Rozdział 32

16.2K 656 60
                                    

Najpóźniej do piątku powinien pojawić się rozdział na Wystarczy pokochać.

~~~~

Byłam zdziwiona, gdy obudziłam się przed Nicolaiem. Dzięki temu mogłam bezkarnie podziwiać jego cudowne ciało. Jedną rękę podparłam sobie głowę, drugą przeczesywałam jego bujne ciemne włosy. Był idealny. Był mój. Wpatrywałam się w niego niczym w Boga. Jednodniowy zarost idealne współgrał z jego twarzą, nadawał mu wręcz seksualnej męskości. Nachylam się i muskam jego usta. W odpowiedzi słyszę ciche mruczenie.

To jest takie seksowne.

Mężczyzna otwiera oczy, a ja kolejny raz zakochuję się w jego cudownych lodowych tęczówkach. Jego wzrok wyraża miłość, co sprawia, że chciałabym usłyszeć od niego te dwa słowa, lecz wiem, że to ja muszę pierwsza zdobyć się na ten krok. Kiedyś powiedział mi, że gdy wyznam mu miłość, od niego usłyszę to samo.

Myślę, że to idealna chwila.

- W przyszłości chcę aby nasze dzieci miały twoje oczy – odzywa się chrypiącym głosem, od którego robię się mokra.

- Chcesz mieć dzieci? – pytam i uważnie śledzę jego reakcję.

- Tylko z tobą – bije od niego powaga. – Ktoś musi odziedziczyć po mnie interes – dodaje trochę weselszym tonem, lecz nadal jest poważny.

Wpatruję się uważnie w jego tęczówki. Muskam jedną i drugą powiekę, a następnie jego nos i liżę ucho. Z jego gardła wydobywa się ciche syknięcie. Szybko zostaję uniesiona i leżę teraz na jego torsie. Czuję jak jego poranna erekcja wbija się w moją płeć, przez co mój oddech staje się płytki.

- Chcę, żeby było tak zawsze – szepczę cicho i opieram się na nim tak, aby widzieć jego twarz.

- Zrobię wszystko abyś była szczęśliwa i bezpieczna – odpowiada z miłością.

Nie czekam już dłużej.

- Kocham cię.

Słyszę głośny świst powietrza i w momencie znajduję się pod nim. Naga i zdana na jego łaskę. Jego usta momentalnie znajdują się na moich. Wciska w moje wargi z tuzin pocałunków i zaczyna obsypywać nimi moją twarz, szyję, a później dekolt. Kończąc wraca do mojej twarzy i wpatruje się we mnie uważnie, jakby szukał jakiegokolwiek kłamstwa w moich słowach.

- Już myślałem, że... - nie kończy, przerywam mu.

- Mówię, że cię kocham – głaskam moimi dłońmi jego twarz. – Musiałam dojrzeć do tych słów, poukładać pewne rzeczy i zmierzyć się z mną samą.

- Czekałem na te słowa pieprzone wieki... Kocham cię Audrey od kiedy wywaliłaś pół baru w Detroit – śmieje się i wpatruję z miłością. – Teraz już wszystko będzie dobrze. Jesteśmy razem.

- Na zawsze – odpowiadam.

Czuję jego pożądanie, wchodzi w każdy zakamarek mojego ciała. Jedną ręką zaczyna bawić się moim sutkiem, który momentalnie robi się twardy. Robi to tak zmysłowo i leniwie, że rozpływam się pod nim. Czuję jego wargi na moim brzuchu, szybko unosi się do mojej szyi, gdzie zaznacza mokrą ścieżkę wzdłuż mojego obojczyka.

- Przesunąłem uroczystość. Ogłosimy zaręczyny jak tylko uporam się z problemem White'a i twojego dziadka. Każdy musi wiedzieć, że jesteś moją kobietą – całuje moją skórę, a ja czuję jakby wylano na mnie kubeł zimnej wody.

- Jak to zaręczyny? – pytam i staram się odsunąć, lecz na marne. Nie przerywając mówi między pocałunkami.

- Powiedziałaś, że za mnie wyjdziesz – cmoka moją pierś.

- Ten miesiąc już się skończył. Skończył się twój czas. Dopiero teraz powiedziałam ci o moich uczuciach, więc umowa jest nieważna.

- Twoi rodzice się zgodzili, ty mnie kochasz, ja ciebie. W czym problem? – podnosi się na umięśnionych ramionach i wpatruje we mnie z grymasem.

Wygląda uroczo.

- Chyba sobie żartujesz?! – spycham go z siebie.

- O co ci chodzi? – warczy zły. – Było tak miło ale musiałaś pokazać swoje humorki.

- Jesteś palantem – syczę. – Widzę, że mam ci powiedzieć bo się nie domyślisz – wściekam się jeszcze bardziej, gdy potakuje. Jego wzrok jest jakby pusty i niezrozumiały. – Powinieneś się postarać i poprosić mnie o rękę jak należy. To ja mam za ciebie wyjść, nie moi rodzice. Wkurza mnie, że decydujesz za mnie. Mam wrażenie jakby to wszystko było na pokaz. Chcesz mnie za żonę, ale pomiędzy nami jest pełno ludzi. Przyjęcie zaręczynowe – prycham. – I pewnie zaraz przed tą imprezą włożyłbyś mi na palec pierścionek – kręcę głową i wyślizguję się z łóżka.

- Kompletnie cię nie rozumiem – gwałtownie się odwracam.

- Nie pogrążaj się. Powiedziałam czego chcę – mówię ze smutkiem – Podobno wielki z ciebie mafioso, więc rusz głową.

- Ruszam – odpowiada i lustruje mnie wzrokiem z góry do dołu. Jestem naga.

Zostawiam go bez odpowiedzi i ruszam pod prysznic. W głowie mi się to nie mieści. Rozumiem, że jest terytorialny i chce pokazać swoją potęgę i siłę ale niech najpierw pomyśli o mnie. Nigdy nie spodziewałam się, że wyjdę za mąż. Teraz się okazuje, że jest to jak najbardziej prawdopodobne, a ja chcę tylko normalnych zaręczyn, jak dwójka normalnych ludzi. Później może sobie urządzać przyjęcia i bale z tej okazji ale ja chcę być na pierwszym miejscu – zawsze.

Wychodzę z łazienki w samym ręczniku, w pokoju nie ma nikogo. Przeszukuję szafki w nadziei, iż znajdę coś odpowiedniego do ubrania. Ku mojemu zadowoleniu znajduję parę czarnych jeansów i zwykły biały sweter. Na razie musi wystarczyć. Nie suszę włosów, tylko wychodzę z pokoju. W gabinecie również go nie ma. Marszcząc brwi przechodzę przez jeszcze jedne drzwi i znajduję się na korytarzu. Nie pamiętam, z której strony przyszliśmy, więc ruszam za instynktem. Przemierzam kręte korytarze i multum drzwi. Tak naprawdę sama nie wiem, czego szukam. Rodziny? Przyjaciół?

Dochodzę do schodów w dół, skąd słyszę krzyki. Zaciekawiona zmierzam w kierunku hałasu. Przede mną rozciąga się kolejny korytarz. Idę w stronę, z której dochodzą wrzaski. Zatrzymuję się i szybko przylegam do ściany. Obserwuję z ukrycia co się dzieje. Mój puls przyspiesza. Nicolai w furii uderza zakrwawionego White'a. Z boku scenę obserwuje Ivan wraz z jakimiś pachołkami.

Aristow na chwilę zostawia nieszczęśnika i podchodzi do stołu, gdzie przeszukuje narzędzia, gdy nie znajduje tego co chciał jedną ręką strąca wszystko na podłogę. Wzdrygam się. Nigdy go takiego nie widziałam. Jestem przerażona, gdy dostrzegam jego oczy. Moje przepiękne tęczówki zmieniły się na niemalże czarne. Widzę jego uśmiech, gdy znajduje upragnioną rzecz, którą okazuje się wiertarka. Odwracam wzrok i zakrywam uszy, gdy dobiega mnie odgłos wiercenia i  krzyków. Cofam się, chcę stąd wyjść, lecz natrafiam na coś twardego. Moje źrenice zwiększają się, jeden z gangsterów Nicolaia łapie mnie w pasie i chichocze jakby dostał nagrodę. Wierzgam nogami, dopóki nie stawia mnie przed mężczyzną, którego kocham...

Wystarczy wybaczyć Where stories live. Discover now