23 do przodu

5.9K 430 23
                                    

Luke'a znowu nie ma w łóżku. Jest wczesny ranek, a go nie ma. Jak już zasnę mam twardy sen, więc podejrzewam, że gdy widzi, że zasypiam zostawia mnie tu samą, co w ogóle nie jest fajne. Jednak po chwili drzwi się otwierają i wpada przez nie Luke.

– Pakuj swoje manatki.

– Słucham? – chowam się niemal cała pod kołdrą, nie rozumiejąc, co do mnie mówi.

Dlaczego każe mi się wynosić?

– Cholera – przeczesuje swoje włosy – Chodziło mi o to, że zabieram cię na weekend.

Nie miałam pojęcia, że wstrzymuję oddech, ale jednak to robiłam. Teraz wypuszczam go, nie mogąc ukryć ulgi na mojej twarzy.

– Wyjeżdżamy na weekend we fajne miejsce – powtarza innymi słowami jakby chciał mnie uspokoić i to faktycznie mu wychodzi.

– Och, to...

– Nie martw się. Jedziemy sami, nikt nam nie będzie przeszkadzał.

– Mówisz? – ukrywam uśmiech za pościelą – A w czym mieliby nam przeszkadzać?

Podchodzi do mnie i całuje mnie w nos. To strasznie słodkie.

– No dalej, zabierzemy nasze jabłuszko nad ocean.

Jestem w piętnastym tygodniu ciąży i przez cały tydzień jedliśmy dania z jabłkami lub z jabłek. Luke zabrał mi książkę, którą dał mi gdy się tu wprowadziliśmy i co tydzień odkrywa kolejny owoc jak niespodziankę.

– Źle ci tutaj nad Morzem Koralowym?

– Pomyślałem, że chętnie zobaczysz ocean. Chcesz coś kupić przed wyjazdem?

– Strój kąpielowy, w który się zmieszczę?

– Każdy tyje w ciąży, Brenda.

– Każda kobieta tyje w ciąży, a mężczyzna nie.

Już żałuję, że to powiedziałam. Nie macie pojęcia, co to zazdrość, póki nie jesteście w ciąży i próbujecie zbudować coś niepewnego z najatrakcyjniejszym, najmądrzejszym i na dodatek bardzo wrażliwym chłopakiem. Nie ma go całymi dniami, a dziewczyny są nim zainteresowane. Nawet jeśli ludzie rozmawiają już o ciąży i krzywo na mnie patrzą, to nie mają pojęcia jak bardzo ta znajomość się rozwija.

– Każda kobieta nosi swoje dziecko pod sercem, a mężczyzna nie.

Patrzę na niego jak na wariata. Zawsze mówi takie rzeczy, które wymagają bycia odważnym, dojrzałym, słodkim, a zarazem samolubnym.

– Mówisz, że dwadzieścia kilo to nic przy takim doświadczaniu? I zmiany na ciele?

– Myślę, że patrzenie na dziecko, które ma twoje rysy twarzy jest warte wszystkich poświęceń.

Czy ja nim dla niego jestem?

Nie jestem aż tak odważna, żeby zadawać takie pytania.

– Przekonałeś mnie, wbiję się w strój.

– W końcu zobaczę brzuszek! – ekscytuje się jak małe dziecko na widok słodyczy.

– Gdzie jedziemy?

– Niespodzianka!

– Nienawidzę niespodzianek.

– Jabłuszko, udawaj, że tego nie słyszałeś – mówi do mojego brzucha – Dla mamusi jesteś najlepszą niespodzianką.

– Rozpieścisz to dziecko, a ja będę musiała być złym gliną.

– Ktoś musi, prawda?

Dwie godziny później trafiamy na lotnisko. To sprawia, że jestem nerwowa, ponieważ nigdy, ale to nigdy nie leciałam samolotem. On nawet nie musi pytać, żeby to wiedzieć. Nigdy nie poznałam też nikogo kto chciał to dla mnie zrobić i gdzieś mnie zabrać. Kevin nigdy nie zaproponował wycieczki do Sydney, a wiele razy próbowałam między wierszami mu powiedzieć, że mogłabym go odwiedzić.

– Dokąd lecimy?

– Na drugi koniec naszego pięknego kontynentu.

– To dalej..

– Niespodzianka – przypomina mi – To ma być niespodzianka.

– Dobrze.

I wszystko jest w porządku, dopóki nie przygotowujemy się do startowania. Luke praktycznie zmusił mnie do siedzenia pod oknem, a teraz ja jestem bliska wymiotów i po raz pierwszy od miesięcy nie miałby nic wspólnego z ciążą. Uderzam dłonią w jego udo i mocno ściskam gdy samolot odrywa się od ziemi.

– Chodź tu.

Obejmuje mnie ramieniem, pozwalając ukryć głowę w swojej piersi. Trzymam się go jak ostatniej deski ratunku, jakby samolot miał się rozbić minutę po starcie.

– Pytałeś lekarza czy..

– Pytałem, możesz latać.

– A gdzie są moje skrzydła, co?

– Ale jesteś przemądrzała – zabiera moją dłoń ze swojego uda – I bardzo silna, to boli.

– Sorki – całuję go w pierś i dopiero po fakcie orientuję się, co zrobiłam.

Nasza relacja rozwija się powoli. Całujemy się jak wariaci, ale nie robimy nic po za tym. Potrafimy dotykać się tylko ustami jakby nie mógłby bez siebie żyć, co przyprawia mnie o dreszcze i o rumieńce. Wszystko zrobiliśmy w kompletnie odwrotnej kolejności niż powinniśmy i za wcześnie.

Wygładzam to miejsce dłonią, jakbym bała się, że zostawiłam jakiś trwały ślad.

– Jesteś dobrym facetem.

No i dlaczego to powiedziałam?

Jestem zestresowana. Nasza rozwijają relacja stresuje mnie bardziej niż myślałam, że będzie.

– Jesteś pewna?

– Tak, jestem pewna, że jesteś dobrym facetem.

– No to super.

Odsuwam się od niego całkowicie.

– Nie chciałabym brać ślubu z kimś kto nie jest.

– Jeszcze jakbyś miała wybór..

No tak.

Gdyby nie ciąża nigdy by mnie nie szukał, a tak..

– Hej, spójrz na mnie – prosi – Może małżeństwo to nie wybór, ale czy będziemy w nim szczęśliwi już tak.

– Przestań być taki przemądrzały!

– I kto to mówi?

Znowu obejmuje mnie ramieniem, a ja próbuję się rozluźnić i udawać, że wcale nie jestem w ciąży.

Lost wedding rings |L.H|Where stories live. Discover now