Rozdział 31 "Pierwszy przyjaciel"

936 79 108
                                    

Cisza panująca w pomieszczeniu trwała już ładne parę minut. Czujne oczy bohaterów w napięciu obserwowały otoczenie czekając na jakikolwiek ruch ze strony ich przecinka.

Starzec jednak zamarł w bezruchu niby marmurowa statua.

Jedyną rzeczą która stale się poruszała była chmura złotego pyłu owijająca wciąż bezwładne ciało.

Biedronka nie przestawała myśleć nad jakimkolwiek wyjściem z tej sytuacji. Nic jednak nie przychodziło jej do głowy. Byle jaki ruch lub próba użycia mocy mogłaby się skończyć źle dla zakładnika.

Kot zerkał na nią niepewnie. Był pewien, że jego partnerka w końcu coś wykombinuje, ale... Nie mógł nic poradzić, że cholernie martwił się o ojca.

Nagle poczuł delikatny dotyk na ramieniu i zanim zszokowany się odwrócił zdążył zarejestrować, że twarz Maga wykrzywiła się w uśmiechu.

Biedronka stała trochę dalej od niego więc był przekonany, że to atak.

Odskoczył więc odruchowo w bok przyjmując pozycję obronną.

Stojąca przed nim osoba wydawała się tym trochę rozbawiona. Uśmiechała się.

Zdał sobie sprawę, że pierwszy raz widzi przemienioną Carmillę. Spotkali ją jedynie w cywilnej postaci, Motyl komunikował się z nimi tylko przy pomocy swoich jasnofioletowych posłańców.

Wydawała się nie do końca dotykać stopami ziemi, jakby się unosiła, chociaż mogło to być tylko jego złudne wrażenie.

Widząc jej strój stwierdził, że musi ją przekonać żeby chociaż na jeden dzień pożyczyła miraculum Marinette

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Widząc jej strój stwierdził, że musi ją przekonać żeby chociaż na jeden dzień pożyczyła miraculum Marinette.

Przełknął ślinę wyobrażając sobie granatowłosą w białym welonie i długiej sukni. Nie miało znaczenia, że jest fioletowa -sukienka to sukienka. W dodatku z odsłoniętymi ramionami.

Pożyczył by od niej laskę. O tak, idealnie pasowałoby do jego garnitu...

- Motylu! Miałaś się nie pokazywać ! - usłyszał krzyk obiektu swoich fantazji, który sprowadził go na ziemię.

Cholera, Adrien. Finałowa walka, być albo nie być, twój ojciec jest zakładnikiem, nie macie planu, a tobie Marinette w welonie w głowie. Jeszcze nawet nie dałeś jej pierścionka.

Właśnie, pierścionek. Nie powiedziała jakie złoto woli...

Adrien ! Nie teraz ! Uderzył się szybko w policzki.

- Oglądałam wiadomości. Przepraszam was. Nie pomyślałam, że może wykorzystać Gabriela. - zwróciła się do Biedronki kobieta, a w jej głosie wyczuł nutę smutku.

- Twoja teoria okazała się prawdą. Bez ciebie nie ruszylibyśmy z miejsca, więc proszę nie obwiniaj się o wszystko. - odpowiedziała bohaterka w czerwonej masce uśmiechając się ciepło.

Uczucia znajdą drogę... [ Miraculous FanFiction]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz