Rozdział 29 "Prawda o mocy"

988 75 42
                                    

Gdy dwójka paryskich superbohaterów zjawiła się pod wieżą Eiffela, starzec już na nich czekał.

Pozbył się widocznie w jakiś sposób całej publiki, ponieważ dookoła oprócz nich nie było żywej duszy.

- Witajcie moi drodzy. - skinął lekko głową w ich stronę - I jak?  Przemyśleliście sprawę ?

Biedronka popatrzyła na Kota, który uśmiechnął się w celu dodania jej pewności. Postanowili postawić  na teorię Motyla, którą wcześniej im objaśniła.  Była dosyć logiczna, a oni nie mieli innego pomysłu. Poza tym dalej nie potrafili wyciągnąć nic ze słów przepowiedni, mimo wspólnych starań. 

Lecz to jak skończy się ta sprawa

Decyzją jedną będzie przesądzone

Tego co odrzuci swe szczęście 

Idee Twórcy zostaną zwrócone 

I znajdzie w końcu i On swe miejsce

Nie było żadnej wskazówki co do osoby, która mogłaby to wszystko zakończyć, oprócz "odrzucenia szczęścia". Jednak czym było szczęście? Życiem, miłością, rodziną?

To było zbyt ogólnikowe pojęcie. Postawili więc wszystko na jedną kartę i modlili się, aby Motyl miał rację.

- Jesteśmy przeciwni twojemu pomysłowi, Magu. - powiedziała pewnie niebieskooka dziewczyna skrywająca się za czerwoną, nakrapianą maską. 

Twarz starca nie wyrażała kompletnie nic. Kojarzyła się Marinette z marmurowym posągiem. Zimna, niezmienna, pogrążona w stoickim spokoju. 

- W takim razie zrobię to bez waszej zgody. Szkoda. Naprawdę chciałem dojść do konsensusu. - odpowiedział dopiero po chwili grobowym głosem. - Mam nadzieję, że pożegnaliście się ze swoimi kwami...

Sięgnął ręką do swojego koka z którego wyciągnął podłużny, złoty przedmiot. Jego dłuto, jego różdżkę. Chude, kościste palce zacisnęły się mocno na przedmiocie.

- Jak zapewne się domyśliliście... Moje kwami, Larru zrodziło się z życzenia wypowiedzianego po złączeniu waszych miraculum. Posiadam moc mogącą urzeczywistnić każde słowa. -  potwierdził ich założenia. 

Biedronka zdenerwowana przełknęła ślinę. Poczuła, że po skroni spływa jej kropelka potu. Chyba jeszcze nigdy nie czuła takiego napięcia. Jednak... Wszystko wskazywało na to, że Motyl miał rację. Mag wydawał się teraz czekać na ich reakcję. 

Jego słowa... Nie miały na celu wprowadzeniu ich w rozpacz ku satysfakcji ich wroga. Ten starzec zdecydowanie nie był typem, który przechwalałby się swoją mocą bez powodu. Chciał ich zaintrygować. Być może namówić do współpracy dzięki obietnicy spełnienia ich życzeń. 

Wzięła głęboki oddech .

- Jednak nie mogą być to twoje własne słowa. - powiedziała pewnie patrząc prosto w jego szare oczy. 

To zdanie zawisło w powietrzu. Z niedowierzaniem patrzyła jak Mag lekko marszczy brwi pogłębiając tą ekspresją wszystkie zmarszczki na jego twarzy. Więc jednak Motyl miał rację.

Kobieta o czekoladowych oczach siedziała naprzeciwko nich z kubkiem już nieco chłodnej herbaty w dłoniach. Przed chwilą przeprosiła ich za wszystko.  Za utratę wspomnień, za odebranie im miraculum, za nowego wroga. 

Uwzględniła przy tym, że jest to jedynie jej samolubna potrzeba, ponieważ jedno słowo "przepraszam" nie naprawi wyrządzonych szkód.

Poprosiła ich oficjalnie o współpracę i powiadomiła o jej intencjach choć niewielkiego zadośćuczynienia swoich błędów poprzez bycie bohaterką i w końcu odpowiednie wykorzystanie miraculum motyla.

Marinette naprawdę nie mogła sobie wyobrazić tej osoby w roli ich wroga.  Jej spojrzenie było takie uspokajające. Miała wrażenie, że może jej zaufać w każdej kwestii. 

Jednak ustalili wcześniej z Kotem, że nie zdradzą jej na razie swoich tożsamości. 

- Mam pewną teorię. - zaczęła brązowowłosa biorąc łyk zimnego, słodkiego napoju - Myślę, że wiem dlaczego Mag pragnie was przekonać do swojego planu. 

- Wiedziałem, za tym na pewno musiał kryć się jakiś powód. Ta cała próba rozmowy z nami była dziwna. - stwierdził Czarny Kot. 

Niebieskooka  zauważyła, że od samego początku spotkania  jej partner uważnie obserwuje ich nową sojuszniczkę. Uśmiechnęła się ciepło. Musiał być ciekawy  nowego, potencjalnego członka jego rodziny. Sama była cholernie ciekawa jaka kobieta zwróciła uwagę jej idola. W końcu... być może zostanie jej teściową. Zarumieniła się. 

- Zbierając wszystkie fakty do kupy. - z rozmyślań wyrwał ją głos Carmilli - Mag posiada moc spełniania życzeń, taką samą jak wasze połączone miraculum, ponieważ to z niej narodziło się jego kwami.  Jednak...  Pierścień i kolczyki same w sobie nie potrafią wymyślić sobie życzenia. - uśmiechnęła się wyciągając jeden palec w górę - Potrzebny jest ktoś, kto je wypowie. 

Biedronka otworzyła szerzej oczy rozumiejąc już idee kobiety. Dziwiła się, że sama na to nie wpadła. To naprawdę miało sens. Z jakiego innego powodu chciałby z nimi rozmawiać? Byli mu potrzebni... 

- Więc sam nie może sobie niczego zażyczyć! - wykrzyknął prawie Kot z wypisaną na twarzy ulgą.

- Skoro zadał sobie tyle trudu z nami oznaczałoby to, że nie może to być również pierwsza lepsza osoba znaleziona na ulicy. - zastanawiała się na głos niebieskooka - Nie ukradł również żadnego miraculum, aby komuś je dać, więc nie ma to związku z ich posiadaniem przez nas. Co więc jest w nas wyjątkowego?

- Co do twojej pierwszej myśli o przypadkowych osobach się zgodzę. - odezwała się ponownie Carmilla - Co do drugiej już nie. Myślę, że właśnie ma to związek z ich posiadaniem. A raczej z tym, że jak mi powiedział Nooroo zostaliśmy wybrani do opieki nad konkretnym miraculum przez los. Dlatego właśnie nie mógł ukraść miraculum i dać go pierwszej lepszej osobie. Życzenia prawdopodobnie mogą wypowiadać jedynie... sojusznicy, którymi  mieli być według pierwotnej idei inni posiadacze. 

-Rozumiem. - mruknął Fu -Jego moc musi kierować się zasadami, tak samo jak w przypadku waszych zdolności. 

Biedronka po usłyszeniu słów mistrza zamarła. 

- Gdyby to była prawda... To Mag wciąż może dopiąć swego. - szepnęła przerażona , a wszystkie pary oczu skupiły się na niej.

- Gdzie jest Motyl? - zapytał starzec pozostawiając jej słowa bez odpowiedzi. Złoty pył wokół niego zaczął się niespokojnie zwijać i kręcić, jakby odzwierciedlając jego rozdrażnienie. 

A więc mieli rację. Co do wszystkiego. 

Uczucia znajdą drogę... [ Miraculous FanFiction]Dove le storie prendono vita. Scoprilo ora