mięsożerna koala (33)

24.5K 2.9K 3.7K
                                    

(A/n teraz będzie fluff fluff fluff, a ja przez święta będę dużo pisać i częściej dodawać
#KiwiUmilaPoniedziałki)

          Uśmiech nie schodził z twarzy Jungkooka, który tuż po lądowaniu i zdjęciu wszystkich łączących go ze spadochroniarzem zapięć, zaczął latać niczym dziecko w kółko, krzycząc, że właśnie na to czekał całe życie

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Uśmiech nie schodził z twarzy Jungkooka, który tuż po lądowaniu i zdjęciu wszystkich łączących go ze spadochroniarzem zapięć, zaczął latać niczym dziecko w kółko, krzycząc, że właśnie na to czekał całe życie. Był niczym iskierka, a Taehyung nie potrafił oderwać od niego wzroku. Jungkook lśnił w australijskim słońcu, pozwalając swojej czarnej, rozburzonej na wszystkie strony czuprynie na pochłanianie promieni.

– Zrobiliśmy to, zrobiliśmy! Lataliśmy, Taehyung, o mój Boże! Przecież... kurwa, powiedz, że też to czujesz. Taką moc, że mógłbyś teraz góry przenosić! – darł się, podbiegając prędko do Kima, którego bez żadnego pozwolenia wyrwał opiekunowi z rąk.

Zaczął nim radośnie potrząsać, a malutkie łezki w kącikach jego oczu sprawiały, że wyglądał teraz jeszcze bardziej rozkosznie i uroczo, niż normalnie. Brunet uśmiechnął się ciepło, bo nadal nie docierało do niego to, że właśnie skoczył ze spadochronem. Że zrobił to bez najmniejszego zawahania, będąc tuż na krawędzi unoszącego się w powietrzu śmigłowca. Zrobił to, trzymając rękę Guka i uśmiechając jak wariat, kiedy ani na moment żadna czarna myśli nie przeleciała mu przez umysł, zastąpiona zwykłym szczęściem i poczuciem, że wreszcie ruszył swoje nude życie do przodu, pchnął te mosiężne drzwi, blokujące mu dostęp do wszystkich skarbów ludzkiej egzystencji. Pchnął je z całych sił i dumnie przekroczył ich próg, pozwalając Jungkookowi, by na moment wciągnął go do swoich marzeń.

I te marzenia chyba zaczynały mu się podobać, nawet jeśli bał się to na głos przyznać.

– N-nie wierzę – westchnął, dotykając poszczególnych części swojego ciała, jakby upewniając się, że wylądował na ziemi w jednym kawałku, a to wszystko wkoło nie jest jedynie pośmiertną projekcją, ani innym wymiarem między bytem a niebytem.

– To uwierz! Boże, Taehyung, dlaczego to zrobiłeś? Co się z tobą stało? – wypytywał z uśmiechem, jednocześnie machając w kierunku ucieszonego tym widokiem Hoseoka w oddali.

– Nie mogłem pozwolić, żebyś przeze mnie stracił szansę na wygraną – powiedział ściszonym głosem, rozmasowując sobie kark. – I chciałem pokazać, że... nie jestem "obrzydliwym panikarzem", nie jestem „mały i żałosny". I że mimo wszystko nadaję się do tego programu. A przynajmniej zacząłem się nadawać na pewnym jego etapie – mruknął, patrząc jak uśmiech znika z twarzy Jungkooka.

No tak.

Mężczyzna szybko oprzytomniał i ścisnął szczęki, przypominając sobie wszystkie słowa, jakimi wcześniej zaatakował Taehyunga. Co prawda pozwoliły mu się oczyścić, ale jednak pewne rzeczy wypowiedział pod wpływem buzujących emocji, czego teraz zaczynał żałować.

Ich związek nie był idealny, nigdy nawet nie miał ambicji, by takim być, ale Jungkook wcale nie myślał o tej pokręconej relacji w negatywny sposób. Mieli wady, to jasne, ale mieli też nieskończenie wiele zalet i Jungkook mimo wszystko nie żałował ani jednej minuty spędzonej z Kimem w ich wspólnym życiu. A jego słowa zabrzmiały niekoniecznie tak, jak tego chciał.

i hate u express ﻬ taekookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz