Rozdział 8

968 75 27
                                    

Tak jak postanowiłam, nie wychodziłam z pokoju aż do wieczora, kiedy to Mateusz przyszedł do mnie sam, niosąc na talerzu trzy kawałki pizzy. Podał mi je i usiadł obok na łóżku. Zajęłam się jedzeniem, a on cały czas się przyglądał. Czułam się okropnie nieswojo, nie lubię kiedy ktoś patrzy jak jem. Jednak nie odezwałam się ani słowem, blondyn też nie. Odstawiłam pusty talerzyk na stolik i spojrzałam w stronę chłopaka, który wciąż studiował moją twarz, jakby jeszcze nie miał jej dosyć. Uśmiechnęłam się odrobinę, co on natychmiast odwzajemnił.

- Jeszcze raz przepraszam za to zdjęcie - zaczął przyciszonym głosem - Naprawdę nie chciałem cię urazić, tylko bałem się odmowy. Bardzo zależy mi, żeby mieć z tobą film, więc wybaczysz i pośmieszkujemy jutro wspólnie?

- No... - co prawda miałam to zrobić dopiero jutro, ale niech mu będzie - Pokaż, że faktycznie je usunąłeś i nie było sprawy.

Mateusz natychmiast się rozpromienił i wyciągnął z kieszeni telefon, pokazując, że faktycznie zdjęcia nie ma. Mnie natomiast przeraziła godzina, bo była już dziesiąta. Ani odrobinę nie poczułam upływu czasu, a siedziałam sama od drugiej po południu, a może i nawet trochę wcześniej. Osiem godzin siedzenia bez większego celu i gapienia się w ścianę albo sufit. Chociaż jakby się zastanowić, to w moim przypadku nie jest to aż takie dziwne. Mimo wszystko nie czułam się zmęczona i Mateusz chyba też nie, bo zaproponował obejrzenie jakiegoś filmu. Nie mieliśmy konkretnego pomysłu, więc postanowiliśmy zobaczyć, co leci w telewizji. Zauważyłam, że blondyn siedzi już w piżamie, którą stanowiły krótkie spodenki i luźna, niebieska koszulka.

Stwierdziłam, że może lepiej będzie, jeśli też się wykąpię, gdybym przypadkiem zasnęła na filmie. Zabrałam kosmetyczkę i ruszyłam do łazienki. Elek dał mi jeszcze ręcznik, po czym zamknęłam drzwi, związałam włosy w niedbały kok i weszłam pod prysznic. Nie chciałam siedzieć zbyt długo, ale woda była tak cudownie ciepła, że chyba i tak odrobinkę przesadziłam, chociaż nie słyszałam pukania ani innych upomnień, jak to czasem bywało w rodzinnym domu. Szybko się wytarłam, rozpuściłam włosy i miałam zamiar się ubrać, gdy zorientowałam się, że nie wzięłam piżamy. Szlag, dlaczego ja? Dlaczego to zawsze muszę być ja? Dobra, istnieje szansa, że blondyn siedzi już przed telewizorem i na mnie czeka, więc może przedostanę się do pokoju bez większych komplikacji. Chyba nie powinnam tak mówić.

Zawinęłam się w ręcznik i powoli otworzyłam drzwi łazienki. Rozejrzałam się szybko, ale nie dostrzegłam chłopaka na horyzoncie. Ruszyłam więc powoli w stronę pokoju. Choć było to tylko kilka kroków, miałam wrażenie, że dotarcie tam trwa wieczność. Szybko dopadłam plecaka i wyciągnęłam piżamę. Obróciłam się, żeby zamknąć drzwi i w spokoju się ubrać. Cholera, mógłby być dłuższy ten ręcznik. To była moja pierwsza myśl, gdy zobaczyłam Mateusza w progu.

- Wow - chłopak chyba się zapowietrzył, ale nie ruszył nawet o milimetr.

- Na co się gapisz? Nie wzięłam piżamy, zaraz przyjdę, możesz już włączać film.

- Emm... tak, sorki. Słyszałem drzwi i myślałem, że może jednak postanowiłaś zrezygnować. To ten... czekam na kanapie - powiedział szybko, po czym zamknął drzwi.

Szczerze mówiąc, to po tekstach, które zazwyczaj padają u niego na filmach, nie spodziewałam się, że będzie aż taki speszony. Myślałam, że to raczej ja zejdę na zawał, tymczasem czułam się dziwnie pewnie. Normalnie powinnam mieć nogi z waty, a tu nic. Potrząsnęłam głową i nie myśląc o tym dłużej, wciągnęłam na siebie koszulkę i spodenki, po czym dołączyłam do Elka przed telewizorem. Chłopak przełączał po kolei kanały, ale nie było dosłownie nic ciekawego. W sumie czego innego można się spodziewać w sobotę wieczorem? Skończyło się na tym, że siedzieliśmy patrząc bezmyślnie na jakiś tani romans.

- Rany, jakie to jest naciągane - westchnęłam - Jakim cudem on się znalazł pod jej balkonem, skoro widział ją tylko chwilę w kawiarni i nie miał pojęcia gdzie ona mieszka?

- Magia kina? - Elek wzruszył ramionami.

- O, albo to, patrz. Wygląda, jakby nie miała pojęcia, skąd się tu wziął ten koleś, ale co tam. Skoro to jej miłość życia od pierwszego wejrzenia, to nie dość, że wpuści go do domu to jeszcze zaciągnie do łóżka, nie? No, mówiłam. Rany, to jest tak durne.

- Myślałem, że dziewczyny raczej lubią romanse - Mateusz spojrzał mi w oczy.

- Akurat trafiłeś na taką, która raczej nimi gardzi - wzruszyłam ramionami - Już lepiej oglądajmy coś z internetu.

Elek nie dodał nic więcej, tylko poszedł po laptopa. Skończyło się na tym, że odpalił losowy odcinek Doktora Who. No, i to jest coś, co mogę oglądać, a nie. Nie to, że jakoś bardzo hejtuję, bo niektóre romanse są nawet w porządku, ale takie jak ten dzisiejszy to całkowita nędza. Zaryzykuję nawet stwierdzenie, że mam inny pogląd na świat niż reszta ludzi, przez co mogą podobać mi się trochę inne klimatycznie filmy tego typu, ale nie będę się nad tym rozwodzić. Siedzieliśmy na kanapie, patrząc w ekran laptopa i przerzucając odcinki w zupełnie przypadkowej kolejności. Nie wiem, ile zdążyliśmy obejrzeć, zanim zrobiłam się okropnie śpiąca. Zupełnie nagle straciłam jakąkolwiek energię, nawet wstać mi się już nie chciało. Jedyne, co zrobiłam, to oparłam głowę na ramieniu blondyna. Nie mam pojęcia, w którym momencie odpłynęłam.

***

Obudziłam się z poczuciem, że stanie się coś złego, choć mogło mi się tylko wydawać. Chwilę zajęło mi ogarnięcie, gdzie właściwie jestem. Leżałam przykryta kołdrą w pokoju Zhalii. Jestem pewna, że zasnęłam na kanapie, czyli Mateusz musiał mnie tu przenieść. Nie spodziewałam się tego po nim, szacun. Wygrzebałam się z pościeli, ułożyłam ją w miarę porządnie, zabrałam ciuchy i poszłam do łazienki. Wyszłam już uczesana i ubrana. Wyglądałam absolutnie zwyczajnie, czarne spodnie, czerwona koszula w kratę i wysoki kucyk. Gdy założę maskę, będę mogła być każdym i o to chodziło. Weszłam do kuchni, gdzie czekał już na mnie Eleven, wraz z kubkiem kawy. Zrobiłam sobie tylko kanapkę z serem, kawa była znacznie ważniejsza niż jedzenie. Dopiero teraz spojrzałam na zegarek, była prawie jedenasta.

- To jak, kiedy zaczynamy nagrywanie? - zapytał chłopak znad swojego kubka.

- Daj mi wypić kawę i możemy nawet od razu - odparłam, wzruszając ramionami.

Elek odpowiedział mi uśmiechem, co odwzajemniłam. Chwilę trwaliśmy w ciszy, zachwycając się wewnętrznie czarnym napojem życia. Przerwał nam dzwonek do drzwi. Mateusz poszedł otworzyć, a ja zostałam w kuchni. Po chwili usłyszałam krzyk radości, który na pewno nie należał do gospodarza.

- Heeej Eleeee! Pamiętasz, jak mówiłeś, że brakuje ci wspólnego czasu, a Zhalia wyjeżdża? Więc przyjechałem.

- Neskot? - zadałam pytanie w przestrzeń, gdy poszłam w ślady Elka, zbliżając się do drzwi - Miałeś nikogo nie zapraszać - syknęłam w stronę blondyna.

- Nie zapraszałem - odparł, wyglądając na absolutnie skołowanego.

Rudzielec spojrzał na mnie i uśmiechnął się, spoglądając sugestywnie w stronę Mateusza. No super, po prostu cudownie.
Pomocy, plis.

~~~

Eyyyy. Żyję i wrzucam. Wczoraj był, dzisiaj jest, ale nie wiem jak będzie jutro. Tak czy tak mam nadzieję, że się podobał. Pogoda u mnie taka, że nic tylko umierać, więc ten, trzymajcie się i do następnego.
Ata

Zakochana w kosmosie || ElevenWhere stories live. Discover now