5 szkoła

6K 376 19
                                    

Ludzie w szkole nic nie wiedzą, ani nic nie podejrzewają. Dzisiaj rano nawet go nie było, nie wiem czy w ogóle wrócił, ponieważ Lucy, moja siostra, została ze mną i wspierała mnie podczas moich mdłości. Nawet odwiozła mnie do szkoły swoim gratem i pojechała do własnej pracy. Nie jestem pewna czy wytrzymam w szkole, gdy co chwile będzie mi się chciało wymiotować. Wtedy na pewno ktoś się zorientuje, co jest na rzeczy i będą tworzyć teorie na temat tego kto jest ojcem.

Siedzę z dziewczynami na lunchu i tylko piję wodę, ponieważ kanapki, które sobie przygotowałam dziwnie pachną. Nie pachniały tak kilka godzin temu.. nie wiem, co jest nie tak z moimi kubkami smakowymi.

Moje dwie dobre koleżanki i jedna przyjaciółka siedzą obok mnie i naprzeciw mnie i rozmawiają o następnej imprezie, która odbywa się na kampusie.

Już więcej na żadną nie pojadę.

Nie pójdę nawet na studia.

– Nie jesz tego, Brenda?

Nina ma zawsze wilczy apetyt, podsuwam jej pod nos kanapki, a ona od razu po nie sięga. Już niemal mówię, że źle smakują, ale ona zaczyna się nimi zajadać i wiem, że to tylko dla mnie jest dziwne.

– Wyglądasz blado, Brenda. Co jest?

– Źle się czuję.

Nina przykłada dłoń do mojego czoła, ale szybko zapewnia mnie, że nie mam temperatury.

Chciałabym jej powiedzieć. Opowiedzieć o tamtej nocy w bractwie, o tym, co teraz dzieje się w moim życiu, ale trochę się wstydzę. Ona nie ma szansy na studia i zawsze zazdrościła mi moich dobrych ocen, a teraz na nic się one nie zdadzą. Chyba nie uważam jej za aż tak dobrą przyjaciółkę albo nie wiem.

Może powinnam komuś powiedzieć?

– Hej, chcesz do mnie dzisiaj wpaść i dokończyć Teen Wolf?

Patrzy na mnie, nie na nasze dwie koleżanki.

Ciąża to nie koniec świata. Mogę spędzić trochę czasu z przyjaciółką i jeszcze przez chwile poczuć się jak nastolatka.

– Dobrze, pewnie.

– Brenda, serio nie wiem, co się ostatnio z tobą dzieje, ale brakuje mi twojego uśmiechu i śmiechu. Może Dylan O'Brien to naprawi.

Chciałabym.

Luke Hemmings

– Hejka!

Shelly rzuca się od tyłu na moje plecy i od razu na nowo zaczyna ssać moją szyje, jakby bała się, że ta malinka zniknie, a ona chyba nie chce do tego dopuścić. Staje naprzeciw mnie i uśmiecha się od ucha do ucha. Ma na sobie strój czirliderki, co oczywiście świadczy o tym, że jest jedną z nich.

— Dużo nauki? Potrzebujesz pomocy?

– Muszę się nauczyć wszystkich kości..

– Wow, mogę pomóc – łapie mnie za rękę i kładzie na swoim kościstym ramieniu – Co tutaj mam? Możemy zrobić naukę z anatomii...

– Shelly..

Przyciąga mnie do siebie jednym pociągnięciem ręki. Udaje jej się to tak łatwo, bo jestem tym nieco zaskoczony.

– Zabierasz mnie stale na te randki...

– Nie podobają ci się?

Odgarniam włosy z jej twarzy i zostawiam dłoń przy jej policzku, delikatnie gładząc jej miękką skórę. Shelly łapie moją dłoń i wtula w nią policzek.

– Coś ci siedzi w głowie, Luke. Powiesz mi co?

Jest piękną dziewczyną.

Odważną.

Delikatną, ale zadziorną.

Lustruje mnie swoimi niebieskimi oczami, próbując coś wyczytać z mojej twarzy, gdy ja tylko delikatnie gładzę kciukiem jej brodę.

– Jesteś piękna, mówiłem ci to ostatnio?

– Mówisz mi to w kółko – przewraca oczami – Spędzasz od tygodnia noce na mojej kanapie, mimo, że masz swój własny dom!

Zostawiam Brendę samą, bo nigdy się na to nie pisałem. Nawet nie wyjąłem jeszcze moich rzeczy. Nie chciałem mieszkać z obcą dziewczyną. Nie zgodziłem się na usunięcie dziecka, ale nie rozumiem dlaczego mam z nią mieszkać i się z nią żenić. Wiem, że inaczej odcięliby mi dostęp do pieniędzy, ale to chore.

– Nie, żebyś mi przeszkadzał..

Obrysowuję kciukiem jej pęknę wargi, gdy ona postanawia przygryźć opuszek mojego palca. To wywołuje mój mały uśmiech.

– Tylko dlaczego upierasz się z tym spaniem na kanapie?

– Chyba nie jestem gotowy na związek, Shelly.

Będę miał dziecko.

Będę żonaty.

Jestem przerażony.

Muszę się dzisiaj upić z chłopakami, a nie wracać na jej kanapę.

– Możemy się po prostu zabawić – bierze moją wolną rękę i układa ją sobie na biodrze – Lubisz się dobrze zabawić, prawda?

– Nie jestem w nastroju.

– W ogóle ostatnio na nic nie jesteś. Wczoraj na kolacji odpowiadałeś na moje pytania pytanim, co nie miało sensu. Przez godzinę jadłeś te samą frytkę.

– Przepraszam.

– Pamiętasz jak zaprosiłeś mnie na pierwszą randkę? Co nie miało być randką. Jak to nazwałeś? Nieważne, ale wtedy byłeś zupełnie inny.

– A ty mi powiedziałaś, że masz chłopaka.

A potem była ta impreza, która zmieniła wszystko.

– Zerwałam z nim, zanim zaprosiłam cię na ponowną pierwszą randkę.

A potem dowiedziałem się o ciąży.

– Gdzie ten żartowniś? Powiedziałeś mi... cholera, skoro chcesz ponownej pierwszej randki to najpierw zapewnij mnie, że druga będzie trzecią.

– To był najgorszy pseudo sprośny żart na świecie. Byłem zaraz po egzaminie...

Shelly mnie całuje.

Odrywam ją od siebie szybciej niż zdążę pomyśleć.

– Myślałam...

– Mam ostatnio ciężki czas, Shelly. Muszę skupić się na nauce..

– Naprawdę to jest twój sposób na spławienie mnie?

– Nie spławiam cię – warczę.

– A właśnie, że to robisz! – krzyczy.

– Okej, jeśli naprawdę mnie chcesz, to musimy się poruszać bardzo wolno..

– Tak, że nawet nie mogę cię pocałować?!

Nie powinienem mieć wyrzutów sumienia, to był jeden numerek. Mogę mieć inną dziewczynę. Brenda to tylko dziewczyna, z którą będę miał dziecko. Dlatego całuję Shelly. Całuję ją, tak jak przed tamtą wiadomością. Jednak gdy się od siebie odrywamy, wyrzuty sumienia dalej tam są.

Lost wedding rings |L.H|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz