Jesienne niebo usiane było tysiącami gwiazd, które tej nocy świeciły jednak troszkę słabiej niż zwykle. Jakby nie chciały na coś patrzeć.
Dwa samotne cienie stały pod olbrzymią, stalową wieżą, jedną z głównych atrakcji Paryża.
Mężczyzna w okularach, o szaroniebieskich oczach trzymał w rękach dłonie stojącej przed nim kobiety.
Jej brązowe, proste włosy falowały na wietrze, a czekoladowe oczy przypatrywały mu się niepewnie.
- Może to dziwnie zabrzmi monsieur... Ale nie pamiętam jak znalazłam się w tej sytuacji. - oznajmiła mu nieśmiało przerywając ciszę i patrząc na ich złączone dłonie - Co więcej nie jestem nawet w stanie sobie przypomnieć własnego imienia.
Pamiętała który mają rok. Pamiętała kto jest prezydentem i wiedziała nawet w jakim mieście się znajdują. Pamiętała wszystkie podstawowe informacje.
Jednak z szokiem sekunda po sekundzie docierało do niej, że nie wie nic o sobie.
Kim była ? Gdzie mieszkała ? Czy miała jakąś rodzinę ? Na Boga, nie pamiętała nawet twarzy matki. I kim był ten mężczyzna przed nią? Przyjżała mu się uważnie.Wyglądał na zakłopotanego.
- Chyba mamy problem. - odpowiedział jej po chwili namysłu - Również nie mam pojęcia kim jestem.
Uśmiechnął się i niepewnie na nią spojrzał.
- Ale przynajmniej jedno dodaje mi otuchy. Przynajmniej nie jestem sam.- podniósł wyżej trzymane w swoich dłoniach drobne ręce kobiety - I całkiem możliwe, że tkwię w tym z osobą, która jest w moim życiu bardzo ważna. I piękna przy okazji.
Kobieta słysząc jego słowa zarumieniła się delikatne.
Niebieskooki niechętnie uwolnił na chwilę swoje ręce i pogrzebał po kieszeniach.
Znalazł telefon i portfel.
Telefon niestety okazał się zablokowany. Z nadzieją zaczął więc przeszukiwać drugi przedmiot.
Był pełen różnych kart. Po chwili znalazł też swoje dokumenty.
- Nazywam się Gabriel Agreste. - poiformował zadowolony o swoim znalezisku kobietę - Jest tu też mój adres zamieszkania. Możemy spróbować go znaleźć.
- W porządku Gabrielu. - uśmiechnęła się do niego ciepło również szperając w swoich kieszeniach.
- Carmilla Foix. - przeczytała na dowodzie osobistym obok swojego zdjęcia.
- Oh, czyli nie jesteśmy małżeństwem. - stwierdził, chociaż trochę go to zdziwiło. Miał dziwne wrażenie, że coś go z tą kobietą łączy.
- Widocznie nie. Wysuwane wniosków, że byliśmy sobie bliscy było raczej pochopne. - zauważyła z lekkim zawodem.
Gabriel poczuł dziwny niepokój widząc jej przybitą minę. Jakby zwiastowała ona jakieś nieszczęście.
Złapał ją za rękę. Przyjżała mu się zdziwiona marszcząc brwi, jednak nie wyrwała jej.
- Niech się Pani nie cieszy. Na razie i tak jest Pani na mnie skazana. - uśmiechnął się do niej.
-Chyba innego wyboru nie mam. Nie znalazłam swojego adresu. Liczę więc na Ciebie, monsieur. - stwierdziła rozchmurzając się.
Wyruszyli na poszukiwanie domu mężczyzny, przemierzając Paryż alejkami oświetlonym delikatnym światłem latarni.
Mimo sytuacji w jakiej się znaleźli nie spieszyli się za bardzo.
VOCÊ ESTÁ LENDO
Uczucia znajdą drogę... [ Miraculous FanFiction]
FanficOd pojawienia się Władcy Ciem minęły już prawie trzy lata. Cały ten czas wypełniony był zmaganiami z ofiarami posiadacza miraculum motyla. Jednak w końcu nadszedł ich kres - Władca Ciem znika z szachownicy. Czy pojawi się na niej nowa figura? I cz...