23. WTOREK

398 48 7
                                    


Pierwsze starcie z rzeczywistością nastąpiło wtedy, gdy spotkałem nad ranem swoją mamę. Jej złość złapała mnie w kuchni, gdy spróbowałem zrobić sobie śniadanie.

— Możesz mi wyjaśnić, do jasnej cholery, gdzie ty wczoraj zniknąłeś na pół dnia, uciekając ze szkoły?! I nie dowiaduję się tego od wychowawcy, tylko od twoich kumpli, którzy przyszli tu w panice, pytając o Daniela i ojca. Leight, co ty robisz, dziecko? Wyjaśnij mi to — powiedziała zimnym, oschłym tonem, po którym widziałem, że miałem przechlapane. Przełknąłem głośno ślinę.

— Dobra! Przesadziłem! Ale nie mogłaś niczego dowiedzieć się od mojego wychowawcy, bo... on jest w szpitalu. Miał wypadek, spadł do remontowanego szybu windy. I... byłem u niego.

— Poważnie? I dlatego zerwałeś się z lekcji i wystraszyłeś wszystkich?

— Jeśli ci powiem, że spotkałem tam kogoś, kto odradził mi powrót do szkoły, to mnie wyśmiejesz.

— Ja? Co najwyżej wskażę ci twoją głupią beztroskę, Leight. Okej, masz za chwilę osiemnaście lat. Dlatego zachowuj się odpowiedzialnie, a nie jak dziecko. Chcesz być uważany za dorosłego? To zacznij liczyć się z konsekwencjami.

— A jeśli ci powiem, że byłem z dziewczyną? — wypaliłem nagle. Mama uniosła brew.

— Z dziewczyną? A może zamiast uciekać, przejdziesz z nią do domu? — spytała, na chwilę zmieniając ton. Wzruszyłem ramionami.

— Mamo, nie wiem, czy w ogóle przyjdę z kimkolwiek, bo...

— Może mam pogadać sobie z twoim wychowawcą, co? Skoro widząc się z nim, spotkasz tę dziewczynę, a razem uciekacie z lekcji, to może on ją zna, co? Leight?

— Mamo... Nie! — zaprzeczyłem pośpiesznie. — Nie mieszaj go do tego. On nic nie wie. A ona... nie wiem. Nie komplikuj mi tej sytuacji jeszcze bardziej. Błagam cię!

Mama prychnęła na moje słowa i wstawiła wodę na herbatę.

— Życie to ty sam sobie komplikujesz, mój drogi. Zamiast od razu powiedzieć prawdę, wszystko robisz na opak. Ja nie wiem, pobiję kogoś za coś? Lepiej mówić, co się dzieje, niż kłamać — uznała, jakby tak brzmiała jedyna prawda o tym świece. Chciałbym kiedyś zgodzić na taką prostą wersję życia.

— Przecież nie kłamię, mamo, ale... Będziesz o wszystkim wiedzieć, ale dopiero wtedy, gdy ja zrozumiem. A teraz...

— Zaraz, Leight. O czym ty mówisz?

— O czym? — zaśmiałem się gorzko. — O tym, że sam komplikuję sobie życie. Ale od wczoraj wiem, że może to koniec tego zamieszania. I nie martw się. Już sobie z tym poradzę.

— Jesteś dziwny, gdy jesteś zakochany — uznała mama, a jej komentarz podziałał tak, jakby odrąbała mi nogę. Zrobiłem wielkie oczy w odpowiedzi. Mama wzruszyła ramionami.

— Nie chcę ci wymyślać i narzucać swoje zdanie, słońce. Chcę tylko, żebyś nie kłamał, nie pakował się w kłopoty i nie znikał ze szkoły. Jasne? — odparła. Pokiwałem głową obiecująco.

— Jasne, mamo. Nie będę robił niczego głupiego — odparłem. Mama ucałowała mnie w policzek.

— Wyśmienicie. To teraz zrób mi kawy. Zawiozę cię do szkoły, żebyś nie pomylił autobusów od rana, dobrze?

— Dobrze — odparłem z rumieńcem i udałem się do szafki po puszkę kawy.

***

DRUGS, SUCKS & SAUSAGESOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz