Tramwaj

14 2 0
                                    

Duszne są lasy domów i dłoni
Przymglone szarością betonu, skwaru
Zamyka się okno dnia przygaszone
Cisza skulona wśród tłumów


Ostatni dzwon bije w żelazną szynę
Już czas, bez pytania żadnego
Kolejny z księgi, następny
Anonim to ja, poddany bez skrupułu


Moją różę z garści wypuszczę
Krew i wino na podłodze rozlane
Dokąd - echo samotne się stacza
Do uszu ospałych numeru nie wpada


W tumanach neonów piękno się oddala
Żarówek śmierć, żaluzji szyb wystawa
Kwiat zdeptany zbiorę osowiały
Przytulę go do serca - pozornie znów wystarczy...


16.05.2018


Dwanaście oddechów nocyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz