Rozdział 14

860 66 18
                                    

Dni mijały, a ja czułam się doskonale. Pisałam z Mateuszem dość często, ale nie na tyle, żebym była od tego "uzależniona". Potrafiłam wytrzymać bez wymiany wiadomości, ale miło było raz na dzień zapytać lub zostać zapytaną o samopoczucie. Po tygodniu nie rozmawiania z Martą, blondynce udało się namówić mnie, żebym poszła do niej na nocowanie. Koniecznie chciała wiedzieć co u mnie, jak bawiłam się nad morzem i tak dalej. Koniec końców wylądowałam u niej we wtorek po obiedzie, z zamiarem wrócenia do domu w środę wieczorem. Najpierw spacerowałyśmy po okolicy, a gdy się ściemniło, wstąpiłyśmy do sklepu, kupiłyśmy coś do picia i dużo ciastek, po czym wróciłyśmy do domu Marty, gdzie miałyśmy w planach maraton "American Pie". Koło drugiej w nocy mojej kochanej przyjaciółce przypomniało się, że miała mnie o wszystko wypytać. Film akurat się skończył, więc natrafiła się idealna okazja.

- Więc Agatka, opowiadaj co porabiałaś nad tym morzem. Wyrwałaś jakieś ciacho? - zachichotała. Brzmiała jakby była pijana, a przecież jedyne, co miałyśmy na stanie, to tymbark i trochę mirindy.

- Po pierwsze, w niedalekiej przyszłości zemszczę się za tę "Agatkę" - nienawidzę, jak ktoś tak mnie nazywa, a blondynka świetnie o tym wie - A po drugie, żebyś wiedziała, że tak. Chociaż może to bardziej on wyrwał mnie, w sumie nie wiem. Zresztą, to on zaprosił mnie na ten wyjazd, tylko że wcześniej, zanim zostaliśmy parą, ale mniejsza. Morał taki, że mam chłopaka - uśmiechnęłam się zwycięsko, bo Marta opowiadała mi często o swoim i czasami dogryzała po przyjacielsku, że ja też powinnam się za kogoś w końcu wziąć.

- Uuu - blondynka przełknęła kolejne ciastko z czekoladą - Gadaj, jak ma na imię. Przystojny jest? Czy raczej uroczy i milusi? No i oczywiście gdzie go poznałaś. Muszę wiedzieć wszystko - wyrzucała z siebie słowa z prędkością karabinu maszynowego.

- No więc na imię ma Mateusz, przystojny średnio, ale mi się podoba, jest uroczy i milusi, zabawny też. A poznałam go... - cholera, muszę coś wymyślić - kiedy byłam u Kornelii, ona też jechała z nami nad morze.

- Serio? Tak w sumie to jej nawet nie znam, weź zadzwoń do niej, pogadamy sobie we trzy.

- Pogięło cię? Jest druga w nocy, pewnie już śpi.

Jak na złość akurat w tedy dostałam wiadomość od Korni. Nie miałam okazji powiedzieć jej, że będę nocować u Marty. Napisała, że jej się nudzi i jeśli jeszcze nie śpię, to chciałaby pogadać. Stanowczo zbyt duży zbieg okoliczności jak na moje szczęście. To oznacza coś bardzo złego, coś poważnie się zepsuje, to tylko kwestia czasu, pewnie najwyżej za godzinę już będzie po wszystkim. Zadzwoniłam do Kornelii, wyjaśniłam okoliczności, po czym przełączyłam na tryb głośnomówiący i położyłam telefon na stole. Rozmawiałyśmy właściwie o niczym, dopóki Marta nie zaczęła pytań o wrażenia znad morza, czy też bardziej o mojego tajemniczego chłopaka. Byłam połowicznie wyłączona przez większość rozmowy, ale słowa Korni skutecznie mnie z tego wytrąciły.

- No ten koleś z festiwalu to fajny był - rozbrzmiało tylko z głośnika. Moje oczy otwarły się szerzej i już chciałam sięgnąć po telefon, ale przyjaciółka mnie uprzedziła.

- Jakiego festiwalu?

- No tego YouTube'owego. Niezła ekipa, a on też całkiem całkiem. Blondyn taki, w okularach, wysoki, chudy raczej. Jak on tam... Eleven? Tak, prawie na pewno. Zresztą, Wiśnia i Weza też urodą nie grzeszą, ale zabawni jak nie wiem - dzięki Korni, właśnie mnie udupiłaś. Poza tym jak mogłaś nie pamiętać jego pseudonimu? Szkoda, że zanim zadam jej to pytanie, zapewne będę martwa.

- To Agata nie poznała go, kiedy u ciebie była te trzy tygodnie temu?

- Ale ona u mnie nie była od marca. Była na festiwalu i mieszkała z Mateuszem w pokoju, bo coś tam było nie tak z rezerwacją i nie było innych miejsc, opowiadała nad morzem, zabawna historia. Poznali się właśnie w tym hotelu, dzień przed całą tą poznańską imprezą.

Ku mojemu zdziwieniu Marta pierwsze co zrobiła, było pożegnanie się i zakończenie połączenia. Potem rzuciła komórkę w moją stronę i spojrzała na mnie z wyrzutem.

- Dlaczego mi nie powiedziałaś? - w jej głosie nie było słychać złości, raczej przygnębienie.

- Marta, ja... - nie wiedziałam, co mam jej powiedzieć. Moje przeczucie się sprawdziło, oto wszystko się wali.

- Ty co?! - teraz już była wkurzona - Jak mogłaś mi nie powiedzieć? Jadę do okulisty, jadę do Kornelii. Najpierw festiwal a potem co, pewnie u niego byłaś, nie? I nie chodzi o to, że byłaś na imprezie beze mnie, przeżyłabym to, ale okłamałaś mnie. Mogłaś powiedzieć, że jedziesz sama, ale zakładam, że miałaś jakiś bardzo ważny powód, prawda? Co jeszcze ukrywasz? Jestem twoją cholerną przyjaciółką czy nie?! Powinnaś wiedzieć, że możesz mi zaufać. Gdyby nie to, że godzina jest taka a nie inna, już bym cię wykopała, ale jest pieprzona trzecia w nocy a ja nie jestem aż taką suką. Tylko proszę, nie odzywaj się do mnie. Po prostu chodźmy spać, a rano wypierdzielasz.

Ostanie zdanie wypowiedziała z kamienną miną. Wszystko wyłączyła, zgasiła światło i położyła się na łóżku. Dla mnie przygotowana była mata, na której ułożyłam się skulona. Powinnam była powiedzieć jej prawdę, choćby jej jednej jedynej. Zawsze jej ufałam, ona mi też. Mówiłyśmy sobie wszystko, dopóki nie zaczęłam prowadzić kanału. Wtedy nie powiedziałam jej nic. Gdybym miała choć trochę odwagi, przyznałabym się. A tak co? Mam co mam. Marta należy do osób, które łatwo wpadają w złość czy też przygnębienie, ale równie szybko wybaczają. Niestety w tym przypadku wiedziałam, że wszystko co wykrzyczała blondynka było prawdą, która będzie miała pokrycie w rzeczywistości. Nieudane wyjazdy potrafiła przebaczyć, brak czasu też, znajdując inne terminy, ale teraz zawiodłam zupełnie jej zaufanie. Mogła pomyśleć, że nie uważam jej za przyjaciółkę, skoro zataiłam coś takiego, a i tak nie zna całej prawdy. Możecie myśleć, że nie jest to nic wielkiego, przecież tylko zmieniłam miejsca pobytu, ale nie dla Marty. Gdybym jej powiedziała, gdzie jadę, przeżyłaby i jeszcze pewnie by się ekscytowała. Niestety moja kochana przyjaciółka nie toleruje tak perfidnych kłamstw, bo zbyt dużo razy już zawiodła się na innych osobach, zanim jeszcze mnie poznała. Nasza relacja była specyficzna, naprawdę znałyśmy wszystkie szczegóły tego, co działo się u drugiej i tak było dobrze. Teraz spieprzyłam po całości. Napisałam do Elka, czy mogę w sobotę do niego wpaść i posiedzieć, powiedzmy do wtorku. Odpisał po kilku minutach, że nie ma nic przeciwko. Pozostało mi tylko mieć nadzieję, że Marta za jakiś czas będzie zdolna do rozmowy ze mną i pozwoli na jakiekolwiek wyjaśnienia. Jeśli nie, znajdę inny sposób. Powiem jej wszystko, nie wiem jak, nie wiem kiedy, ale wiem, że powiem. Nie wiem tylko, czy blondynka po wszystkim mi wybaczy, czy jednak pozostanie zła.

~~~

Zaplątanie w kłamstwach odhaczone, spieprzenie po części jest. Na następny mam już mniej więcej plan, zobaczę, co mi z niego wyjdzie. Powinien być jeszcze jutro, góra pojutrze.
Jeśli następny uda mi się tak, jakbym chciała, mam jedną radę: szykujcie i ostrzcie harpuny.

A tak btw zauważyłam, że mam już ponad 100 obserwujących (ale refleks XD). W każdym razie chcielibyście jakiś specjal, q&a, czelendż, mój twarzon czy jakieś inne coś? Jak macie jakiś pomysł czy życzenie, piszcie w komentarzach.
Ata

Zakochana w kosmosie || ElevenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz