I oto nadszedł czas na Epilog! :"D
Naprawdę jestem z siebie dumna, że udało mi się doprowadzić to opowiadanko do końca.
Mam nadzieję, że umiliło wam ono troszkę czas~
Serdecznie dziękuję za wszystkie komentarze i gwiazdki ❤
No i miłego czytania tego ostatniego rozdziału tym, którzy do niego dotrwali ha ha :D
***
Marinette zdziwiona przyglądała się swoim półprzezroczystym dłoniom. Były jak u typowego, filmowego ducha.
Świetnie, zmieniła się w pseudo Kacpra i nawet nie pamiętała jak. Umarła?
Unosiła się nad ziemią nie rozumiejąc kompletnie nic. Mimo tej całej sytuacji czuła spokój i to było najdziwniejsze.
Rozejrzała się. Stała pośród tłumu dziwnie ubranych ludzi. Większość z nich miała ciemną skórę i głowy obwiązane chustami chroniącymi przed słońcem. Niektórzy prowadzili obok siebie konie lub wielbłądy. Gdzieś w tle, za nimi, majaczyły złociste piaski pustyni.
Wszyscy zmierzali w jednym kierunku - do czegoś co znajdowało się widocznie za nią.
Odwróciła się i znieruchomiała z wrażenia.
Przed nią wznosiła się ogromna, ceglana brama w kolorze głębokiego błękitu ozdobiona złotymi wizerunkami zwierząt. Była pewna, że gdzieś już ją widziała. Być może w podręczniku do historii? Nie była jednak w stanie przypomnieć sobie ani jej nazwy ani lokalizacji. Eh, a trzeba było uważać na lekcjach.
Przeleciała przez bramę w nadziei, że znajdzie jakieś wskazówki dotyczące jej obecnej sytuacji. Zatrzymała się jednak gwałtownie widząc wśród głośnego tłumu znajomą postać.
Nie widziała jej od około sześciu lat.
Mag uśmiechnął się do niej miło. W przeciwieństwie do wszystkich ludzi dookoła zdawał się ją dostrzegać.
- Witaj, Marinette. - powiedział i wszystko dookoła ucichło. Miasto stało się nagle puste. Pozostała tylko ich dwójka, tłum zniknął.
- Co tu się dzieje? - zapytała od razu. Ta nieświadomość jej położenia była naprawdę męcząca.
Mag nie odpowiedział nic. Odwrócił się do niej plecami i wskazał palcem przed siebie.
Dopiero teraz zwróciła uwagę na to, co znajdowało się za wrotami.
Stali, a raczej w tej chwili sam Mag stał na szerokiej drodze zbudowanej tak jak brama za nimi z błękitnych cegieł. Wzdłuż niej wznosiły się okazałe budowle w piaskowym kolorze, zakończone wieżyczkami i chełpiące się gdzieniegdzie rzędami ślicznie zdobionych kolumn.
W oddali majaczył natomiast zarys potężnego pałacu. Górował on nad całym miastem i nie sposób było oderwać od niego oczu przez masę pokrywających jego mury złotych ornamentów widocznych nawet z tej odległości.
Na samym jego szczycie Marinette dostrzegła coś, co przypominało zieloną chmurę. Gdy wytężyła wzrok była w stanie rozróżnić korony potężnych drzew i zwisające wzdłuż murów pałacu pnącza przypominające bluszcz.
YOU ARE READING
Uczucia znajdą drogę... [ Miraculous FanFiction]
FanfictionOd pojawienia się Władcy Ciem minęły już prawie trzy lata. Cały ten czas wypełniony był zmaganiami z ofiarami posiadacza miraculum motyla. Jednak w końcu nadszedł ich kres - Władca Ciem znika z szachownicy. Czy pojawi się na niej nowa figura? I cz...