Rozdział 10 "Jedność"

1.4K 104 93
                                    

W jej głowie panował chaos. Nie wiedziała nawet o czym w tej chwili ma myśleć.

O tym, że Adrien właśnie całował ją bez pamięci czy o tym, że chwilę przed pocałunkiem nazwał ją Kropeczką? A może o tym, że przez 3 lata odrzucała zaloty chłopaka w którym była szaleńczo zakochana? O tak, to był jeden z lepszych kandydatów do przemyślenia. To wszystko po prostu nie mogło do niej dotrzeć.

Czarny Kot to Adrien.

Adrien to Czarny Kot.

To jej Kot.

Blondyn miał rację. To wszystko było pokręcone. Zrezygnowała ż bycia z nim, żeby z nim być. Miała ochotę roześmiać się tak jak on przed chwilą.

Oddała pocałunek.

Zastygł na chwilę, jakby wyrywając się z transu. Podniósł się natychmiast do pozycji siedzącej i zszokowany dotknął swoich ust. Jego twarz oblał rumieniec. Co on najlepszego zrobił? Bez pozwolenia rz-rzucił ją na ziemię i z-zaczął c-całować...

Marinette podniosła się również, z zaciekawieniem przyglądając się jego twarzy

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Marinette podniosła się również, z zaciekawieniem przyglądając się jego twarzy. Jego zielone oczy przypatrywały jej się niepewnie. Był taki słodki.

- Adrienie Agreste... - szepnęła przykuwając jego uwagę – Masz przepiękne oczy. – wypaliła chcąc mu trochę dogryźć. Jej policzki natychmiast stały się różowe, czego zupełnie nie planowała. Przynajmniej się nie zająkła. Połowa sukcesu.

Ale mimo wszystko z uśmiechem stwierdziła, że było warto. Chłopak zarumienił się po same krańce uszów. Zmarszczył lekko brwi i przyciągnął ją do siebie, przyciskając jej twarz do swojej klatki piersiowej. Słyszała szybkie, regularne bicie jego serca.

- Hej! A Ty możesz patrzeć jak się rumienię. – burknęła z wyrzutem, na co się zaśmiał.

-Mari, jak mogłem Cię wcześniej nie poznać? – zapytał wtulając twarz w jej włosy i chłonąc jej zapach.

- Wciąż jednak pozostaje problem Pani Ciem. Zna Twoją tożsamość Adrien, a ostatnio... Dużo się z Tobą zadaję. Więc możliwe, że wie też kim jestem. – szepnęła dziewczyna.

Blondyn jęknął .

-Nie możemy chociaż przez chwilę się sobą pocieszyć? Dopiero poznaliśmy swoje tożsamości, wyznaliśmy sobie uczucia i w ogóle. A Ty już o obowiązkach, Kropeczko. – wtulił się w nią mocniej, na co zachichotała.

- To może nie będę nawet wspominać, że już się ściemnia, a my nie ruszyliśmy tego projektu. Będę musiała za chwilę wracać, bo rodzice zaczną się martwić. – uśmiechnęła się dobijając go całkowicie.

- Zobaczymy się jutro, prawda? – zapytał odsuwając się od niej trochę, aby móc spojrzeć na jej twarz.

- Mówisz, jakby świat miał się dzisiaj skończyć. – zaśmiała się –Oczywiście, że się zobaczymy. Już z samego rana, na zajęciach.

Uczucia znajdą drogę... [ Miraculous FanFiction]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz