Rozdział 27

2.2K 66 7
                                    

< Rachel >

Gdy wszystkie dziewczyny wyszły z jadalni, ja zostałam, gdyż poprosiła mnie o to Królowa. To już chyba będzie tradycją normalnie.
-Jak się czujesz Rachel?- zapytał mnie król
-Jak już wcześniej mówiłam, czuję się dobrze.- posłałam w ich stronę delikatny uśmiech
-Strasznie się o Ciebie baliśmy.- tym razem wypowiedziała się Rosalie
-A najbardziej Chris.- dodał swoje trzy grosze Will na co wszyscy się zaśmialiśmy a on sam oberwał delikatnie od brata w ramię
-Wiecie już nad jakim żywiołem władacie?- zapytałam bliźniaków na co oni tylko pokręcili głową na nie. - Będziemy musieli sprawdzić nad jakim żywiołem władacie, czyli takie jakby "testy"- powiedziałam robiąc cudzysłów nad ostatnim słowem
-Na czym to będzie polegać?- zapytał Will
-Będziecie mieć przed sobą cztery kieliszki, w jednym będzie zwiędły kwiat, w drugim woda, w trzecim lekko paląca się kartka a w czwartym delikatny wiatr który wywołam zaklęciem. - oznajmiłam. Gdy skończyłam moją wypowiedź mój telefon wydał dźwięk piosenki która była ustawiona na dzwonek. - Mogę odebrać to ważne?- zapytałam
-Oczywiście.- powiedziała królowa z lekkim uśmiechem co odwzajemniłam.

-Hej dzieciaki.- powiedziałam z uśmiechem patrząc w ekran telefonu i widząc znajome twarze
-Cześć Rachel/ciociu.- powiedziały jednocześnie. Starsze dzieciaki mówią mi po imieniu a młodsze mówią do mnie ciociu
-Co tam u was?- zapytałam
-Jest ok, nie licząc Rytka.- powiedziała Mira - dziesięcioletnia dziewczynka o kręconych, rudych włosach i zielonych oczach
-Wciąż nie wiem jak mogliście tak nazwać kota, ale mniejsza co tym razem zrobił?- zapytałam
-Podrapał Asię i uciekł a teraz nie wiemy gdzie jest.- powiedział Will. Ciemnowłosy czternastolatek o niebieskich oczach. Swoją drogą on czuje coś do Asi z wzajemnością. Problem jest taki, że oboje nie umieją się do tego przyznać, że coś do siebie czują. Utknęli we friendzonie.
-Asi powiadasz?- zapytałam z cwanym uśmieszkiem na co oboje strzelili buraka
-Nie męcz ich, nie widzisz, że ich zawstydzasz?- zapytała Anastazja.
-Widzę i dlatego to robię.- oznajmiłam na co wszyscy się zaśmiali, łącznie z rodziną królewską która się temu wszystkiemu przysłuchiwała.- Gdzie Diana?- zapytałam nie widząc na ekranie czteroletniej blondynki o pięknych błękitnych oczach.
-Jest z panią Elwirą i za chwilę przyjdzie.- oznajmiła Sky, trzynastoletnie, rudowłosa dziewczynka o brązowych oczach. Na jej słowa tylko pokiwałam głową na znak, że rozumiem
-A właśnie obiecałam kiedyś komuś, że was jej przedstawię.- powiedziałam i obeszłam stół do o koła i zatrzymałam się przy Rose. - Dzieciaki to jest Rose.- powiedziałam
-Hejka.- przywitała się księżniczka uśmiechając się lekko
-Hejka- odpowiedzieli równocześnie na co się zaśmiałam
-Diana już przyszła - oznajmił James, czyli o rok ode mnie młodszy brunet o piwnych oczach. Po chwili na ekranie zdołałam zobaczyć Dianę przez co mimowolnie się uśmiechnęłam
-Hej Dianuś.- przywitałam się a ona delikatnie się uśmiechnęła. Diana jest dziewczynką, która jest od trzech miesięcy w domu dziecka. Bardzo dużo przeszła w swoim dość krótkim życiu i przestała mówić. To trauma po utracie rodziców i starszego brata. Jak trafiła do sierocińca w ogóle nic nie jadła, nie mówiła i wciąż nie mówi, chodziła przygnębiona a uśmiechu na jej twarzy nie dało się wywołać. Dopiero nie dawno zaczęło z nią być lepiej, zaczęła częściej się uśmiechać, więcej jeść i chyba zdobyłam odrobinę jej zaufanie. Dziewczynka się uśmiechnęła lekko i mi pomachała. - Śliczny misio.- powiedziałam patrząc na maskotkę trzymaną przez nią w ręce i puściłam jej oczko na co się lekko zaśmiała. - Właśnie nie przedstawiłam was. Diana to jest księżniczka Rosalie. Rose ta mała blondyneczka to Diana.
-Cześć Diana.
- przywitała się Rose a blondynka się tylko delikatnie uśmiechnęła i pomachała.
-Mam nadzieję, że niedługo się zobaczymy w realu. Niestety teraz muszę kończyć. Zadzwonię za kilka dni. Pa Diana pa dzieciaki. - pożegnałam się co uczyniła także Rose i reszta dzieci. Diana się tylko uśmiechnęła smutno i mi pomachała na co się uśmiechnęłam delikatnie

-Czemu Diana nie mówi?- zapytała Rose gdy siadałam na krześle obok niej
-To dość trudna sprawa, Diana ma traumę.- oznajmiłam na co ona tylko pokiwała głową na znak, że rozumie
-Te dzieci były z domu dziecka prawda?- zapytała królowa a ja tylko pokiwałam głową na znak, że to prawda.- Dlatego tak zareagowałaś gdy inne dziewczyny obrażały dzieci?
-Tak.- potwierdziłam jej przepuszczenia - Chłopaki jutro sprawdzimy nad jakim  żywiołem władacie, dzisiaj już nie mam siły. Jeśli nie macie nic przeciwko to pójdę do pokoju.- oznajmiłam i gdy tylko zobaczyłam zgodę, wzięłam telefon i udałam się do pokoju W pokoju od razu rzuciłam się na łóżko i zasnęłam w sukience i makijażu.

***
Hejka kochani znalazłam trochę czasu i jest rozdział.
Jak wam się podoba?

Królewskie eliminacje o serce księcia!- Ale czy na pewno? :/Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz