Rozdział 18

749 45 13
                                    

Wydaje się, że dwa tygodnie w perspektywie wakacji to niedużo, a przynajmniej stanowczo za mało, żeby zatęsknić za szkołą. W tym drugim się zgodzę, ale jeśli chodzi o pierwsze stwierdzenie, to muszę niestety zaprzeczyć. Normalnie nie mam nic przeciwko chodzeniu do szkoły, tak samo jak i niechodzeniu, ale w tym roku wyjątkowo nie chciałam zaczynać roku. I nie chodzi o to, że został mi niecały rok do matury, bo to już trzecia liceum. Nie chodzi nawet o samą naukę czy wcześniejsze wstawanie. Chodzi o ludzi.

Pamiętacie, co stało się dwa tygodnie temu? Przyznałam się na stream'ie na żywo, że jestem Atamilaną. Dalej to do mnie nie dotarło, a minęły cholerne dwa tygodnie. Zresztą ten czas za żadne skarby nie chciał upłynąć. Czułam się jak w pętli czasowej, dosłownie. Miałam przerażające wrażenie, że utknęłam gdzieś między światami, a te czternaście dni trwa co najmniej wieczność. Przez cały ten czas nawet nie wychodziłam z domu. Wszystkie zakupy do szkoły zrobiła za mnie mama. Marta była u mnie kilka razy, ale nie wypytywała o wszystko szczegółowo. Znała mnie jak nikt i chyba domyśliła się, że potrzebuję sama się z tym w pełni oswoić.

Moi rodzice natomiast zostawili pogadankę dopiero na dzień po wyjeździe Mateusza. Pojechał do siebie w sobotę, a w niedzielę siedziałam dobre dwie godziny i słuchałam o tym, że mój młodszy brat pokazał rodzicom filmiki mojego autorstwa oraz o tym, jakie to wszystko nieodpowiedzialne i niebezpieczne. Nie obyło się też bez reprymendy za kłamanie, bo relacja z festiwalu w Poznaniu także przewinęła się przez historię przeglądarki mojego brata, a zapewniałam rodziców, że wtedy pojechałam do Kornelii. Jednak nie mam mu tego za złe, sprawa prędzej czy później i tak wyszłaby na wierzch. Zresztą on sam stwierdził, że moje filmy są spoko i fajnie mieć sławną siostrę, bo może się do czegoś przydać.

A co do Kornelii, to odzyskałam z nią kontakt po mojej transmisji. Wyznała, że właściwie nie chciała rezygnować z naszej znajomości. Rozumiem, że było jej przykro, bo w pewnym sensie ją wykorzystałam. Sama byłabym na siebie zła za coś takiego. Na szczęście zupełnie jej przeszło. Zarzekała się, że to nie dlatego, że dowiedziała się kim jestem, bo już wcześniej planowała mnie przeprosić i się dogadać, ale nie mogła zebrać się w sobie. Nie mam powodów, żeby jej nie wierzyć, w końcu jesteśmy przyjaciółkami już parę ładnych lat, jeszcze od gimnazjum, kiedy byłyśmy współlokatorkami w internacie.

Leżałam na łóżku, gapiąc się w sufit. Miałam na uszach słuchawki i puszczoną muzykę, ale nie docierało do mnie ani jedno słowo. Byłam zbyt pogrążona w swoich myślach. Nie kontaktowałam się ze światem bezpośrednio od dwóch tygodni. Nagrywałam filmiki i wrzucałam na kanał, ale nie rozmawiałam z nikim, jeśli nie liczyć Marty, Korni i Matiego. Sufit w moim pokoju był idealnie biały i gładki, więc nie miałam nawet na czym się skupić, żeby oderwać myśli od całej sytuacji. Miałam dość i byłam już perfidnie zmęczona przemyśleniami.

Jutro zaczynał się rok szkolny. Pierwszy września, wtorek. Ten chwalebny dzień ma aspiracje na jeden z najgorszych w moim życiu. Boję się, że ludzie mnie otoczą, będą chcieli autografy i w ogóle. Przeraża mnie myśl, że inni będą o mnie gadać, pokazywać palcami albo śmiać się, kiedy coś mi nie wyjdzie lub nie spodoba im się jakiś filmik. Na dobrą sprawę nie rusza mnie hejt, dopóki robię to, co lubię. Martwię się wszystkim, bo taka już moja natura. Zawsze byłam przewrażliwiona i miałam skłonności do paranoi. Zamknęłam oczy i odetchnęłam. Chciałam zasnąć i przestać się przejmować chociaż na kilka godzin, a jutro na apelu zobaczyć, co się stanie.

Zdjęłam słuchawki, odłożyłam telefon na stolik i położyłam się na brzuchu, wtulając twarz w poduszkę. Spojrzałam jeszcze na szafkę, na której stały już równo ułożone książki i zeszyty. Kolejny rok biologii nie napawał mnie entuzjazmem, ale musiałam to przeżyć. Sama wybrała sobie profil medyczny, gdzie niestety chemia i biologia były podstawą, a matematyka i angielski całkiem potrzebnymi dodatkami, od których nie mogłam uciec. Skierowałam wzrok z powrotem w pościel, dopóki nie straciłam oddechu. Potem gapiłam się w ścianę, coraz bardziej odpływając. Gdy zadzwonił telefon, prawie dostałam zawału. Szybko usiadłam i odebrałam, widząc na wyświetlaczu Mateusza.

- Hej, jak się czujesz Króliczku? - nie przestał tak do mnie mówić mimo próśb - Gotowa na jutrzejszy dzień?

- Ani odrobinę - westchnęłam - Boję się jak nie wiem co. Nie dość, że szkoła i ludzie sami w sobie, to jeszcze ta cała heca z moim kanałem. Uwierz lub nie, ale naprawdę jestem śmiertelnie przerażona.

- Najważniejsze, żebyś się nie łamała. Wiem, że się nie poddasz. Pójdź jutro do tej parszywej szkoły i zobaczysz, że nic złego się nie stanie. Oczywiście jak tylko wrócisz do domu, zadzwonisz do mnie z relacją, prawda?

- Oczywiście, że tak. Nie śmiałabym choćby spróbować zapomnieć - zachichotałam - Szkoda, że nie możesz tutaj ze mną być i podnieść mnie na duchu bardziej bezpośrednio.

- Niedługo się zobaczymy, obiecałem przecież, że w połowie września przyjadę. Wszystko już ustalone, odgoniłem nawet Zerona.

- Nie mogę się doczekać, a to jeszcze dwa tygodnie - westchnęłam - Dziękuję, że zadzwoniłeś. Przepraszam, że tak szybko, ale chyba pójdę wcześniej spać.

- Jasne, nie będę cię na siłę trzymać, skoro jesteś zmęczona. Bądź dzielna i do usłyszenia jutro. Pa Króliczku.

Rozłączyłam się i ponownie padłam na poduszkę, tym razem na plecy, ponownie gapiąc się w sufit. Już jutro. Zostało tylko kilkanaście godzin do oficjalnego rozpoczęcia roku szkolnego. Miałam tak bardzo przekichane, że nie miałam nawet ochoty o tym myśleć. Nie bardzo miałam czym zająć głowę, ale dość szybko umożliwił mi to dźwięk powiadomienia w telefonie. Myślałam, że to może Elek napisał do mnie wiadomość, ale nie. Była to prywatna wiadomość na moim dawno nieaktualizowanym Instagramie. Otworzyłam zakładkę i aż otworzyłam szerzej oczy. Napisał do mnie TheUnboxall.

"Cześć Ata! Oglądałem twój ostatni filmik, zresztą kilka innych też. Stylowo wyrzucasz rzeczy przez okna. Ten rudy kocur też spoko, całkiem słodki. Chciałabyś coś ze mną nagrać? Może przyjechałabyś w następny weekend? Jakby coś, to mogę Cię przenocować bez problemu. Co Ty na to?"

Powiem szczerze, zatkało mnie. Dosłownie. Usiadłam na materacu i patrzyłam w ekran z otwartą buzią. Paweł chciał nagrać ze mną film, bo mam fajnego kota. To znaczy, każdy pretekst jest dobry, oczywiście, ale to i tak było niesamowite. Problem był taki, że w następny weekend umówiłam się z Kornelią. Miała przyjechać do mnie na noc, do tego także Marta, bo obie bardzo chciały poznać się na żywo. Odpisałam Unboxall'owi, że mogę dopiero za dwa tygodnie i czekałam w napięciu na odpowiedź. Po pięciu minutach straciłam nadzieję i już miałam zbierać się zrezygnowana do kąpieli, kiedy ponownie pojawiło się powiadomienie. Otworzyłam Instagram'a i ujrzałam twierdzącą odpowiedź.

Przez następne pół godziny dogadywaliśmy szczegóły. Wyszło na to, że będę nocować w jego mieszkaniu, zamiast w hotelu, ale nie przywiązywałam do tego dużej wagi, jeśli mam być szczera. Powiedział, że scenariusz ogarnie sam, bo chciałby zrobić mi niespodziankę. To w sumie miłe, ale z drugiej strony wolałabym wiedzieć, na co się zapisałam. Starałam się otwierać na nowych ludzi, nie tylko yuotuberów. Najczęściej jeszcze nie wiedziałam, co mówić, w większości pisałam z osobami z drugiego końca Polski przez internet. A teraz miałam wyjechać do kolejnego zupełnie nieznanego miejsca, nocować u człowieka, którego widziałam na żywo tylko kilka chwil na festiwalu i praktycznie nie miałam z nim żadnego kontaktu. Trochę się martwiłam, ale nie pierwszy raz robiłam coś szalonego. Ostatnimi czasy za dużo się zamartwiałam, potrzebowałam czegoś innego. Mimo wszystko poczułam się dobrze. A potem przypomniałam sobie, że jutro zaczynam szkołę. Mój dobry humor zniknął tak szybko, jak się pojawił.

~~~

Ma ktoś pomysły na psucie rzeczywistości? Bo zarys fabuły ponownie nie istnieje. Zapraszam do wyrażania opinii i do następnego.
Ata

Zakochana w kosmosie || ElevenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz