29 historia

5.6K 425 6
                                    


Bezpieczeństwo.

Myślę, że to słowo, którego znaczenia nie doceniamy. Bezpieczeństwo jest całkowicie ulotne, nie zawsze zależne od nas, ale ludzie, przy których czujemy się bezpiecznie to już inna kwestia.

Moi rodzice nie są złymi ludźmi. Tata rozwiązywał ze mną zadania gdy byłam młodsza, a mama rozmawiała ze mną do późna o chłopakach. Byli dobrymi rodzicami, nawet jeśli nie zawsze się zgadzaliśmy. Jednak gdy dowiedzieli się o ciąży wszystko się zmieniło. Pozbawili mnie bezpiecznego miejsca, bo ich zawiodłam, rozczarowałam, bo stałam się stereotypem dziewczyny z niezbyt dobrego domu w małym miasteczku.

Gdy wynosiłam się do nowego domu i płakałam przez większość czasu, nie do końca to rozumiałam, ale teraz gdy leżę w jego sypialni, owinięta jego ramionami, właśnie w tym domu, rozumiem już. Chodziło o bezpieczeństwo, które zostało mi zabrane. Rodzice oddali mnie w ręce kogoś obcego, a ja czułam się tu kompletnie zagubiona i niepewna. Płakałam, chowałam się, ale teraz czuję się bezpiecznie. Bezpiecznie w ramionach już nie tak obcego mężczyzny i kogoś na kim czuję, że mogę polegać.

Jest nowy tydzień, a on nie wstał z łóżka, żeby uświadomić mnie, co do kolejnego owoce, bo skupia się na trzymaniu mnie.

On jeszcze śpi, ale ja nie mogę. Chyba cieszę się, że jest mu ze mną tak dobrze, że nawet nie myśli o czymś innym.

Jednak gdy w końcu zaczyna mi się nudzić, całuję wnętrze jego dłoni, która jest owinięta dookoła mnie. Luke trochę zaczyna się wiercić.

– Cholera, która jest godzina? – to pierwsze, co mówi?

Po za tym, nie wiem, która jest godzina. Skąd mam wiedzieć gdzie jest zegar jak wpadliśmy tutaj i od razu się kochaliśmy? Dalej jestem naga pod kołdrą.

– Nie wiem..

Jego ręka nie trzyma mnie już ciasno, teraz on niemal wisi na de mną, żeby sięgnąć do spodni po swój telefon.

– Kuuuuurwa – syczy gdy wraca do poprzedniej pozycji – Zaraz będę spóźniony!

– Zostań – to głupie i dziecinne – Zostańmy w łóżku – ciągnę go za rękę, żeby owinął się dookoła mnie, bo było tak dobrze.

– Ty nie musisz iść do szkoły? Cholera! – krzyczy znowu.

– Nic się nie stanie, jeśli zrobię sobie wolne....

– Cóż, ja nie mogę – powtarza – Mam studia i dwie osoby do utrzymania, właściwie to trzy.

Puszczam go.

Nie chcę tego słuchać.

– Udany weekend...

– Brenda, wynagrodzę ci to, ale naprawdę muszę iść. 

– Jasne.

Chciałabym powiedzieć coś romantycznego, żeby myślał o mnie podczas nieobecności, ale to głupie, bo on nie ma na to czasu.

Żadnego buziaka, po prostu znika.

A ja samolubnie, nie chcę, żeby o mnie zapomniał, dlatego owijam się kołdrą i schodzę go szukać.

Bezpieczeństwo.

Chyba go w tej chwili szukam.

Chociaż może bardziej zapewnienia, że ode mnie nie ucieka.

Łapię go przy drzwiach jak naciąga na siebie kurtkę.

– Luke – szepczę, nie do końca rozumiejąc dlaczego.

– Przepraszam, naprawdę muszę iść. Wynagrodzę ci to, ale..

– Chociaż daj buziaka na dobry początek dnia.

– Brenda, jak cię pocałuję..

Więc sama go całuję.

Nie protestuje, nie opiera się. Nawet wplata palce w moje włosy i przyciąga mnie bliżej. Pościel spada z mojego ciała, a wtedy drzwi się otwierają..

– O Boże! Dzieciaki!

Luke zasłania mnie swoim ciałem, ale tak naprawdę to niewiele daje.

– Byłam zdziwiona, że otwarte! Myślałam, że oboje jesteście w szkole! Luke masz zajęcia!

– Już idę – podnosi pościel i mi ją podaje.

– Skoro jesteś w domu, możemy wybrać się po suknie ślubną.

O nie.

Tylko nie ona.

– Mamo, chciałbym pójść z Brendą. Nie zaprzątaj tym sobie głowy..

Co?

On chce iść ze mną po suknie?

Ten ślub i tak jest już niezręczny...

– Ty musisz się uczyć.

– Mamo, to nasz ślub..

– Luke, biegnij na zajęcia.

– Zadzwonię podczas przerwy – mówi łapiąc mnie za brodę i wyciskając na moich ustach buziaka – Cześć.

Nie jestem mu w stanie w tej chwili odpowiedzieć.

– No i proszę, posłuchałaś mojej rady – mówi jego matka bez chociażby cienia sympatii – Mój syn się w tobie zakochał, to niesamowite jak łatwo ci to poszło.

– Słucham? – mocniej łapię się podcięli.

– Nie tak zachowuje się mężczyzna, który chce tylko seksu. Uwierz mi mam z tym doświadczenie z jego ojcem, dlatego jestem szczęśliwa..

– Szczęśliwa? – to mnie niemal rozbawia.

– Że nie będę patrzeć jak mój syn sypia z dziwkami. Jaki ojciec taki syn? Cóż, może chociaż raz nie.

Nie rozumiem, co ona mówi.

– A może ja po prostu byłam złą kobietą.. muszę się napić, macie tu alkohol? Ten facet mnie wykończy.

– Dobrze się pani czuje?

– Nie, ale kogo to obchodzi. Na pewno nie mojego męża...

Nie wiem, co wywołało w niej te chęć wyznań. Jednak ja muszę tego słuchać, bo nie mogę jej stąd wyrzucić. Mówi mi o rzeczach, których nie chcę wiedzieć. Nie zapominając wspomnieć, że mąż nigdy jej nie kochał i ma tonę kochanek, że chodzi mu tylko o pozory, że wszystko trzyma w garści.  Gdy wychodzi dodaje tylko jedno, coś co uderza prosto w moje serce.

– Spraw, żeby Luke nigdy nie był jak swój ojciec.

– Co pani sugeruje?

– Jego ojciec też nie chciał być lekarzem, ale jego ojciec go zmusił.

Czy właśnie trafiłam do błędnego koła?

Co niby mogę zrobić?

Lost wedding rings |L.H|Where stories live. Discover now