Rozdział 23

550 27 1
                                    

Czwartek nadszedł zdecydowanie za szybko. Może wydawało mi się tak dlatego, że przez pół dnia siedziałam w szkole, zamiast z Matim. Może przez to, że właściwie codziennie po południu przychodziła do mnie Marta, więc czas z chłopakiem był bardziej ograniczony. W każdym razie za każdym razem wywalałam ją najszybciej jak się dało. Nie była za to obrażona ani nic, rozumiała moja sytuację. Nakręciła się, że widzi Elevena, ale wydaje mi się, że przyzwyczaiła się i właściwie gadała z nim normalnie, jak z człowiekiem.

Wychodziliśmy do kawiarni, na pizzę, do parku albo na plac zabaw. Jak można się było spodziewać, Elek usilnie twierdził, że jest na to za stary. Przekonał się do tej formy rozrywki po pierwszych dziesięciu minutach. I może to ja byłam zbyt niedojrzała, może nie chciał, żebym robiła coś bez niego. Tak czy tak oboje jesteśmy wariatami, a osiedlowe mamusie chyba zdążyły mnie znienawidzić.

Wieczory były ciepłe. Wychodziliśmy z domu zaraz po zmroku, rozkładaliśmy się na trawie i leżeliśmy w ciszy, wpatrując się w gwiazdy. Mało wtedy rozmawialiśmy, rzekłabym że prawie wcale. Samo patrzenie w niebo stanowiło swego rodzaju formę rozrywki, która odpowiadała nam tak po prostu, bez zbędnych słów. Trzymaliśmy się za ręce, słuchaliśmy świerszczy i było idealnie.

Tak czy tak czwartek nadszedł zdecydowanie za szybko. Pociąg Mateusza miał odjeżdżać za trzy i pół godziny. Siedzieliśmy w salonie u mnie w domu i oglądaliśmy głupawe seriale, zajadając się spaghetti mojej roboty. Zauważyłam, że przez cały tydzień moja mama zachowywała się jakoś cicho i spokojnie, prawie w ogóle mnie nie zaczepiała i nie zagadywała. Jak nie ona. W telewizji właśnie dziewczyna odkryła, że jej facet tak naprawdę mieszka z matką i robiła dramę na środku restauracji. To było tak głupie, że aż uznałam to za śmieszne. Mateusz skończył swoją porcję makaronu, odłożył talerz na stół i obrócił się bardziej w moją stronę.

- A właściwie do kogo jedziesz jutro na nagrywki? - zapytał z wyraźną ciekawością.

- Zaprosił mnie Unboxall - odparłam ze wzruszeniem ramion, wciągając do ust ostatnią kluskę.

- Będziesz nocowała w hotelu? Warszawa nie należy do małych miast, obyś mi tam nie zaginęła w akcji - roześmiał się.

- Będę nocowała u niego, tak jak u ciebie, kiedy jeszcze mnie szantażowałeś. Do domu wrócę w niedzielę - odłożyłam talerz na stół i również przesunęłam się na kanapie, żeby być bardziej w stronę chłopaka.

- Czekaj, czekaj... Będziesz nocowała w domu kolesia, którego właściwie nie znasz? Tak po prostu? I zgodziłaś się bez niczego?

- Skoro ci mówię, że tak, to raczej oznacza, że się zgodziłam. Poza tym sytuacja jest praktycznie taka sama jak w twoim przypadku na samym początku, więc proszę cię, oszczędź kazań. Rozróby też nie rób, bo to ja będę musiała posprzątać.

- Dlaczego miałbym robić rozróbę? - udał zdziwionego, ale wyczułam, że nie jest to całkiem szczere - Mam tylko nadzieję, że nic ci się nie stanie.

- Spokojnie, przeżyję. Zadzwonię do ciebie w niedzielę, zaraz jak wrócę do domu. Pasuje?

Elek nie odpowiedział, skinął tylko głową. Wgapiliśmy się z powrotem w telewizor, siadając do niego przodem. Siedzieliśmy bliżej siebie niż przed chwilą, stykając się kolanami. Na ekranie dziewczyna żaliła się właśnie przyjaciółce, jaki to jej facet jest beznadziejny, bo to jego matka jest bogata i ma jacht, a nie on. Akcja wciąż była idiotyczna, a dialogi tak sztuczne i głupie, że oboje się roześmialiśmy. To nie było zabawne, a my chichraliśmy się bez opamiętania.

Poczułam dłoń Mateusza na udzie. Delikatnie mnie głaskał, trochę niepodobnie do niego. Wyglądało to, jakby nie mógł się zdecydować, co właściwie chce zrobić z tą ręką. Strzepnęłam jego dłoń i jeszcze zanim zdążył się zdziwić, usiadłam na jego kolanach w taki sposób, że nasze twarze były na przeciwko siebie. Sama nie wiem, co mnie opętało. Przecież to ja robiłam za tą nieśmiałą stronę w naszym zwariowanym związku.

Zakochana w kosmosie || ElevenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz