Rozdział 7

1K 73 35
                                    

Tydzień minął jak z bicza strzelił. Poza pierwszą rozmową, w której dogadywałam z Mateuszem szczegóły, dzwonił kilka razy, ale za każdym permanentnie go olewałam. Nie dość, że mnie szantażuje, to jeszcze śmie do mnie wydzwaniać? O nie, nie ze mną takie numery. Co on sobie myśli, że jak przyjadę do niego na dwa dni, żeby nagrać ten parszywy film, to jeszcze może zostanę na dłużej? Jeśli tak, to pogięło człowieka. Ustalone zostało, że w sobotę przed południem przyjeżdżam, a w poniedziałek po południu wyjeżdżam. Wszystko zależy od pociągów.

Akurat z transportem nie było problemów, bilety kupiłam już wcześniej, tak jak miało być. Co prawda musiałam wstać okrutnie wcześnie, żeby na dwunastą być na miejscu, ale niech ma, skoro tak bardzo mu zależy. Następnym razem niech on sobie przyjeżdża do mnie, więcej nie dam się wrobić. Chociaż biorąc pod uwagę, że chłopak zapewne zachowa moje zdjęcie, to i z tym mogą być problemy. Nie mam na nic porządnego planu, a już pojawiają się komplikacje. Dlaczego? Ach, no tak, ponieważ to moje życie.

Wysiadłam z pociągu i udałam się do budynku dworca. Pozostało mi tylko czekać na Mateusza, bo obiecał, że mnie odbierze. Kupiłam jeszcze kawę w automacie i usiadłam na metalowym krzesełku, rzucając plecak na podłogę. Mam nadzieję, że przybycie tu nie zajmie temu ciołkowi zbyt dużo czasu. Oficjalna wersja jest taka, że zaprosiła mnie do siebie Kornelia i spędzę ten weekend u niej. Mieszka dosyć daleko ode mnie, znamy się ze szkoły i internatu. Rodzice oczywiście się zgodzili, bo brunetka jest w porządku, a skoro chce mnie ugościć w wakacje, to czemu miałabym nie pojechać. Marta była zawiedziona, bo chciała do mnie wpaść, ale cóż. Gdyby znała prawdę, na pewno by mi wybaczyła, ale tak czy tak długo zła nie będzie.

Akurat w momencie, w którym dopiłam kawę, zobaczyłam na horyzoncie znajomą blond czuprynę. Narzuciłam plecak, wyrzuciłam pusty kubek i ruszyłam w stronę Elka, który najwyraźniej mnie zauważył, bo pomachał mi na powitanie.

- Długo czekałaś? - zapytał, gdy już znalazłam się w odległości dwóch kroków od niego.

- Gdyby nie to, że ni w ząb nie znam Krakowa, już zdążyłabym pewnie dotrzeć do twojego mieszkania - rzuciłam oschle - A teraz prowadź do tego przybytku i miejmy ten weekend za sobą.

Mateusz tylko się uśmiechnął i ruszył przodem, a ja zaraz za nim. Nie wiem nawet ile trwał ten spacer, jednak całkiem możliwe, że krócej niż mogło mi się wydawać. Całą drogę pokonaliśmy w ciszy, co jeszcze bardziej sprawiało, że wydawała się trwać wieczność. Elek próbował zaczynać rozmowę na jakieś losowe i raczej mało poważne tematy, ale spotykał się tylko z westchnięciem lub wywróceniem oczami z mojej strony. Sama nie wiem czemu, ale czułam do niego dziwną niechęć, zarówno do rozmowy jak i towarzystwa. Na początku było w porządku, ale odkąd mam świadomość, że jednak zrobił mi zdjęcie, mimo że obiecał tego nie robić, nie mogę się przemóc, żeby zamienić z nim przyjaźnie choćby zdanie. Skoro mnie szantażuje w sposób raczej otwarty, to czemu miałabym być dla niego miła?

W końcu dotarliśmy do jego bloku, a następnie do mieszkania. Blondyn pokazał mi pokój, gdzie zazwyczaj rezyduje jego współlokatorka, po czym poszedł do kuchni zrobić herbatę. Rzuciłam plecak w kąt i usiadłam na łóżku. Byłam zmęczona, a dochodziła dopiero pierwsza po południu. Nagrywać zapewne będziemy jutro, więc resztę dnia zajmie mi YouTube, ewentualnie Facebook. Zapowiada się ultra nudne popołudnie. Poszłabym gdzieś, mimo zmęczenia, ale jak już wspominałam, jest większa szansa, że się zgubię niż gdzieś dojdę. Usłyszałam gwizd czajnika, więc wstałam i ruszyłam do kuchni. Elek właśnie zalewał herbatę. Zabrałam kubek z parującym napojem i wróciłam do pokoju. Jak się po chwili okazało, Mateusz zamierzał dotrzymywać mi towarzystwa. Cudownie.

- Masz ochotę gdzieś wyjść? Całkiem niedaleko jest dobra pizzeria, przynajmniej zjedlibyśmy dobry obiad - zapytał blondyn z uśmiechem, na co tylko wzruszyłam ramionami.

Chłopak westchnął głęboko, po czym odstawił swój kubek na stolik. Zaraz przejął mój i zrobił z nim to samo. Obrócił się w moją stronę i przez chwilę studiował usilnie błękitnymi tęczówkami każdy cal mojej twarzy. Nie uchylałam się przed jego spojrzeniem, niech nie myśli, że przypadkiem mnie onieśmiela. O nie, nie jestem słaba, wytrzymam jego wzrok. Przez chwilę panowała martwa cisza, dosłownie. Nie było słychać nawet naszych oddechów. Natomiast pomiędzy oczami były prawie widoczne elektryczne nitki.

- Nie możesz ze mną normalnie pogadać? - westchnął blondyn po chwili - Co takiego zrobiłem, że w Poznaniu było okej, a teraz nagle jesteś zła?

- Czy ty tylko zgrywasz debila, czy faktycznie nim jesteś? - prychnęłam - Miałeś szanować to, że chcę pozostać w ukryciu, po czym zrobiłeś mi zdjęcie, nawet nie wiem kiedy. Może cię to zdziwi, ale szantażowany zwykle niekoniecznie lubi szantażystę, więc nagrajmy ten odcinek i miejmy to z głowy, dobra? - spodziewałam się jakiegoś prychnięcia, tymczasem Elek tylko się zaśmiał.

- Szanuję, naprawdę. Usunąłem to zdjęcie razem z wiadomością zaraz po tym, jak odpisałaś. Naprawdę chciałem coś z tobą nagrać, a tak przynajmniej wiedziałem, że nie odmówisz. Przepraszam, to było okropne, ale nie obrażaj się już. Dopijmy herbatkę i chodźmy na pizzę.

- No chyba sobie jaja robisz? Gdyby nie to, że szkoda mi tych godzin poświęconych na podróż, wróciłabym do domu. Jak chcesz, to idź, zamawiaj tutaj czy co tam chcesz, ale zostaw mnie, dobra? Muszę posiedzieć sama, chwilowo twój widok stanowczo mnie wnerwia, a uwierz, że nie chcesz mnie widzieć, kiedy jestem naprawdę zła.

Mateusz zachichotał, ale kiedy ponownie na mnie spojrzał, chyba ogarnął, że nie żartowałam. Zabrał swój kubek, po czym opuścił pokój. Ja natomiast chwyciłam telefon, po czym wybrałam numer Marty.

- Co tam mała? Masz dosyć Kornelii? - zapytała ze śmiechem przyjaciółka.

- Nie o to chodzi. Słuchaj, potrzebuję pomocy. Powiedzmy, że ktoś cię oszukał tylko po to, żeby mieć z tego korzyść, a ty się o tym dowiedziałaś. W dodatku zrobił to w sposób, który najbardziej cię uraża, wiedząc o tym doskonale. Potem cię przeprosił, usprawiedliwiając się, że pozbył się wszystkiego, co dotyczyło sprawy. Co byś zrobiła, zwyzywała go od ostatnich szmat, czy wybaczyła i spróbowała się dogadać?

- Chodzi o chłopaka? - skąd wiedziała?

- Może - westchnienie ze strony Marty - Dobra, tak, chodzi o chłopaka.

- Zakładając, że nie zrobił nic, wiążącego się ze zdradą lub zadawaniem się z byłą, mimo że obiecał tego nie robić, masz trzy opcje. Jeśli do tej pory był beznadziejny, zwyzywaj od szmat i zakończ kontakt. Jeśli był spoko i fajnie wam się gadało, poudawaj obrażoną, a potem wybacz, a jeśli jest cholernie przystojny i wiesz, że ciężko ci będzie pozbyć się z głowy jego oczu, wybacz i dogadaj się bez zbędnego przeciągania.

- Marta, ja mówię serio - rzuciłam z irytacją.

- Ja też - odparła przyjaciółka, po czym rozłączyła się.

Cóż, jeśli chodzi o kontakty z ludźmi, głównie z chłopakami, ufałam Marcie bezgranicznie. Skoro tak, to trzeba mu będzie jutro wybaczyć, ale jeszcze dzisiaj zostanę obrażona. Zresztą on pewnie też będzie chciał pogadać, biorąc pod uwagę, że pragnie wrzucić na kanał fajny film, na którym nie będę wyglądała jak niechybna śmierć w ludzkiej postaci. Chociaż w sumie i tak będę miała na twarzy króliczą maskę, ale chyba wypadałoby, żebyśmy śmieszkowali, albo przynajmniej jako tako gadali, a nie byli przytłoczeni martwą ciszą. Czyli zapowiada się pseudo poważna rozmowa. Z moimi zdolnościami i poziomem zaawansowania w skille kontaktów międzyludzkich, pewnie niewiele z niej wyjdzie. Jedyne, co mi pozostaje, to mieć nadzieję, że to jednak Elek wyjdzie z inicjatywą wybaczania.

~~~

Yass, zdążyłam jeszcze dziś.
Moja dobra koleżanka ma sposób myślenia podobny do Marty. W moim przypadku podziałało, kiedy mi doradziła, także ten.
Dziękuję serdecznie za gwiazdeczki i komentarze, miło mi jest niezwykle, że mimo iż to luźne opko i do tego zupełnie niepoważne, jednak komuś się podoba.
Jeśli są błędy przepraszam, jeśli chcecie sprzedawać porady czy pomysły, oddam w zamian trochę pozytywnych fluidów.
Trzymajcie się zimno (bo gorąco w luj) ^^
Ata

Zakochana w kosmosie || ElevenWhere stories live. Discover now