Rozdział 10

20.9K 667 54
                                    

Budząc się napotykam stalowe oczy mężczyzny, przez którego ostatnie dni były dla mnie wielką niewiadomą. Nadal nie wiedziałam dlaczego tak uwziął się na mnie. Wszystko jest dziwne i niespodziewane, a największą abstrakcją jest to, że chce pojąć mnie za żonę.

Zauważyłam, że nie opieram się już tak bardzo co do pobytu w tym miejscu. Ojciec ma w tym jakiś cel. Podobno jest nim ochrona, a najlepszą zapewni mi Nicolai. Ale do tego małżeństwo nie jest potrzebne.

Czuję się speszona. Oczy mężczyzny uważnie skanują moją twarz. Bierze jedną rękę i zaplata kosmyk włosów za ucho. Ten intymny gest sprawia, że zaczynam w środku czuć niespodziewane ciepło. Po chwili jednak pojawia się w mojej głowie nurtujące pytanie. Już nawet nie mam zamiaru pytać dlaczego chce pojąć mnie za żonę. Jego odpowiedzi w stylu ,,jesteś dla mnie najważniejsza’’, nic mi nie mówią.

- Dlaczego wykorzystałeś mnie, gdy byłam pijana? – pytam cicho.

Uważnie lustruję jego twarz. Próbuję się doszukać jakiegokolwiek znaku, że kpi sobie ze mnie, bądź żartuje.

- Tak wykorzystałem cię, nie będę się z tym krył i kłamał. Nie żałuję tego co się stało. Chciałbym to powtórzyć, jednak tylko wtedy, gdy będziesz trzeźwa. To był najlepszy seks w moim życiu, wiesz dlaczego?

Lekko kiwam głową na boki. Nie rozumiem o co mu chodzi.

- Bo jesteś moim cholernym centrum wszechświata. Możesz powiedzieć, że się nie znamy ale wierz mi, że ja znam cię o wiele dłużej. Nie dam ci odejść. Możesz się przede mną bronić rękami i nogami ale zawsze będziesz moja. To się nigdy nie zmieni. Ustanawiając sobie jakiś cel, dążę do jego zrealizowania za wszelką cenę i tak jest z tobą – gładzi dłonią moje usta.
Taksuje całe moje ciało, pomimo kołdry mam wrażenie, iż widzi wszystko co się pod nią znajduje. – Nie jestem romantykiem i nigdy nim nie będę, ale chcę dać ci wszystko co najlepsze. Zasługujesz na to. Będąc twoim mężem dam ci wszystko czego tylko zapragniesz. Moje serce także. Skradłaś je dawno temu – przykłada moją dłoń do lewej strony swojej klatki piersiowej.

Jest mi niezręcznie. Spodziewałam się wojny, a nie szczerego wyznania. Zaskoczył mnie i to bardzo pozytywnie.

- Myślałam, że straszny mafioso nie ma serca – śmieję się, próbując jakoś zmienić temat.

Jestem sobą zdziwiona, nigdy się tak nie zachowuję. Mówię co myślę i nie obchodzi mnie zdanie innych. Nicolai nie jest innymi. Dlaczego to wszystko jest takie skomplikowane?

Ojciec ze mną nie rozmawia i zmusza do małżeństwa, ukrywa wszystkie sprawy przede mną. Aristow robi dokładnie to samo. Nic mi nie mówi i pragnie tego ślubu tak bardzo, jakby od tego miało zależeć jego życie. Z wielką niechęcią muszę przyznać, że wizja małżeństwa z nim nie jest już tak straszna i zaczynam sobie przyswajać tą informację.

- Bo nie mam. Ty nim jesteś. Nie jestem typem faceta, który zaprasza kobietę na randkę i kolację. Zostałem wychowany w brutalnej rzeczywistości. Mój ojciec osobiście pilnował abym był jego godnym następcą i wpajał mi zasady bezwzględności – przerwał na chwilę. – Jeżeli zobaczę obok ciebie jakiegokolwiek faceta to wiedz, że źle się to dla niego skończy.

- Zmanipulowałeś mojego ojca. Nie wiem co mu nagadałeś ale jest chętny wydać mnie za ciebie za mąż – na moje stwierdzenie tylko się uśmiecha i podpiera dłonią głowę. Z tej perspektywy ma lepszy widok na mnie – Skąd Nikita wiedział, że jestem amerykanką? – pytam, zmieniając temat.

Wśród całej tej kołomyi nie zwróciłam uwagi, na to, iż odzywa się do mnie w moim ojczystym języku, nie po rosyjsku.

- Świat mafii rządzi się swoimi prawami. Wiadomość o tym, że mam kobietę obiegła świat przestępczy. Uwierz mi, że teraz każdy już wie, że jesteś narzeczoną króla. A wracając do sedna. Twoja uroda jest nietutejsza i przyciąga spojrzenia. Niestety nawet takich kurwiarzy jak Nikita.

Zaczynam się śmiać. Milknę jednak, gdy widzę jak mężczyzna patrzy na mnie oczarowany.

- Nie zgodziłam się na żaden ślub. Zaręczyny też były dalekie od wymarzonych. Więc nie wyobrażaj sobie zbytnio nie wiadomo czego – w tym momencie wpadam na pewien pomysł. – Jeśli zakocham się w tobie, nie będę miała żadnych przeciwwskazań aby zawrzeć z tobą związek małżeński – patrzę na niego wyzywająco.

- Daj mi miesiąc. Pokochasz mnie tak bardzo, że od razu wskoczysz w suknię ślubną.

- Nie ma szans. To się nigdy nie wydarzy.

- Zrobię wszystko aby wygrać. Wszystkie chwyty dozwolone. Równo za miesiąc, gdy wyznasz mi miłość. Przedstawię cię oficjalnie jako mą narzeczoną.

- Zgoda – mówię twardo. Jestem pewna wygranej.

Chcę wyjść z łóżka jednak jego ręka skutecznie mi to uniemożliwia. Pociąga mnie w swoim kierunku, więc teraz leżę na nim. Przybliża swoją twarz do mojej i trąca swoim nosem mój nos.

- Dzisiaj jestem cały twój. Ten dzień jest zarezerwowany dla ciebie.

Nic nie odpowiadam na jego słowa. W głowie zaczyna mi huczeć. Co jeśli przegram?

~~~~

Aristow wziął mnie na spacer po Placu Czerwonym. Cały czas towarzyszyli nam ochroniarze. Było ich mnóstwo. Mówił, że nie chodzi na randki i nie bierze kobiet do restauracji, jednak mnie do jednej zabrał. Oczywiście wypomniałam mu to, co skwitował tylko krótkim ,,jesteś tego warta’’.

Mężczyzna obok mnie jest dla mnie jedną wielką zagadką. Na co dzień skrywa się pod maską zimnego, bezwzględnego szefa mafii, ale przy mnie zachowuje się inaczej. Cały czas mówi, że jestem dla niego ważna oraz, że zostanę jego żoną.

Czuję się inaczej. To miejsce, bliskość Nicolaia zmieniły mnie. Już nie jestem Audrey królową lodu, staję się po prostu Audrey. Staję się sobą. Lata odpychania od siebie ludzi sprawiły, że obecnie bardzo trudno jest mi komuś zaufać. Lydię też odpycham, dalej mam jej za złe to co wtedy powiedziała. Inaczej jest z mężczyzną, który znajduje się przy mnie. Widać, że stara się mnie do siebie przekonać. Robi to w taki sposób, zaczynam mu ufać coraz bardziej.

Po kolacji spędzonej w miłej atmosferze, pomijając jedynie fakt, że ludzie w restauracji spoglądali na nas ze strachem, udaliśmy się do samochodu. Po drodze wstąpiliśmy do kwiaciarni. Nicolai kupił czerwone róże. Nie rozumiałam dlaczego.
Po jakimś czasie dotarliśmy na cmentarz. Wysiedliśmy z samochodu. Aristow kazał mi czekać obok auta. Nie zważając na ochroniarzy poszłam za nim. Skryłam się za drzewami i obserwowałam go. Położył kwiaty na grobie i czule patrzył na niego.
Stałam dość blisko, więc słyszałam wszystko co mówił.

Grób, przy którym stał należał do jego mamy. Z wielką czułością opowiadał jej o ostatnich wydarzeniach. Mówił, że spotkał kobietę swojego życia. W pewnym momencie zaczął mówić z wyrzutem w głosie. Pytał dlaczego go zostawiła i również dziękował jej. Mówił, że to dzięki niej oraz ojcu doszedł tak daleko. Jeszcze chwilę coś mówił, lecz nie słyszałam co, ponieważ szeptał.

Czyżbym właśnie zobaczyła jego inną stronę? W moim sercu zaczyna się dziać coś czego nie potrafię zidentyfikować. Czuję, że zaczynam darzyć go sympatią.

Nicolai zauważył mnie i bez słowa zaprowadził do samochodu. Z pewnością wiedział, że go obserwowałam.

Nie chciałam go o nic pytać. Wolałam jak sam miałby mi uszczknąć rąbka tajemnicy. Widać jakie wrażenie na nim zrobiła wizyta na groby matki. Przez całą drogę powrotną do willi nie odezwał się do mnie. Jedyne co robił to kurczowo ściskał moją dłoń.

Po wejściu do posiadłości na powitanie wbiegła nam Tatiana. Obok niej stała Ruby marszcząc gniewnie brwi. Patrzyłam na nią, wysyłając jej nieme znaki zapytania. Dziewczyna jednak nie odzywała się. Przyjaciółka Lydii zaczęła wieszać się na ramionach Nicolaia. Ostatnio nie zachowywała się tak prowokująco. Teraz posyłała mi groźne spojrzenia
.
Stałam jak słup soli i spoglądałam na tą scenę. Nie wiem co mnie bardziej bolało. To, że mężczyzna nie odtrącił kobiety czy to, że nie próbował w żaden sposób wyjaśnić mi zaistniałej sytuacji.

Wystarczy wybaczyć Where stories live. Discover now