- A czemu miałbym tego nie robić - Mike odwrócił się.

- Dobrze wiesz...

- Nie, nie wiem! Bo mi nic nie powiedzieliście!

- Słuchaj...

- A Luke o wszystkim wiedział!

- Nie powiedzieliśmy ci, bo wygadałbyś wszystko Monice - zirytował się Ray.

- Aaa, czyli to jest problem? - Mike poderwał się z sofy, zdenerwowany. Matthew wyłożył na nią nogi i przyglądał się chłopakom.

- Tak! Bo to są nasze prywatne sprawy!

- Moje sprawy to też sprawy Monici!

- Twoje, nie nasze!

Silver w milczeniu obserwowała całe zajście. Tylko Matthew odwrócił się do niej. Wydawał się rozbawiony całą sytuacją. Na prawym policzku miał bliznę, której wcześniej nie zauważyła. Nigdy by nie pomyślała, że może wyglądać tak przerażająco.

The Walking Dead - SilverWhere stories live. Discover now