Rozdział 8 "Pechowiec"

1.4K 109 236
                                    

Znieruchomiała na jego słowa. Patrzyła na niego bez mrugnięcia.

- A-Adrien, co m-masz przez to na myśli?- zająkała się. Otworzył oczy.

- To, że cały czas wmawiałem sobie, że jesteś dla mnie tylko przyjaciółką, ale moje serce ma chyba odmienne zdanie. – stwierdził poważnie – Jednak mimo tego... Moje uczucia do osoby o której Ci mówiłem pozostają bez zmian. Szczerze powiedziawszy naprawdę nie wiem co powinienem w tej chwili z tym wszystkim zrobić. – przyznał szczerze.

Najpierw zaczerwieniła się po koniuszki uszów. Nie mówiła nic przez chwilę, jakby myślała o tym co usłyszała. Na końcu zachichotała, czym całkowicie zbiła go z tropu.

- W-witaj w klubie. – odezwała się w końcu – Czuję się teraz dokładnie tak samo. Również uświadomiłam sobie wczoraj, że kocham kogoś równie mocno co C-Ciebie. – wyjaśniła, a z jej twarzy wciąż nie schodził mocny rumieniec.

- Jednak mimo wszystko... Nasze sytuacje trochę się różnią. – stwierdziła odsuwając się od niego. Niechętnie wypuścił ją z ramion tęskniąc już za jej ciepłem. Popatrzył na nią pytająco.

- Ja już wybrałam. – stwierdziła stanowczo patrząc mu prosto w oczy. Biła od niej pewność siebie, co całkowicie nie pasowało do Marinette, którą znał.

- Wybrałaś ? – zapytał zdziwiony. – Przecież wczoraj jeszcze chciałaś powiedzieć mi, że...

- Koniec końców nic nie powiedziałam. – zauważyła smutno przerywając mu – Ale właśnie to pozwoliło mi wybrać, Adrien. I gdybyś wtedy powiedział mi to co dzisiaj...T-To wszystko m-mogłoby się inaczej potoczyć. Jednak mimo tego, że wciąż... Wciąż Cię k-kocham i przez jakiś czas nie pozbędę się tego uczucia, to jednak moje serce wczorajszego wieczoru podjęło decyzję.

- Rozumiem. To co teraz powiedziałaś naprawdę dużo mi ułatwiło. – zmierzwił nerwowo włosy z tyły głowy. Przez chwilę w jego głowie pojawił się scenariusz, który mógłby zdarzyć się, gdyby zdał sobie sprawę ze swoich uczuć wczoraj. Nie był pewny co by zrobił. Biedronka i Marinette... W tej chwili przez szalejące w nim emocje nie był w stanie określić którą by wtedy wybrał. Jednak teraz... Do jego głowy powróciły wspomnienia porannych wydarzeń. Uśmiechnął się.

– Również nie byłbym w stanie jej zranić. – zwrócił się do niebieskookiej – Chociaż to wszystko... Jest dla mnie niezłym szokiem. – przyznał szczerze - I mimo wszystko troche zazdroszczę temu farciarzowi, którego wybrałeś. Naprawdę ma szczęście. – zauważył i pstryknął ją w nos, aby troszkę rozluźnić atmosferę.

- Tak naprawdę to niezły z niego pechowiec. – zażartowała, jednak natychmiast tego pożałowała. Przecież Adrien nie załapie...Nie wie, że chodzi o Czarnego Kota.

- Pechowiec? Niby dlaczego?

- N-no b-bo musi z-znosić taką ciamajdę jak ja. – zaśmiała się nerwowo.

- Mari, nie nazywaj siebie tak! – skarcił ją lekko – Właśnie, mimo wszystko... Chciałbym wiedzieć przez kogo zostałem pokonany. – powiedział żartobliwym tonem, chociaż wciąż dziwnie zależało mu na poznaniu tożsamości tajemniczego chłopaka. Skoro nie był nim – wzdrygnął się z obrzydzeniem – Luka.

– W byle ręce Cię nie oddam. – stwierdził wojowniczo. Cieszył się, że ich rozmowa przebiegała tak... naturalnie. Po wyjawieniu sobie wszystkiego co czują wszystko stało się jakieś prostsze.

- Ja też nie znam tożsamości Twojej wybranki. – zauważyła unosząc jedną brew.

- Bo to pewna znana osobistość i gdyby nasz związek wyszedł na jaw dziennikarze nie daliby nam spokoju. – powiedział konspiracyjnym szeptem przykładając przy tym dłoń z boku ust.

Uczucia znajdą drogę... [ Miraculous FanFiction]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz