24 wakacje

6K 423 35
                                    


– Woooow.

Stoję na tarasie nad samym oceanem, wystarczy jeden krok, a będę na plaży. Zawsze wyobrażałam sobie jakby to było mieszkać w takim miejscu, ale nigdy nikomu o tym nie powiedziałam.

– Podoba mi się.

Obracam się do niego z szerokim uśmiechem. Łapię go na tym, że się na mnie gapi.

– Dziękuję – robię krok w jego stronę – Dziękuję, nikt nie zrobił dla mnie czegoś takiego.

– Pieniądze, pieniądze, pieniądze.

– Cóż, miłe towarzystwo też jest na plus.

Wyciąga do mnie ramie i przyciąga mnie do siebie.

– Mogę pokazać ci kawałek świata – brzmi jak piękne marzenie.

Dotykam jego policzka, uśmiechając się pod nosem.

– Kopciuszek znalazł księcia, który zapewni jej lepsze życie.

– Raczej książę znalazł dziewczynę, przy której czuje, że żyje.

– Nie mam pojęcia, co to znaczy.

– Popychacz mnie do walki o samego siebie, Brenda.

– Już nie jesteś sam – biorę jego twarz w dłonie i staję na palcach, żeby musnąć jego wargi swoimi.

– Ty też nie.

Jeśli wcześniej czułam fajerwerki gdy nasze usta się łączyły, teraz czuję magię. Może prawdziwym szczęściem Kopciuszka nie było spotkanie księcia, a dobrej wróżki, która sprawiła, że główna bohaterka uwierzyła w magię, bo wraz z nią nie ma rzeczy niemożliwych.

Później tego dnia zabiera mnie na spacer po plaży. Śmieję się z niego, że po prostu chce zobaczyć jak dziecko rośnie w moim brzuchu, a on po raz pierwszy mówi, że po prostu chce zobaczyć mnie w stroju. Większość komplementów, które dostaje dotycząca rosnącej we mnie istoty.

Jestem zaskoczona gdy wyciąga rękę i splata ze mną palce, próbuję ukryć uśmiech za włosami, ale tak naprawdę nie muszę go ukrywać. Podoba mi się jego delikatność, dlatego zaciskam palce na jego palcach.

Widzę jak kobiety oglądają się za nim. Co się dziwić skoro spaceruje bez koszulki? Naśmiewa się, że piękne mamy lato tej zimy, bo jest o wiele cieplej niż powinno o tej porze roku, więc korzysta. Pare osób przygląda się mojemu brzuszkowi, który jest dobrze widoczny pod opiętym, jednoczęściowym strojem. Nie mam wielu rzeczy, które mają te kobiety wokół, więc wszystko, co mogę mu zaoferować to moje całkiem duże serce, które chce z tego stworzyć coś prawdziwego.

Zaskakuje mnie gdy przyciąga nasze dłonie do swoich ust i całuje wierzch mojej.

– Wow, co za dżentelmen.

– Dżentelmen nie zabiera dziewczyn do szafy.

– No co ty, podobało mi się, bardzo.

– Ale też nie sprobowałaś się ze mną skontaktować.

Wzruszam ramionami.

– Chyba się wstydziłam. Ja też nie ma w zwyczaju uprawiać seksu z nieznajomymi.

– Myślałaś o mnie?

Rumieniec rozkwita na moich policzkach.

– Ciekawość to pierwszy stopień do piekła – czochram mu włosy – Złap mnie! – nie chcę rozmawiać o tym, co było.

– Czy powinnaś biegać w ciąży?

Krzyczy za mną gdy biegnę przez siebie, a moje stopy, co chwile niemal grzęzną w piasku.

Nie udaje mi się uciec daleko, nigdy nie byłam mistrzynią sportu, a tutaj mam dodatkowe utrudnienia jak piasek i dodatkowe pięć kilo.

– Głuptas – szepcze mi do ucha gdy owija dookoła mnie ramiona.

Czuję się tu bezpiecznie. Mogłabym tu zostać na zawsze, ale tak naprawdę na zawsze. Tak, że nic nie mogłoby tego zniszczyć.

Jedna jego ramie zostaje wokół mnie, a drugie przesuwa nieco niżej, bardzo powoli i skrupulatnie badając mój rosnący brzuszek. Opieram się o niego bardziej gdy on przesuwa dłonią w tą i z powrotem.

– Podobno kobiety w ciąży emanują blaskiem. Rumieniec na policzkach, błyszczące się oczy.

– Proszę cię, emanowała już tym wszystkim wcześniej, po prostu było za ciemno, żebyś to zauważył.

– Ale z ciebie żartowniś – obraca mnie jednym sprawnym ruchem przodem do siebie, po czym schyla się do brzucha – Mamusia myśli, że jest zabawna, jabłuszko.

– To dziecko będzie miało rozdwojenie jaźni, jeśli co tydzień będziemy go inaczej nazywać. A może pięćdziesiąt różnych osobowości.

– Wiem, że zabrałem ci książkę, ale ciąża trwa tylko czterdzieści tygodni.

– Kto by pomyślał, że z ciebie taki matematyk?

– Myślałem, że to bardziej kwestia bycia lekarzem..

– Po prostu jesteś przemądrzały – próbuję ukryć uśmiech.

– A kto mi zabroni? – znowu łapie mnie z rękę – Chodź, znajdziemy jakąś knajpę gdzie podają dobre dania z jabłkami.

– Jabłka w czekoladzie? – pytam.

– Brzmi obrzydliwie – mówi z grymasem.

– Podobno kobiety w ciąży lubią bardzo obrzydliwe rzeczy. Może pizza z lodami? Albo pizza z ogórkiem?

– Prawdopodobnie niektórzy jedzą tak na codzień.

– Nie wiem czym będziesz karmił mnie po ciąży, ale już przyzwyczaiłam się do tych wymyślnych dań..

– Po ciąży, ty będziesz gotować dla mnie.

– No co ty! Kiedy będę miała na to czas?!

– Będziemy mieli najgrzeczniejsze dziecko na świecie i będzie przesypiać całe noce...

– Chłopiec czy dziewczynka? – pytam.

– A ty?

– Pierwsza zapytałam!

– A co? Robimy zakłady?

– Nie, po prostu chłopcy są bardziej niegrzeczni..

– Cóż, za stereotyp, proszę pani.

– Widzisz tu gdzieś jakąś panią? – rozglądam się dookoła – Przez najbliższe trzy miesiące będę jeszcze panną.

– O proszę, jaka pewna siebie, co to za szczęściara zostanie twoim mężem?

– A jakiś przemądrzalec.

Nie mogę dłużej ukryć uśmiechu, a także śmiechu. Wybucham nim na tyle głośno, że pare ludzi obraca się w naszym kierunku.

– Ale bardzo przystojny.

– Szczęśliwy gnojek – szepcze mi na ucho.

Obraca się do niego przodem.

– Ona też jest szczęściarą.

Czułam się tak kiedyś przy Kevinie, ale Kevin zniknął, a Luke.. jak sprawić, żeby został ze nie tylko z dzieckiem, ale i ze mną?

Lost wedding rings |L.H|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz