Rozdział 31

2.1K 74 0
                                    

< Rachel >

Uśmiechnęłam się do dziewczyn i szybkim krokiem wyszłam z pokoju. Moje kroki skierowałam w stronę jadalni, bo to właśnie tam miało się odbyć śniadanie z dziećmi.
Idąc szybkim tempem nie zauważyłam kogoś kto wychodził z zakrętu, przez co bym się przewróciła ale w ostatniej chwili ktoś mnie złapał w tali. Odwróciłam głowę w stronę twarzy mojego wybawcy którym okazał się książę Christian. Przez chwilę nie mogłam nic powiedzieć, bo jego ciemno-brązowe oczy były po prostu hipnotyzujące. Po prostu zatraciłam się w nich.
-Emm... dziękuję.- powiedziałam a chłopak postawił mnie do pionu.
-Nie ma za co i przepraszam, że na Ciebie wpadłem.- powiedział
-Jest w porządku, nie musisz przepraszać to raczej ja na Ciebie wpadłam. - powiedziałam
-Dobra, zróbmy rozejm. Wina jest po obu stronach równa ok?- zapytał z cwanym uśmieszkiem i uniesioną do góry brwią na co się zaśmiałam
-Niech będzie.- odrzekłam - Muszę już iść bo chcę jeszcze sprawdzić czy wszystko jest w porządku.- powiedziałam kierując się w stronę jadalni
-Też tam idę. Jeśli pozwolisz to będę Ci towarzyszył w drodze do jadalni.- powiedział iście książęco przez co na mojej twarzy zagościł jeszcze większy uśmiech o ile to w ogóle możliwe
-Ależ oczywiście, będę zaszczycona.- odpowiedziałam podobnym tonem. Po mojej wypowiedzi już oboje zaczęliśmy się śmiać idąc w stronę naszego celu.
-Denerwujesz się spotkaniem z dzieciakami? Wiesz w końcu od tego jak się będziecie zachowywać będzie zależeć to która z was wyjdzie za Willa.  - pod koniec jego wypowiedzi jakby trochę się zasmucił
-Wiesz co książę? Nie, nie denerwuję się. Jeśli chodzi o Willa to chyba bardziej wole go za przyjaciela niż za chłopaka czy męża. Po za tym on bardziej pasuje do Belli. Widać, że oboje coś do siebie czują tylko boją się odrzucenia drugiej osoby.- powiedziałam i stwierdziłam, że to ostatnie zdanie pasuje trochę do mojej relacji z Chrisem
-Racja, jeśli będą razem to będę mieć fajną szwagierkę. - powiedział ze śmiechem
-Dobra, ja idę zobaczyć jak sobie radzą.- powiedziałam i oddaliłam się od księcia, bo już doszliśmy pod drzwi pomieszczenia.
Weszłam do pomieszczenia a na mojej twarzy pojawił się uśmiech. Pod oknem był długi stół na którym był biały obrus z fioletowymi kwiatami. W małych wazonach były kwiaty. Zastawa była już na stole. Wszędzie gdzie tylko to możliwe były kolorowe balony, ale nie było ich przesadnie dużo a umiarkowanie. Zasłony były jasno fioletowe a okna odsłonięte. Wczoraj dekorowałyśmy razem z królową i Anastazją to pomieszczenie  i muszę przyznać, że wygląda to cudownie.
W pomieszczeniu było już kilka kandydatek. Właśnie co do kandydatek to zostało nas tylko siedem.
-To wygląda cudownie. - powiedziała Anabella wyrastając jak spod ziemi koło mnie
-Zgadzam się, jest bajecznie.- odpowiedziałam
-Dziewczęta, chodźcie dzieci za chwilę przyjadą.- oznajmiła królowa stając w drzwiach razem z Anastazją. Swoją drogą jest ona całkiem sympatyczną osobą.
Wszystkie słysząc słowa królowej z uśmiechami wyszłyśmy z królową na podjazd gdzie była już reszta rodziny królewskiej.

******
Hejka, dzisiaj taki krótszy rozdział <3
Jak tam po świętach?

Królewskie eliminacje o serce księcia!- Ale czy na pewno? :/Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz