Rozdział 15

2.6K 77 9
                                    

< Rachel >

Książę odprowadził mnie pod drzwi, pożegnał się i poszedł w swoją stronę.

W komnacie były już Erika i Katie.
-Panienko Rachel, za niedługo kolacja. Powinnaś już być przygotowana. - mówi Katie i wciska mi jakąś sukienkę i każe się w nią ubrać.
-Nie mogę iść tak  jak teraz?- zapytałam podirytowana no bo ludzie, ile można się przebierać?
-Nie.- powiedziały jednocześnie na co westchnęłam zirytowana. Wzięłam sukienkę i poszłam do łazienki. Ubrałam się w sukienkę

 Ubrałam się w sukienkę

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

W balerinach zostałam. Poprawiłam jeszcze włosy i je rozczesałam. Sprawdziłam makijaż czy wystarczająco maskuje siniaka. Wyszłam z łazienki, w pokoju dalej były moje pokojówki.
-Może być?- zapytałam
-Tak, wyglądasz panienko olśniewająco. - powiedziała Erika
-Przestańcie mówić do mnie panienka, proszę. To takie odrobine sztywne.- oznajmiłam
-Postaramy się. A teraz musisz już iść, bo za chwilę się spóźnisz na kolację.- tym razem odezwała się Katie. Uśmiechnęłam się do nich i poszłam razem z Katie, która miała mnie odprowadzić do jadalni. No cóż, w sumie to nawet lepiej, bo znając życie pewnie bym się zgubiła przy pierwszym lepszym zakręcie. Po krótkiej chwili byłam przed jadalnią. Czekały już tam inne dziewczyny w tym Bella która rozmawiała z jakąś dziewczyną. Bez większego zastanowienie podeszłam do nich.
-Hejka.
-Hej.- odpowiedziały mi obie posyłając ciepłe uśmiechy. Wyraz twarzy Anabelli od razu się zmienił gdy zobaczyła, że mam ranę na ręce... i nie tylko, ale o tym nie musi wiedzieć.
-Nic poważnego, powiedz lepiej jak nazywa się twoja towarzyszka?- zapytałam z uśmiechem co obie odwzajemniły
-Jestem Melody. - przywitała się i poznała szczery uśmiech.
-Miło Cię poznać ja jestem Rachel.- w tym momencie przyszła akurat Klaris i kazała wchodzić do jadalni uprzednio informując, że każdy ma zająć te same miejsca co wcześniej chyba, albo bliżej, oraz że nie można zajmować miejsc innych i się kłócić. W sumie nie wiem po co to mówiła skoro już nie mamy tych pięciu lat, ale niech będzie. Weszłyśmy do jadalni, ukłoniłyśmy się przed rodziną królewską i usiadłyśmy na naszych miejscach.
-Mam nadzieję, że dobrze minął wam ten dzień z niestety pewnym niemiłym wyjątkiem kilku osób. Chciałabym poinformować, że od jutra będziecie mieć zajęcia z manier, historii naszego królestwa oraz baśni związanych z nim. Będziecie też mieć lekcje tańca i kreatywności.- powiedziała z uśmiechem Królowa co większość dziewczyn odwzajemniła.
-Wasza Wysokość, co miałaś na myśli mówiąc, że popołudnie minęło miło z pewnym nie miłym wątkiem?- zapytała jakaś rudowłosa dziewczyna o nieskazitelnej cerze, ubrana w krwisto-czerwoną sukienkę z dość dużym dekoltem i mocnym makijażem.
-Jak pewnie zdążyłyście zauważyć nie ma z nami trzech dziewczyn. Zostały one odesłane do domów z powodów większości wam nieznanych. - wypowiedział książę William
-Co masz na myśli książę?- dopytywała wciąż rudowłosa
-Myślę, że ciekawość to pierwszy stopień do piekła.- odpowiedział jej a ona tylko fuknęła zła i uśmiechnęła się sztucznie na co książę się skrzywił a ja z Rose, Anabel i Melody walczyłyśmy, żeby się nie roześmiać.
-Cóż myślę, że to tyle. Resztę wyjaśnią wam wasze pokojówki. Smacznego.- powiedział Król na co my odpowiedzieliśmy mu tym samym i wszyscy zabraliśmy się za jedzenie.

Kolacja minęła nam w miłej atmosferze. Gdy wszyscy zjedliśmy, wszyscy wyszli z sali, ale oczywiście ja musiałam zostać poproszona, abym została jeszcze chwilę tylko, że tym razem przez królową.
-Rachel, nie chciałam się pytać przy innych. Jak się czujesz?- zapytała posyłając mi lekki uśmiech
-Już lepiej wasza wysokość. Rany jeszcze bolą, ale za niedługo wszystko, będzie dobrze. Pozostaną pewnie tylko blizny.- odpowiedziałam posyłając jej miły uśmiech
-Przykro mi. Blizny zostają na całe, życie i patrząc na nie będziesz sobie przypominać o tym wydarzeniu. - powiedział tym razem Król na co posłałam mu również uśmiech
-Nie trzeba mi współczuć. Weźmy pod uwagę to, że inni mają gorzej. Z ran zostaną tylko niewielkie blizny, które zapewne za kilka lat będą ledwo widoczne. - uśmiechnęłam się, choć zdawałam sobie ze sprawy, że one mogą być bardzo widoczne.
-Miejmy nadzieję, że tak będzie.- tym razem odezwał się Chris i posłał mi uśmiech co odwzajemniłam
-Jeśli już pozwolicie, nie będę wam przeszkadzać i się po prostu zmyję.- wszyscy się zaśmiali, a para królewska tylko przytaknęła
-Rachel, kiedy będę mogła 'potrenować'?- zapytała mnie Rose z lekkim przygnębieniem
-Możemy iść teraz, jeśli twoi rodzice się zgodzą. Tylko takie pytanko, jest tutaj jakaś polana, najlepiej odizolowana od świata.- zaśmiałam się
-Możecie iść jeśli, pojedzie z wami przynajmniej jeden z tych diabłów.- królowa wskazała na swoich synów a oni tylko podnieśli ręce w geście poddania i się zaśmiali co i reszta uczyniła.
-Oni zaprowadzą was na polankę w środku lasu, tylko musicie wziąć konie. - powiedział król z uśmiechem.
-Oki w takim razie za dwadzieścia minut na schodach przed drzwiami do zamku. Oki?- zapytałam na co wszyscy pokiwali głowami na 'tak'. -Rose, ubierz się wygodnie, najlepiej jakieś legginsy albo krótkie spodenki. Żadnej sukienki czy spódnicy. Tylko ewentualnie peleryne albo kurtkę i schowaj dobrze to co Ci dałam.- powiedziałam a królowi i królowej przesłałam telepatycznie, że chodzi o księgę. Nie wiem czemu ale mam wrażenie, że ktoś może podsłuchiwać.

Wszyscy rozeszliśmy się w swoje strony.

*****
Hejka <3
Tak, wiem że rozdział miał być wczoraj ale nie miałam czasu i mi się nie chciało ;P
Mam nadzieję, że rozdział jest chociaż w miarę i wam się podoba. ;D

Królewskie eliminacje o serce księcia!- Ale czy na pewno? :/Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz