Rozdział 17

833 65 10
                                    

Nadeszła wyczekiwana środa, kiedy to mieli wypuścić mnie ze szpitala. Mateusz zgodnie z obietnicą przychodził codziennie, żeby mnie odwiedzić. Rozmawialiśmy godzinami, oglądaliśmy głupie filmiki albo też takie zwykłe filmy. Jednego dnia poprosiłam go, żeby przyniósł mi moją maskę króliczka, którą na wszelki wypadek zabrałam ze sobą, kiedy do niego pojechałam. Nagrałam filmik telefonem i wrzuciłam go na kanał, z drobnym wyjaśnieniem braku aktywności, jednak zapewniłam, że stream odbędzie się według wcześniejszego planu, czyli w czwartek o osiemnastej. Zostały niecałe dwadzieścia cztery godziny. Spodziewałam się, że Marta zdążyła już domyślić się, kim tak naprawdę jest Atamilana, jednak nie dzwoniła do mnie ani nawet nie pisała. Znaczy, pisała, ale o innych, mniej ważnych rzeczach. O tożsamości nie wspomniała ani słowa.

Moi rodzice oczywiście musieli się o wszystkim dowiedzieć, bo pobyt w szpitalu w mieście po drugiej stronie kraju, to jednak sprawa, której się nie ukrywa. Mama zadzwoniła do mnie po tym, jak do niej zadzwonił lekarz, żeby poinformować o sytuacji. Była zła, to było do przewidzenia, ale martwiła się, słyszałam to w jej głosie. Wyjaśniłam mniej więcej sprawę, mówiąc, że w środę wieczorem wrócę pociągiem. Rodzicielka protestowała, twierdząc, że nie mogę sama w takim stanie podróżować tak daleko i że po mnie przyjedzie. W tym momencie powiedziałam jej o Mateuszu, czyli chłopaku, który zaprosił mnie nad morze, ponieważ to dzięki temu go zapamiętała. Po kilkunastu minutach negocjacji przestała protestować, dodając, że w czwartek wybierają się w odwiedziny do babci i późno wrócą, a skoro Mateusz przyjedzie ze mną, to nie będą nas już targać, ale mamy być grzeczni. Same plusy, będę mogła przeprowadzić transmisję w spokoju.

Większość dnia spędziliśmy w podróży. W domu czekała na nas kolacja i ze trzy godziny poświęcone na rozmowy z rodzicami. Chcieli dowiedzieć się jak najwięcej o chłopaku, ale w końcu chyba im się znudziło, bo dali nam spokój. Resztę wieczoru spędziliśmy w moim pokoju, planując przebieg streama. Nie zdradziłam Mateuszowi wszystkich moich planów, skupiłam się na powitaniu i tym, w co będziemy grać. Ostatecznie stanęło na starym, dobrym Gang Beasts, chociaż chcieliśmy też trochę poniszczyć ludzi w Overwatch'u, co mimo wszystko zdecydowaliśmy zrobić później. Co prawda nie wiem, czy faktycznie będziemy ogrywać cokolwiek, ale mniejsza z tym, Elek nie musi o tym wiedzieć.

***

Czas pozostały do transmisji mijał błyskawicznie. Zgodnie z zapowiedzią, moi rodzice i bracia w południe wyjechali, z zamiarem wrócenia około dwudziestej drugiej. Jestem ciekawa, czy mój brat też będzie oglądał streama, bo czasem widziałam, że jest zainteresowany wrzucanymi przeze mnie filmikami. Nie wiem, czy Mateusz był podekscytowany tak samo jak ja. Zgaduję, że raczej nie. Pomógł mi przygotować sprzęt i wszystko ustawić. Byliśmy gotowi. Punktualnie o osiemnastej włączyłam kamerę. Ludzi było dużo, jednak postanowiłam zacząć od grania. Przywitałam się z widzami oraz przedstawiłam Elevena, po czym odpaliliśmy Gang Beast. Ręce strasznie mi się trzęsły, ledwo utrzymywałam w dłoniach kontroler. Mateusz patrzył na mnie z lekkim niepokojem, co jakiś czas pytając, czy na pewno dobrze się czuję. Po upływie około pół godziny, miałam dość męczenia się z całym tym szajsem. Los mi sprzyjał, bo akurat w tym momencie Elek ponownie spojrzał na moje drżące dłonie, pytając, czy wszystko jest w porządku.

- Nie - odpowiedziałam twardo, odkładając kontroler na biurko i zwracając się prosto do kamery - Nie jest w porządku. Słuchajcie, wrzucę filmik jutro na kanał, dla tych, którzy tego teraz nie oglądają, ale jeśli już jesteście, zostańcie. Muszę powiedzieć coś ważnego. Zauważyłam, że przedwczoraj wybił mi milion subów. Jestem wdzięczna i bardzo się cieszę, ale nie o to chodziło mi najbardziej. Zakładając ten kanał, próbowałam sprawdzić, czy jestem coś warta, czy moje pomysły komukolwiek się spodobają. Co prawda polubiła je masa ludzi, ale zrozumiałam, że to nie jest to, co chcę kontynuować. I nie zrozumcie mnie źle, to nie znaczy, że odchodzę z YouTube, tylko postanowiłam coś zmienić. Coś, czego nigdy nie chciałam i nie miałam zamiaru zmieniać. Ten tu obecny Mateusz Eleven Gajewski na festiwalu w Poznaniu uświadomił mi bardzo ważną rzecz, mianowicie, że ludzie nie powinni mnie lubić jako Atamilanę, tylko jako Atę. Marta, jesteś tu? - spojrzałam na czat, na którym pojawiła się tylko jedna wiadomość, o treści "Jestem" - Cieszę się, że posłuchałaś. Dzięki tobie wiem, że jeśli spróbuję osiągnąć coś, plącząc się w kłamstwach, prędzej czy później i tak wszystko się sypnie. Nie chcę stracić tego, do czego udało mi się już dojść. Nie wiem, czy wszyscy to zaakceptują, ale teraz już nie obchodzi mnie to tak bardzo, jak jeszcze przed miesiącem. Część pewnie mnie zna, możecie pogadać ze mną na żywo - powoli ściągnęłam króliczą mordkę i odrzuciłam na bok - bo może chodzimy razem do szkoły albo jeździmy autobusem. Mam dość tego, że ludzie mówią mi jak mam żyć. To ja, Agata. Wymyślam te wszystkie zwariowane rzeczy i nie przejmuję się, co inni pomyślą, bo taka jestem. Przepraszam, że tak przeciągnęłam tę gadaninę - uśmiechnęłam się półgębkiem - ale muszę powiedzieć jeszcze jedno - przyciągnęłam lekko Mateusza do siebie za kołnierz od koszulki - Ten tu blondynek jest cały mój i nikomu go nie oddam.

Gdy tylko skończyłam, pocałowałam go delikatnie, a chłopak zaraz przyciągnął mnie bliżej. Po tym wyłączyliśmy kamerę. Odetchnęłam, chcąc nacieszyć się spokojem jeszcze przez resztę dnia. Czat wciąż szalał, ale jakoś mnie to nie ruszało. Uśmiechnęłam się w stronę Mateusza, co on odwzajemnił z lekkim wahaniem.

- Naprawdę zrobiłaś coś takiego, po tym co u mnie widziałaś?

- Prawie zginęłam, a ty mnie uratowałeś. To wszystko było dla mnie niewiarygodne. A teraz przynajmniej Daria wie, że nie warto się pakować między nas - parsknęłam śmiechem, widząc minę chłopaka - Kocham cię ciołku.

- Ja ciebie też Króliczku - odwzajemnił uśmiech, po czym znów mnie pocałował.

I czego ja się bałam? Przez tyle czasu nie wierzyłam w siebie ani w świat. Inni ludzie byli tylko bandą, która mnie lubi albo krytykuje. Teraz mogę szczerze powiedzieć, że przestałam się przejmować. Mam przy sobie blondwłosego szaleńca i tyle mi do szczęścia wystarczy.

~~~

No, udało się. Długo nie mogłam wymyślić, jak napisać tę przemowę, walczyłam ze sobą od publikacji ostatniego rozdziału, ale w końcu to zrobiłam. Mam nadzieję, że nie wyszło zbyt dennie i jakoś to wygląda. Jeszcze nie wiem, czy zrobię epilog, ale to ogarnę w najbliższym czasie. Tymczasem zaczęłam pisać opowieść inspirowaną Fnaf'em, jednak niezupełnie tak, jak prawdopodobnie może się wam wydawać. Prolog planuję na jutro koło południa, jeśli nie odetną mi internetu.
So... epilog - zobaczymy, do "Światło w ciemności || FNAF" zapraszam jutro i trzymajcie się.
Ata

Zakochana w kosmosie || ElevenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz