Rozdział 4

1.1K 77 45
                                    

Obudziłam się koło szóstej. Budzik miałam nastawiony dopiero na za godzinę, więc miałam szczerą ochotę jeszcze się zdrzemnąć, ale moje oczy jakoś nie chciały się zamknąć. Poddałam się i zabrałam za obczajanie społecznościówek. Jakieś pół godziny później już mi się znudziło. Z braku lepszego pomysłu weszłam na YouTube i włączyłam jakiś stary film Elevena. Przez piętnaście minut oglądałam blondyna na ekranie, ale po tym czasie spojrzałam w stronę tego prawdziwego. Chłopak ciągle spał. Był odkryty, miał na sobie czarne krótkie spodenki i białą koszulkę. Złote włosy wyglądały jak snop siana, roztrzepane na wszystkie strony.

Zaczęłam zastanawiać się nad tym, dlaczego tak dobrze dziś spałam, bo mimo wczesnej godziny czułam się autentycznie żywa, co nierzadko się zdarza w moim przypadku. Biorąc pod uwagę, że spałam w jednym pokoju z kolesiem, którego znam na żywo pół dnia, było to tym bardziej zastanawiające. Równie dobrze jak spać, mógł na przykład mnie zgwałcić w środku nocy czy coś, a ja zamiast się martwić, najzwyczajniej w świecie odpłynęłam, jakby nie było tam jego, tylko na przykład mój brat. Normalnie bałam się o swoje życie i bezpieczeństwo nawet na wycieczkach, jeśli trafiłam na jakieś dziewczyny, które słabo znałam. Przy nim nie czułam żadnego dyskomfortu, nawet mimo tego, że spodenki od piżamy miałam odrobinę za krótkie.

Po czasie bliżej nieokreślonym, jednak wciąż przed budzikiem, Eleven obrócił się bardziej na bok, w moją stronę i otworzył oczy, po czym uśmiechnął się nieznacznie. Mój wzrok natychmiast powędrował na jego błękitne tęczówki. Były tak błyszczące i radosne, jak chyba jeszcze żadne, które wcześniej widziałam. Zapewne był podekscytowany dzisiejszym festiwalem, jednak nie zmienia to faktu, że oczy miał naprawdę ładne.

- Długo już usiłujesz rozebrać mnie wzrokiem? - z zamyślenia wyrwał mnie jego rozbawiony głos.

- Nie - Eleven prychnął - Znaczy, w cale tego nie robię! - obróciłam głowę w drugą stronę, absolutnie zażenowana. Dobrze przynajmniej, że mam długie włosy, które zasłoniły moje czerwone policzki.

- Spokojnie, nic się nie stało. Gotowa na dzisiejszą imprezę?

Pokiwałam tylko głową, na co chłopak ponownie się roześmiał, po czym poszedł do łazienki. W tym momencie zadzwonił nastawiony przeze mnie budzik. Wyłączyłam go natychmiast, wstałam i trochę się rozciągnęłam. W międzyczasie dobiegł mnie dźwięk wody puszczanej w prysznicu, więc spodziewałam się, że chwilę zajmie mi czekanie na dostęp do łazienki. Nie miałam absolutnie co robić. Planowałam wyjść trochę później niż Elek, żeby móc przebrać się jeszcze w hotelu. Wyciągnęłam z plecaka kupione jeszcze wczoraj maślane bułeczki i szybko zjadłam. Specjalnie głodna nie byłam, a na festiwalu na pewno będzie opcja kupienia czegoś do jedzenia, więc nie ma się czym martwić.

Był jakiś kwadrans po siódmej, kiedy Mateusz wyszedł z łazienki. Spojrzałam w jego stronę i zaraz po tym miałam ochotę wejść pod kołdrę i więcej nie wychodzić. Chłopak stał przede mną w samych bokserkach. Czyżby zapomniał, że jednak nie mieszka sam? Wieczorem jakoś było go stać na założenie piżamy, a teraz już nie? Zupełnie nie zwracając na mnie uwagi, podszedł do swojego plecaka, po czym wciągnął na siebie czarną koszulkę z kosmosem i ciemne spodnie. Zgaduję, że wyglądałam w tej chwili co najmniej zabawnie, co tylko potwierdził śmiech ze strony chłopaka, kiedy spojrzał w moją stronę.

Poszłam do łazienki ogarnąć się i uczesać włosy, lub przynajmniej spróbować. Po dwudziestu minutach udało mi się doprowadzić je do stanu jako takiej używalności i zebrać w mniej więcej sensownie wyglądający kok. Miałam nadzieję, że Eleven zaraz sobie pójdzie, bo nie chciałabym się spóźnić, a jakby nie patrzeć, ciągle siedzę w piżamie. Moje prośby przynajmniej tym razem zostały wysłuchane. Gdy wyszłam z pomieszczenia, blondyn był gotowy do wyjścia.

- Muszę być na miejscu wcześniej, więc będę się już zbierał. Ty mogłabyś jeszcze spać, czemu nastawiłaś tak wcześnie zegarek? - no właśnie, czemu?

- Wolałam wstać trochę wcześniej i nie stać tak długo w kolejce przed wejściem - wzruszyłam ramionami - Zresztą zwykle wygrzebanie się z łóżka zajmuje mi trochę więcej czasu.

- Okej, to widzimy się później na hali. Zajrzysz do mnie, co nie?

- No nie wiem, jest sporo youtuberów, których chciałabym zobaczyć i zdobyć autografy, a ciebie będę miała jeszcze przez całą następną noc.

Mateusz tylko się roześmiał i wyszedł z pokoju. Ja natomiast szybko przebrałam się w zaplanowane wcześniej ciuchy, zabrałam torbę z maską i ubraniami, w których później wrócę, zgarnęłam z łóżka telefon i opuściłam pokój, a następnie budynek. Na ulicy o tej godzinie nikogo nie było, więc korzystając z okazji, założyłam maskę i ruszyłam szybkim krokiem w stronę hali. Dotarłam na miejsce pięć minut przed ósmą. Pokazałam wejściówkę chłopakowi w drzwiach i weszłam do wnętrza. Odnalazłam swoje stanowisko, rzuciłam torbę na podłogę pod blat i dopracowałam jeszcze ułożenie rzeczy na stoliku. Punktualnie o ósmej na scenie pojawił się z mikrofonem gość, który najwyraźniej to wszystko ogarniał. Przypominał kto kiedy ma prezentację sceniczną, zasady bezpieczeństwa i inne tego typu pierdoły. Pół godziny później było już po męczącej przemowie. Ludzi mieli zacząć wpuszczać dopiero od dziewiątej, więc wyjęłam z torby słuchawki, zamierzając poświęcić te kilkadziesiąt minut na muzykę. Zdążyłam przesłuchać jedną piosenkę, a przede mną pojawił się znajomy blondyn.

- Hej Ata, jak się czujesz? - zapytał jakby nigdy nic. Co go tak wzięło na poznawanie ludzi?

- Emm... nieźle, dzięki - odpowiedziałam cicho.

- Chyba lekko się stresujesz pierwszym występem na żywo, co? - pokiwałam głową - Spokojnie, wszystko na pewno będzie w porządku. Jak będzie trochę luzu możemy potem jeszcze pogadać, może jak trochę się odstresujesz. Tymczasem nie będę zawracał ci głowy. Do później króliczku.

Uśmiechnął się i wrócił do swojego stolika, przy którym po chwili pojawili się też Neskot i Weza. Po jego ostatnm słowie przypomniał mi się chłopak, który pilnował wczoraj wejścia. Czy to, że mam na sobie maskę królika naprawdę jest aż tak zabawne? Dobra, nieważne, zauważyłam jak to brzmi. Wróciłam do słuchania muzyki, jednak nie zwracałam zbytnio uwagi, jaka piosenka właściwie leci. Bardziej zajęłam się obserwowaniem ludzi dookoła. Mimowolnie mój wzrok najczęściej zatrzymywał się na złotowłosym chłopaku z naprzeciwka. Kilka minut po dziewiątej na sali pojawili się pierwsi ludzie. Wyłączyłam muzykę i schowałam telefon do kieszeni w oczekiwaniu na pierwszych fanów. Długo czekać nie musiałam. Zajęłam się autografami i sprzedawaniem gadżetów, zapominając o Elku, przynajmniej na jakiś czas. Teraz pozostało mi czekać na sceniczną prezentację. Sama nie wiem, czy aby na pewno chcę tam wyjść, ale w tej chwili stanowczo za późno, żeby się wycofać.
Raz kozie śmierć. Czy też królikowi.

~~~

Przeżyłam chyba uderzenie weny. Dlaczego inne historie nie piszą się tak łatwo? Tak czy siak macie kolejny rozdzialik. Wybaczcie te sytuacje, ale nie mogłam się powstrzymać.
Miłej reszty dnia lub nocy i do następnego.
Ata

Zakochana w kosmosie || ElevenWhere stories live. Discover now