Pogrążony w ciemności mężczyzna stał w samym centrum półokrągłego pomieszczenia. Mocno zmarszczone brwi świadczyły o jego skupieniu.
Jego oczy były zamknięte.
Nie tylko w sensie fizycznym. Właśnie uświadomił sobie ile stracił czasu, ile dni.
Wrócił myślami do dzisiejszego poranka.- Wiesz co? Nienawidzę Cię... - stwierdził nagle stojący przed nim chłopiec drżącym głosem.
- Słucham? - odpowiedział, myśląc, że się przesłyszał, że coś źle zrozumiał.
- Nienawidzę Cię. - powtórzyło już spokojnie jego dziecko - Wiesz ile mam lat?
- Adrien! Co to za głupie pytanie? Co to w ogóle ma znaczyć? - podniósł nieco głos czując, że ogarnia go jakieś przerażenie. Jakby zaraz miało stać się coś złego.
- Mam 16 lat. -sam sobie odpowiedział - I wiesz co? Od 3 lat wychowuję się bez OBOJGU rodziców.
Zachłysnął się powietrzem widząc skierowane w siebie zielone tęczówki. Które wbrew wcześniejszych słów o nienawiści nie były nią przepełnione. Widać w nich było coś o wiele gorszego... Żal, smutek, zawód.
- W tym roku czeka mnie wybór szkoły średniej od której zależy to czy zostanę dobrze przygotowany do egzaminu maturalnego, do studiów. Moje życie ulega zmianie! Nadszedł moment, abym zdecydował o swojej ścieżce, o swoim życiu... I nikogo przy mnie nie ma! I nie, nie zamierzam zawodowo zajmować się modelingiem... !- głos chłopca ze spokojnego powoli przechodził w krzyk. Oddychał szybko, a jego oczy zaszkliły się, jakby zaraz miał się rozpłakać.
- Mama była w moim życiu bardzo ważna. Kochałem ją, kochałem was. Ale ona odeszła, tato. Pogodziłem się z tym faktem. Muszę iść dalej. Chciałaby tego. A Ty? Ty ciągle żyjesz przeszłością, nie zauważasz tego co się wokół Ciebie dzieje... Czy Ty w ogóle mnie kochasz?!
Blondwłosy chłopiec upadł na kolana i ukrył twarz w dłoniach. A on? On zapomniał jak się oddycha. Nie mógł wziąć wdechu. Przecież on...on robił wszystko żeby znowu byli razem. Żeby byli rodziną. Żeby Adrien miał matkę...
A to wszystko przyniosło odwrotny skutek. Los odebrał mu matkę, a on odebrał mu ojca.
Podszedł do swojego syna i ukląkł przed nim obejmując go czule.
- Kocham Cię. Jesteś jedyną rzeczą, która ma dla mnie znaczenie na tym świecie, Adrien. Od dzisiaj wszystko się zmieni. Obiecuję.
Otworzył oczy i uderzył trzymaną w dłoni laską o ziemię. Tysiące białych motyli zawirowało w otaczającym go mroku. Przed nim zaczęło otwierać się olbrzymie okno z widokiem na Paryż. Otoczyło go światło.
-Nooroo...Schowaj me skrzydła. - szepnął cicho nie oderwując oczu od jasnych promieni słońca.
Jego kostium zniknął. Przed nim pojawił się fioletowe stworzonko z delikatnymi skrzydłami motyla. Popatrzyło na niego zaskoczone.
- Nooroo, przepraszam. - szepnął.
Kwami otworzyło aż usta. Podleciało powoli przed jego twarz i popatrzyło mu prosto w oczy jakby doszukiwało się jakichkolwiek oznak kłamstwa lub podstępu.
- Przepraszam. - powtórzył - Nie powinienem Cię wykorzystywać, nie powinienem krzywdzić tych wszystkich ludzi. Wielu rzeczy nie powinienem.
- Gabrielu... - rzekło niepewnie stworzonko wciąż patrząc w jego oczy - Każdy zasługuje na drugą szansę. Wielu błędów nie naprawisz, jednak od teraz postaraj się żyć jak dobry człowiek.
-Nooroo...- mężczyzna nie wierzył w to co słyszał. Ta istota którą zmuszał do tych wszystkich rzeczy, której zabraniał kontaktu z bliskimi mówiła mu teraz, że zasługuje na drugą szansę. Jak mógł wykorzystać kogoś tak delikatnego i wyrozumiałego do zmieniania ludzi w złoczyńców zagrażających Paryżu?
Wszystkie dzisiejsze wydarzenia uderzyły w niego z siłą rozpędzonej ciężarówki.
Złapał się za pierś czując w niej ucisk nie do wytrzymania.
- Nooroo, dziękuję. Już nigdy Cię nie wykorzystam. Żegnaj.
Sięgnął do znajdującej się u jego szyi broszki i odpiął ją delikatnie.
Ostatnim co zobaczył na twarzy kwami zanim zniknęło był pełen życzliwości uśmiech.
***
Stał nad brzegiem Sekwany i patrzył w jej bezkresną toń. Przyglądał się z czułością trzymanym w obu dłoniach broszkom - jednej okrągłej, w pięknym fiołkowym kolorze, a drugiej lazurowoniebieskiej, przypominającej ogon pawia.
Nie mógł ryzykować, że kiedyś w ciężkiej chwili znów ulegnie pokusie. Że złamie dane przez siebie słowo goniony tęsknotą za jej uśmiechem.
-Emilie... Zostawiam Cię za sobą i idę dalej, z naszym synem. Ale nigdy... Nigdy Cię nie zapomnę. - szepnął.
I rzucił.
Obie broszki z cichym plasknięciem wpadły w potężną rzekę.
Jednak na świecie zawsze panować będzie równowaga. I dobro nigdy nie zaistnieje bez zła. Bo gdy skończy się zło, dobro nie będzie już potrzebne.
YOU ARE READING
Uczucia znajdą drogę... [ Miraculous FanFiction]
FanfictionOd pojawienia się Władcy Ciem minęły już prawie trzy lata. Cały ten czas wypełniony był zmaganiami z ofiarami posiadacza miraculum motyla. Jednak w końcu nadszedł ich kres - Władca Ciem znika z szachownicy. Czy pojawi się na niej nowa figura? I cz...