Rozdział 10

967 81 36
                                    

Obudziłam się wcześnie. Nie wiem, która dokładnie była godzina, ale Słońce było jeszcze nisko, mogło być koło wpół do ósmej. Pierwsze, co poczułam, jeszcze zanim otworzyłam oczy, to łaskotanie na policzku i na nosie. Jak się już po chwili okazało były to jasne włosy Mateusza. Wtedy przypomniałam sobie, co działo się wczoraj i dlaczego właściwie obok niego leżę. Czy też przy nim, bo w magiczny sposób odległość między nami zmniejszyła się do minimum. Chłopak obejmował moją talię, nasze nogi były splecione, a jego twarz znajdowała się niebezpiecznie blisko mojej. Nie przesadzę bardzo, jeśli powiem, że nasze nosy się stykały. Jednocześnie to było całkiem słodkie, ale z drugiej strony znaliśmy się raptem tydzień. Chciałam wyplątać się z jego objęć, ale jedyne, co osiągnęłam, to wzmocnienie uścisku.

- Cholera, Mateusz - powiedziałam pół szeptem, szturchając go w ramię - Puszczaj mnie ciołku - spróbowałam trochę głośniej, ale na nic to się zdało.

Nie chciałam wrzeszczeć, żeby przypadkiem nie obudzić Neskota, śpiącego w pokoju obok. Jakim cudem można tak spać? Ja też chcę, w moim domu taka umiejętność byłaby wręcz nieoceniona. Szturchnęłam chłopaka mocniej, już nie w ramię, a bardziej w klatkę piersiową. Chyba źle oceniłam odległość od krawędzi łóżka, bo dwie sekundy później blondyn zaczął się zsuwać, a że wciąż mocno mnie trzymał, pociągnął mnie za sobą. Z łoskotem połączonym z moim piskiem sturlaliśmy się z materaca, lądując na podłodze. Ściślej mówiąc, ja leżałam plecami na panelach, a Mateusz, który w locie zdążył się obudzić i podeprzeć dłońmi o podłoże, wisiał tuż nade mną. Jego błękitne tęczówki były jeszcze lekko zamglone, ale i tak błyszczące. Uśmiechnął się półgębkiem, najwyraźniej zauważając, że ja także się na niego gapię.

- Żyjecie tu? Słyszałem hałasy - rzekł rudzielec, pojawiając się w progu. Założę się, że nawet dojrzały pomidor nie dorównywał kolorem moim policzkom w tym momencie - Ej... To wy tu rano możecie szaleć i budzić ludzi, a ja mam robić za przyzwoitkę? Nie fair - udał obrażonego i wyszedł.

- Mateusz? - chłopak skupił na mnie całą uwagę - Nie to, że nie jest fajnie, ale podłoga jest zimna a ja mam krótką piżamę, więc złaź.

- Spokojnie, już wstaję - powiedział z uśmiechem, podnosząc się, po czym pomógł pozbierać się również mi - Ale liczę na to, że uda nam się kiedyś to powtórzyć - przyciągnął mnie na sekundę do siebie i szepnął - Tylko może na łóżku, a nie na podłodze - po czym uśmiechnął się zawadiacko, puścił mnie i ruszył śladami Neskota.

Że co przepraszam? Czy ja aby dobrze usłyszałam? W kontekście ostatniej elkowej wypowiedzi, chyba jednak lepiej byłoby gdybym spała z Neskotkiem. Na filmach wygląda na grzecznego. Dobra, może nie całkiem, ale na pewno nie widziałam na ekranie takiego oblicza. Chociaż... jak to było? 50 twarzy Elevena? Taak, myślałam, że to bardziej koloryzowane. Tak czy inaczej długo tu nie posiedzę, wrócę do domu, zapomnę o nim i będzie w porządku. Poszłam do kuchni i zabrałam z kosza z owocami jabłko. Jakoś nie byłam głodna, powinno mi wystarczyć.

- Właśnie, Elek, coś mnie oświeciło - powiedziałam, odwracając się w jego stronę - Ile ci wiszę za ten hotelowy pokój? Jakby nie patrzeć zajmowałam połowę, a ty zapłaciłeś całość.

- Nie musisz mi nic oddawać - wzruszył ramionami - Załatwienie filmu z Atamilaną wystarczy w zupełności.

- Miałeś mi opowiedzieć tę historię z pokojem - obruszył się rudzielec - Skąd ona się tam wzięła?

- Zrobiłam rezerwację, która nie zapisała się w systemie, więc recepcjonistka zapytała Elka, czy mogę zatrzymać się z nim, bo był sam, a on się zgodził - streściłam całość, zanim blondyn doszedł do głosu.

- Ty szczęściarzu - Neskot uśmiechnął się do przyjaciela - Też bym chciał taki przypadek na dwie noce - poruszył zabawnie brwiami, na co Eleven lekko się zarumienił, strzepnął włosy do przodu i zajął się kawą.

W sumie w takiej sytuacji był nawet słodki. Nie, stop, w cale nie był. No, może trochę. Mimo że wstałam wcześnie, nie czułam się zmęczona, nawet mimo braku kawy, bez której zwykle ciężko mi funkcjonować. Pierwszy raz od piątku wyszliśmy na zewnątrz, spacerując po zaludnionym już mieście i gadając o pierdołach. W sumie żałowałam, że już muszę wyjeżdżać, dobrze się z nimi bawiłam. Chłopaki zaproponowali, że odprowadzą mnie na dworzec, na co chętnie się zgodziłam. Wróciliśmy do domu, pozbierałam swoje rzeczy, narzuciłam plecak i byłam gotowa do wyjścia. Zanim opuściliśmy blok, mój bagaż został przejęty przez Elka, który niósł go aż na dworzec. Kupiłam bilet, a pociąg akurat podjechał. Co prawda do odjazdu zostało jeszcze pół godziny, ale wolałam zająć wcześniej miejsce.

Oczywiście, jako że jestem bezsprzecznie pechowcem roku, źle postawiłam stopę na schodku do wagonu a ona się z niego zsunęła. Druga była już w powietrzu. Moment zawału serca był sekundowy. Wyciągnęłam dłoń w stronę barierki przy drzwiach, ale nie zdążyłam jej chwycić. Zamknęłam oczy gotowa na bolesne spotkanie z betonowym podłożem peronu. Niczego takiego jednak nie poczułam. Słyszałam hałas, a gdy otworzyłam oczy, okazało się, że spotkanie takie zaliczył mój plecak, podczas gdy ja zawisłam w ramionach uśmiechającego się Elevena. Oglądaliście takie filmy, że dziewczyna wywraca się na błocie albo lodzie i magicznie pojawia się wybawca, który ją łapie, po czym gapią się w swoje oczy jak zaczarowani? To była właśnie taka scena. Z transu wyrwało nas chrząknięcie rudego. Elek pomógł mi stanąć prosto, po czym weszłam do wagonu a chłopak podał mi plecak.

- Póki mamy jeszcze chwilę, mam propozycję - zatrzymał mnie blondyn - Planowałem wycieczkę nad morze z Wiśnią i Wezą, nie chciałabyś się z nami zabrać, jako dobra znajoma z festiwalu? Będzie fajnie.

- A ja? - oburzył się rudy.

- A ty jakbyś zapomniał, mówiłeś, że wtedy jesteś w górach z rodzicami, więc siedź cicho. Jak będzie blondi?

- No nie wiem, nie jestem przekonana co do bezpieczeństwa osobistego w waszym towarzystwie. Ale... mogłabym zabrać przyjaciółkę?

- Nie widzę problemu, planujemy jechać do Jastarni 1 sierpnia. Co prawda to lekkie zadupie, ale mają tam dosyć tani ośrodek, pokój pięcioosobowy też się znajdzie. Więc?

- Jeśli Marta się zgodzi i wymyślę sensowną wymówkę, skąd cię znam, to w porządku. Oficjalnie dla niej, na festiwalu mnie nie było. Teraz u ciebie zresztą też, nie bardzo wiem, co mogę jej powiedzieć, ale coś wykombinuję. Przejeżdżacie przez Poznań?

- Raczej nie, godzinowo możemy się jeszcze dogadać i najwyżej złapać się w Gdyni, a jak nie, to bezpośrednio w ośrodku. Damy radę. Poza tym, słyszałem, że na plaży ośrodkowej są niezłe imprezy latem - uśmiechnął się figlarnie, w tym samym momencie rozległ się sygnał, oznaczający odjazd - Więc do zobaczenia za tydzień.

Drzwi zamknęły się i pociąg ruszył. Znalazłam jakieś wolne krzesło i ciężko usiadłam, rzucając plecak pod siedzenie.Wycieczka nad morze z Martą i trzema wariatami, niezła perspektywa. W tym roku mam naprawdę wyjazdowe wakacje i jak na razie bawię się całkiem nieźle. Nie myślałabym tak zapewne, gdybym dzisiaj zaliczyła spotkanie z betonem, ale na szczęście Mateusz mnie złapał. Życia mi może nie uratował, ale na pewno oszczędził sporo bólu. I muszę przyznać, że ten blondyn jest naprawdę fajny. Dzisiejsze sytuacje może były trochę niezręczne, ale nie słyszałam, żeby się skarżył. Zresztą to było dosyć zabawne i całkiem słodkie.
Coś czuję, że Jastarnia też nam tego nie oszczędzi.

~~~

No, napisałam. Starałam się, żeby było trochę słodko i chyba nawet wyszło, wy oceńcie. W następnym planuję już wyjazd nad morze i może jakąś mocniejszą akcję w kontekście Eleven x ja, znaczy bohaterka, której imię wciąż nie jest ujawnione. Zobaczę, czy mi się uda.
Życzcie powodzenia i do następnego.
Ata

Zakochana w kosmosie || ElevenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz