Rozdział 13

2.8K 79 16
                                    

< Rachel >

Rozcięcia ciągnęło się od prawego, żebra przez brzuch a kończył się na dole pleców. Westchnęłam, ale według mnie mogło być dużo gorzej. Zakryłam się szlafrokiem i z powrotem usiadłam na łóżku. Wzięłam się za ściąganie bandażu z ręki, ale przerwał mi Chris, który zrobił to za mnie. Przyznam, że rana na przedramieniu wyglądała dużo gorzej niż to rozcięcie na brzuchu. Gdy tylko pozbyłam się bandażów, wzięłam swoje rzeczy i poszłam do łazienki.

Po prysznicu książę tak jak powiedział opatrzył ranę na brzuchu i ręce. Gdy tylko skończył uśmiechnęłam się do niego, naciągnęłam na siebie czarny kombinezon.

 Już miałam zejść z łóżka, ale zatrzymał mnie książę łapiąc mnie za nadgarstek na co zmarszczyłam brwi i spojrzałam na niego z zapytaniem na twarzy

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

 Już miałam zejść z łóżka, ale zatrzymał mnie książę łapiąc mnie za nadgarstek na co zmarszczyłam brwi i spojrzałam na niego z zapytaniem na twarzy.
-Rachel, powinnaś odpoczywać. Kilka godzin temu prawie zemdlałaś powinnaś przynajmniej przez kilka dni się oszczędzać.- powiedział delikatnie masując kciukiem zewnętrzną część mojej dłoni.
-Chris, ja doceniam to, że się o mnie martwisz. Muszę nauczyć Rose chociaż podstawowych zaklęć i chociaż trochę panować nad magią. Muszę też znaleźć źródło ciemnej energii magicznej. Zrozum mnie książę, magia się ujawniła jeśli ktoś ją nieodpowiednio użyje może po prostu zniszczyć nasz świat i wymiar zwierząt. Ro jest dla mnie jak siostra której nie miałam. Chcę jej nauczyć jak panować nad magią. Im szybciej tym lepiej. Jeśli pozwolisz pójdę nałożyć tapetę szpachelką.- następca tronu zaśmiał się na moje ostatnie zdanie co i ja również uczyniłam. Zaczęłam nakładać korektor którym zamaskuję siniaka, podkład i tak dalej patrząc w moje odbicie w popękanym jeszcze lustrze. Westchnęłam i jednym ruchem ręki naprawiła lustro. Zrobiłam sobie kreski na powiekach czarną kredką. Wzięłam pomadkę i już miałam nałożyć ją na usta ale ktoś mnie przytulił od tyłu przez co moja ulubiona pomadka truskawkowa znalazła się na podłodze. Westchnęłam tylko, gdy zobaczyłam w lustrze księcia który mnie obejmuje w talii przytulając mnie do siebie.
-Wasza wysokość czy nie uważasz, że to odrobinę niestosowne przytulać się do dziewczyny która jest kandydatką na przyszłą żonę twojego brata książę.- zapytałam z cwanym uśmieszkiem i podniesioną brwią przez co Chris się roześmiał a ja razem z nim nie mogąc się powstrzymać.
-Wiesz Lady Rachel. To nie jest niestosowne, ponieważ mój brat chyba jednak woli Lady Anabell. Po za tym chyba Tobie to nieszczególnie przeszkadza.- tym razem to on uśmiechnął się w taki sam sposób jak ja wcześniej. Sama nie wiem co do niego czułam, był fajnym chłopakiem i chyba się w nim zauroczyłam. Swoją drogą jego dotyk jest bardzo przyjemny a moje ciało reaguje na niego jak na nikogo innego. Nigdy nie czułam się tak bezpiecznie. Nigdy nie doznałam tego uczucia, miłości ani bezpieczeństwa. Po prostu w moim życiu nie było momentu kiedy czułam się tak jak teraz. Nawet moja rodzina nie była dla mnie jakimś wielkim oparciem, a w jego ramionach czułam się po prostu... dobrze.

Kończąc moje rozmyślenia pomalowałam usta pomadką, wciąż będąc przytulaną przez Chrisa i się do niego odwróciłam. Chłopak od razu położył delikatnie ręce na mojej talii i uśmiechnął się do mnie co swoją drogą wyglądało uroczo.
-Rachel, czy Rose i Tobie coś zagraża?- zapytał smutnym głosem
-Nie tylko mi Chris. Wam też to może zagrażać jak i całemu światu.- oznajmiłam a on oparł swoje czoło na moim, cały czas patrząc mi w oczy. Jego prawa dłoń znalazł się na moim policzku delikatnie go pocierając. Przez moje ciało przeleciało chyba z milion iskierek co było bardzo przyjemne. Natomiast w moim brzuchu poczułam po prostu stado motylków, nigdy w życiu tak się nie czułam. Złożyłam delikatny pocałunek na jego nosie przez co się delikatnie zaśmiał a ja uśmiechnęłam.
-Muszę iść do Rosalie. - oznajmiłam i wyciągnęłam lewą rękę przed siebie, w której dosłownie po chwili znalazła się księga zaklęć. - Zaprowadzisz mnie do niej wasza wysokość?- zapytałam i teatralnie się ukłoniłam przez co się zaśmiał.
-Ależ oczywiście My Lady*.- zaśmiał się a ja się zdziwiłam jego ostatnimi słowami, lecz nic nie powiedziałam, założyłam zwykłe czarne baleriny i razem z nim poszłam do Ro, która jest dla mnie jak siostra.

~~~~~
    *My Lady z angielskiego znaczy Moja Pani

Moje tradycyjne pytanie, jak wam się podoba rozdział? ;P

Królewskie eliminacje o serce księcia!- Ale czy na pewno? :/Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz