26 {różnice}

5.6K 392 36
                                    

Nie spał dzisiaj ze mną.

Jednak jak zawsze robi mi śniadanie.

Lekki wiatr dobiega mnie z otwartych drzwi na taras.

– Usiądź na tarasie, zaraz podam śniadanie.

Nie wiem, czy powinnam wyczuć coś w jego głosie, a może powinnam jakoś się przywitać. Nigdy nie mieszkałam z kimś z poza rodziny, a teraz tworzę z kimś własną rodzine.

Rozsiadam się na krześle, a nogi kładę na fotelu naprzeciw. Masuję mój brzuch, co się stało nowym przyzwyczajeniem, jakbym chciała połączyć się z moim dzieciątkiem.

– Proszę, śniadanie dla was.

– Dzięki.

Siada na fotelu, na którym trzymam nogi i kładzie je na swoich udach.

– Chciałbym coś wyjaśnić – oczywiście, że by chciał – Robię to śniadanie też dla ciebie, nie tylko dla rosnącego w tobie życia. Lubię zaczynać z tobą dzień. W szczególności każdy nowy tydzień gdy czekasz, aż postawię przed tobą danie z nowym owocem.

– Ciężarna, a jakie wymagania, co?

– Lubię twoje wymagania – mówi głaszcząc moje kostki – Nie chcesz się zadowolić jakimś bogaczem z ulicy.

Nie mogę się na to nie uśmiechnąć.

– Lubię cię – mówię – Naprawdę cię lubię.

– Cholera i jeszcze mam się starać?

Unoszę rękę do góry i wystawiam dwa palce do obietnicy.

– Obiecuję, że ja też się postaram, żebyś nie był jakimś zrozpaczonym mężem.

Widzę jak coś przemyka przez jego twarz. Coś, co mi się nie podoba i raczej nie spodobałoby się komukolwiek.

– Będziesz panią Hemmings.

Teraz to ja się wzdrygam.

– Co ty na to, żebyśmy byli dzisiaj parą nieznajomych, którzy spotkali się w samolocie i tak się sobie spodobało, że postanowili spędzić wspólny weekend? Ja ci się opieram, ty próbujesz mnie uwieść.. żadnej ciąży i nadchodzącego ślubu.

– Chcesz się we mnie zakochać, Brenda?

Prycham.

– Ależ proszę cię, chcę spędzić gorący weekend z przystojniakiem, a nie żadne zakochać się.

– A ten przystojniak chce spędzić weekend z bardzo atrakcyjną dziewczyną.

– Przestań mi słodzić – warczę na niego.

– Cholera, a myślałem, że tego potrzebujesz albo coś.

– Jestem w ciąży, nie wiem czego potrzebuję.

To prawda.

Wszystko wydaje się takie zaburzone i zarazem bardziej emocjonalne. Już nie mam pojęcia czego od niego chcę. Jestem trochę pogubiona.

Już się napłakałam, ale w tej chwili...

– Jestem niewdzięczna? – pytam cicho – Dałeś mi wszystko, a mi mało..

– Teraz dałem ci wszystko? Wczoraj mówiłaś...

– Kobieta w ciąży, pamiętasz? – próbuję się uśmiechnąć, żeby się nie popłakać albo nie wiem. Poranne mdłości zamieniłam na rozchwianie emocjonalne.

– Kobieta w ciąży niech się ubiera, muszę ją w sobie rozkochać.

Nie będzie miał trudnego zadania.

Zabieram ze sobą tosta i przechodzę na jego stronę, żeby musnąć wargami jego policzek.

– Dziękuję.

Czasem nie doceniamy tego słowa. Mówimy je za rzadko. W ten sposób doceniamy nawet najmniejsze gesty. Nie udajemy, że czegoś nie widzimy lub nie słyszymy. To słowo sprawia, że ktoś zrobi dla was coś jeszcze albo dla kogoś innego, bo widzi w tym sens.

Ubieram się w sukienkę, którą kupiła mi jego mama i nawet myję włosy, żeby zostawić je naturalnie skręcone. Dodaję do tego trochę makijażu, ponieważ to pomoże mi w jakiś sposób być kimś innym. Tak jak ta sukienka.

Jestem mocno ciekawa jego reakcji.

Ubieram sandałki, które także kupiła mi jego mama. Moje stopy na szczęście jeszcze nie puchną, więc mogę zaprezentować się nawet z pomalowanymi paznokciami. Chociaż sądzę, że gdybym go o to poprosiła nie miałby nic przeciwko.

W końcu opuszczam łazienkę, a Luke pojawia się znikąd przede mną, ubrany w czarne bermudy i nieco zbyt wyciągniętą koszulkę.

No to znowu się nie dobraliśmy.

– Cholera, co to za ciuchy?

Robi mi się niemal przykro.

– Wyglądasz jak Shelly.

– Och – nie wiem, co jeszcze mogłabym powiedzieć – To dlatego twoja mama mi to kupiła?

– Moja mama kupuje ci ciuchy? – jest wyraźnie zirytowany.

– Nieważne, pójdę się przebrać – bo ci się nie podoba, a ja chciałam być ładna dla ciebie, bo jeśli nie dla ciebie to dla kogo?

– Podobają mi się twoje zwyczajne ciuchy. Nie musisz być przy mnie kimś innym.

– To dlatego tak się ubrałeś? – mierzę go wzrokiem od góry do dołu – Bo ciuchy nie mają znaczenia?

– A co? Wolisz mnie w bardziej wyszukanych rzeczach?

Czy my się nigdy nie dogadamy?

To tak jakby, im więcej wspólnie spędzonego czasu, tym więcej niesnasek i wątpliwości, a także różnic. On zaraz zacznie myśleć, że chodzi o pieniądze, a ja że jestem szansą na oderwanie rzepa od rodziny i to tyle.

– Po prostu nigdy nie widziałam cię w tym.

– A ja nigdy ciebie w tym – wskazuje na moją sukienkę.

– I co z tym zrobimy? – pyta.

– Pójdę się przebrać – mimo, że chyba ta sukienka podkreśla moją urodę i sprawia, że jestem atrakcyjna,

– Nie, to ja się przebiorę. Mama mówiła, że tak się nie wychodzi z domu – kpi z niej – Co ja sobie myślałem?

A co ja sobie myślałam?

– Możemy iść tak.. zobaczysz jak ja się czuję przy tobie.

Teraz to on patrzy na siebie i się krzywi.

– To co masz na sobie nie definiuje twojego wnętrza – mówi, mimo, że przed chwilą odbyliśmy te dyskusje i w ogóle.

– No to się przekonajmy..

Łapię go za rękę i wyciągam z tego pięknego domu na plaży.

Czy wystarczy zmienić strój, żeby zmienić miejsce w życiu?

Lost wedding rings |L.H|Where stories live. Discover now