Rozdział 18 "Bezimienny Mag"

1.1K 88 78
                                    

Chudy starzec o szarych oczach i długiej brodzie tego samego koloru stał na środku pokoju urządzonego w tradycyjnym, chińskim stylu.

Jego twarz poorana była głębokimi zmarszczkami, a kościste ciało obkryte postrzępioną, brązową szatą oblepioną kurzem, pajęczynami i złotym pyłem, błyszczącym przy jego każdym ruchu.

Kolczyki w kształcie łezek Yin i Yang połyskiwały, każda w osobnym uchu. Kropki w ich środku miały kolor złota.

Jego żylasta dłoń zaciskała się na gardle mężczyzny w podeszłym wieku, wyglądającego jednak o wiele młodziej niż on.

- To wręcz smutne, że tak potężny niegdyś Zakon Strażników kończy się na człowieku nie wiedzącym prawie nic o jego historii i tradycjach. - odezwał się spokojnym, niskim głosem.

Rozluźnił dłoń sprawiając, że Fu kuląc się wylądował na podłodze łapiąc się ręką za gardło i kaszląc cicho.

Natychmiast podleciało do niego zielone kwami, jednakże nie był w stanie wypowiedzieć żadnego słowa, o co zadbał nieznajomy, więc transformacja była niemożliwa.

- A szkoleni przez ciebie posiadacze miraculum ? Walczą teraz z wysłanym przeze mnie kwiatuszkiem, nie domyślając się, że to tylko odwrócenie uwagi. Ponadto wystarczyła jedna, załamana kobieta i parę słów, które ją pokierowało aby odebrać im skarby, które im powierzyłeś. - zaśmiał się, na co jego rozmówca popatrzył na niego zdziwiony.

- A, no tak. Nic nie pamiętasz. Zaraz to naprawimy. Larru!

Na wezwanie starca z jego brody wyłoniło się biało-czarne stworzonko o złotych, dużych oczach i długim ogonie.

Fu z czystym szokiem przypatrywał się nieznanemu mu kwami przypominającemu z wyglądu małego lemura, które podleciało do niego niepewnie i przyłożyło łapkę do jego czoła

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Fu z czystym szokiem przypatrywał się nieznanemu mu kwami przypominającemu z wyglądu małego lemura, które podleciało do niego niepewnie i przyłożyło łapkę do jego czoła.

Poczuł delikatny ból, a potem... Przypomniał sobie wszystko.

Odebrał im miracula, Kot został opętany, przez co nowy superzłoczyńca poznał jego tożsamość
Reszty się domyślał. Wnioskując po słowach przybysza Biedronka i Czarny Kot musieli zawieść.

Czas cofnął się o trzy dni. Jaka była tego cena ?

Jedno było pewne. Zawiódł jako Strażnik.

- Wiedziałeś, że nie można dopuścić do połączenia miraculum kreacji i destrukcji. A pamiętasz chociaż dlaczego ? Powód stoi przed tobą.- zaśmiał się szyderczo starzec - Czy ty wiesz w ogóle kim jestem ?

Nieznajomy podniósł leżącą obok skrzyni z miraculum książkę.

Fu myślał gorączkowo. Wrócił pamięcią do jego młodych lat, do czasów kiedy był adaptem w klasztorze Strażników.

Szukał powodu. Szukał przyczyny. Co stało za pierwszą zasadą kodeksu, mówiącą o nie dopuszczeniu za wszelką cenę do połączenia dwóch najpotężniejszych miraculum?

Wciągnął przerażony powietrze. Pamiętał.

- Jesteś Magiem. - wychrypiał, ponieważ jego głos wciąż nie wrócił.

Starzec zaśmiał się i zniknął wraz z książką w chmurze złotego pyłu.

***
Gabriel siedział przy stoliku popijając szampana. Nerwowo zerkał to na zegarek to na siedzącą przed nim, poważną japonkę w ciemnych okularach.

Jak na niewidomą świetnie radziła sobie przy stole.

Podobno była jego znajomą, jednak jakoś nie mógł teraz znaleźć z nią wspólnego języka.

- Długo ich nie ma. - zauważył. - Myślisz, że utknęli przez tego kwiatka którego niedawno pokazali w wiadomościach? - zwrócił się do sławnej Tomoe Tsurugi .

Kobieta nie zdążyła odpowiedzieć ponieważ do restauracji wpadła właśnie jej córka.

Dysząc ciężko stanęła przy ich stoliku i pokłoniła się na powitanie .

- Gdzie syn Gabriela? - zapytała trochę szorstko starsza japonka.

- Nasza limuzyna została przewrócona przez jeden z korzeni zmutowanej rośliny. Adrien odszedł, aby zadzwonić do pana Gabriela , jednak prawdopodobnie nie zdążył. Potem pojawił się złoty, usypiający pył. Gdy zostałam obudzona Adriena nie było w pobliżu. Być może uciekał i pył dopadł go gdzieś, gdzie jeszcze śpi. Szukaliśmy go, jednak bez skutku. - wyjaśniła dziewczyna, chociaż jej wypowiedź bardziej przypominała raport.

- Niech więc mi panie wybaczą, jednak pójdę zorganizować poszukiwania. Sam też wezmę w nich udział. - powiedział, na co Tomoe jedynie kiwnęła głową.

Był zaniepokojony całą tą sytuacją, jednak z drugiej strony poczuł lekką ulgę wychodząc z restauracji.

To spotkanie było naprawdę nudne. Może jego syn wiedział o tym i specjalnie się wymigał? Uśmiechnął się pod nosem wyciągając telefon z zamiarem zadzwonienia do Nathalie. Mądry chłopak.

Powiadomił asystentkę, aby zorganizowała ekipę poszukiwaczą.

Po chwili sam jechał już eleganckim autem w okolicę, gdzie ostatnio widziano chłopaka.

Pewnie jego syn wróci sam, jednak skoro już zadeklarował, że go poszuka to spacer po Paryżu nie zaszkodzi.

Zaparkował auto i wysiadł.

Zauważył, że po roślinie nie było już śladu. Bohaterzy jak zwykle pewnie doskonale się spisali.

Spacerowym krokiem ruszył chodnikiem zakładając na głowę kapelusz.

Rozglądał się po alejkach i uliczkach jednak nigdzie nie dostrzegł rozczochranych,  blond włosów.

Nagle ktoś wpadł na niego na rogu chodnika. Usłyszał tylko "przepraszam" i kobieta pognała dalej nawet się nie obracając. Widocznie się spieszyła.

Zdążył jednak zobaczyć znajome czekoladowe oczy i olbrzymiego siniaka na twarzy...

Kobieta zniknęła jednak w tłumie zanim zdążył jakkolwiek zareagować.

Postanowił jednak, że sprawdzi to gdy tylko Adrien się znajdzie.








Uczucia znajdą drogę... [ Miraculous FanFiction]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz