32 to ja?

5.7K 408 7
                                    

Ciekawskie spojrzenia ludzi w miasteczku nigdy mnie nie dotyczyły. Byłam zbyt nijaka jak na to miasteczko. Jednak teraz gdy ktoś odwozi mnie do szkoły drogim samochodem i wysiada dla mnie z samochodu, żeby otworzyć mi drzwi, przyprawia mnie to o rumieniec. Staję z nim twarzą w twarz, a on uśmiecha się do mnie.

– Cześć – mówi głupio – Jak się czujesz?

– Obserwowana. Wszyscy tu wiedzą kim jesteś. Twoja rodzina jest bogata.

– No co ty? – pochyla się do mnie – Skąd to wiedzą? Ich rodzice pracują w banku?

– A może chodzą do twojego ojca?

– Mówisz, że mój ojciec ma dolary na czole?

– Ale się uśmiechasz – dotykam jego warg, które są uniesione do góry – Ktoś mógłby pomyśleć, że twoja dziewczyna wcale nie odrzuciła dopiero twoich zaręczyn.

– Jesteś zabawna – uśmiecha się jeszcze szerzej.

– Myślę, że jaskiniowcy nie dawali swoim kobietą pierścionków z brylantem.

– Cholera, no to spieprzyłem. A myślisz, że jaskiniowcy się całują?

Rozglądam się dookoła i łapię kilka osób, które nam się przypatrują. Małe miasteczka są super.

– Tutaj?

– Daj spokój, niech patrzą.

Więc mnie całuje, a ja czuję, że odlatuję. Szkoda tylko, że tak szybko schodzę na ziemie gdy zostaję sama i plotki zaczynają szaleć.

Pewnie jest w ciąży.

Co ten facet z nią robi?

Wpada

Przytyła ostatnio, prawda?

Jakim cudem schwytała tego faceta?

Meg dopada mnie w połowie drogi korytarzem.

– Wszyscy już wiedzą – szepcze do mnie – Wasza mała scena..

– Wszyscy myślą, że jestem niewystarczająco dobra, żeby po prostu mnie kochał.

Bo to prawda, prawda?

Gdyby nie to wszystko...

Ta jego miłość..

Muszę skończyć szkołę, a wszystko każdego dnia każe mi z niej uciekać.

– Kochana.... – Meg chce objąć mnie ramieniem, ale ja się odsuwam.

No i oprócz fantastycznego poranka mam koszmarny dzień z dwoma jedynkami z matematyki i jedno ostrzeżenie za brak przygotowania.

Kto by pomyślał, że pochłonie mnie coś innego niż szkoła?

Bawię się w dom i życie na wyższym poziomie, zapominając kim jestem i skąd pochodzę. Gdyby jednak mu się odwidziało..

Czy jeśli spotykasz się z kim kto ma pieniądze jesteś bardziej nikim niż wcześniej czy automatycznie wskakujesz na wyższą pozycje? 

Zawsze będę postrzegana przez pryzmat tego, co on miał od zawsze, a ja nie?

Uczennica.

Nastoletnia matka.

Dziewczyna bogacza.

Bogacza, który mówi, że ją kocha i dla niej i ich dziecka zostanie lekarzem.

Czy to nie brzmi zbyt absurdalnie?

Czy pierścionek na moim palcu taki by nie był?

Naprawdę wolałabym być jaskiniowcami, większość tych problemów w ogóle by nie istniała w tamtym świecie.

– Brenda, w porządku?

Głaszczę mój brzuch, co przykuwa uwagę, a ja jak głupia zabieram rękę.

– Nie dam im się – mówię bardzo cicho – Nie.

– Dzielna dziewczynka – jeszcze raz przyciąga mnie do siebie – Oni tylko mogą patrzeć. Jesteś szczęśliwa?

Patrzę na nią. Na beztroskę na jej twarzy, na uśmiech, na ciepłe oczy, na ubrania, które podkreślają jej sylwetkę, na jej dobrą energię dla mnie. Widzę w niej nastolatkę, która tak samo jak ja za kilka miesięcy skończy szkołę.

– Brenda?

Chyba już zapomniałam, co to szkoła.

Cholera.

– Będziesz dzwonić z uniwerku i opowiadać historie?

– Brenda.. – wszystkim jest mnie żal – Może i będę miała moje przygody, ale ty będziesz miała miłość.

Uśmiecham się blado.

– Tęsknię za siostrą i mamą i nawet za tatą, który mało mówi – jestem bliska łez, a dopiero kilka godzin temu wyszłam z mojej bezpiecznej strefy – I za..

– Za czym?

Wzruszam ramionami.

– Za życiem? A nie za jakimś cholernie słabym amerykańskim filmem.

– Głupia szkoła, wszystko niszczy.

A ja lubiłam się uczyć. Szansa wyjazdu z tego miasta sprawiała mi przyjemność, a teraz?

– Muszę iść na lekcje.

Dzisiaj znowu czuję, że mam osiemnaście lat i za kilka miesięcy będę prowadzić wózek z dzieckiem gdy dzisiaj płaczę przez jedynkę z matematyki.

Dlatego gdy Luke po mnie przyjeżdża i mówi, żebyśmy zjedli na mieście, ale ja chcę wrócić do domu i w końcu zacząć się uczyć. Luke się ze mnie śmieje, ale gdy widzi moją minę chyba rozumie, bo sam musi się uczyć. Jesteśmy tylko dzieciakami, bawiącymi się w dorosłych.

– Zrobię coś do jedzenia – proponuje on.

On prawie zawsze gotuje.

Chyba też sprząta, bo jest tu porządek albo gdy nas nie ma to ktoś przychodzi i to robi, bo ja nie.

Co ja właściwie robię?

Żyje miłością?

Patrzę na Luke'a z nad książek.

To absurd.

Jak mam przy nim skończyć szkołę?

– Wiem, że jesteś głodna, ale nie patrz na mnie jak byś chciała mnie zjeść – uśmiecha się.

– Mogę poczuć się w twoim gabinecie?

Odsuwam się od niego, bo po prostu nie wiem kim jestem.

Lost wedding rings |L.H|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz