Rozdział 27 "Z drugiej strony rzeki"

1.1K 91 73
                                    

Czerwień. Żółć. Brąz. Pomarańcz.

Faeria barw spadających dookoła liści sprawiła, że na twarzy brązowookiej kobiety wykwitł szeroki uśmiech.

Gabriel ze zdziwieniem przypatrywał jej się, gdy wpadła między drzewa i zawirowała kilka razy wokół własnej osi wśród konfetti zafundowanego im przez wiatr.

Gabriel ze zdziwieniem przypatrywał jej się, gdy wpadła między drzewa i zawirowała kilka razy wokół własnej osi wśród konfetti zafundowanego im przez wiatr

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Zaśmiał się pod nosem.

- Nie ma to jak spacer dwójki dorosłych ludzi. - zawołał w jej kierunku, na co się zatrzymała mrużąc oczy.

- Nie każdy dorosły jest sztywny tak jak ty, monsieur. - stwierdziła i podeszła do niego.

Nim zwrócił uwagę na dziwnie schowane za jej plecami ręce, wyciągnęła już je przed siebie i obsypała go kolorowymi liśćmi.

Jego brew drgnęła niebezpiecznie, gdy zobaczył u niej pełen satysfakcji uśmiech.

Po chwili kobieta została bezwzględnie wrzucona w kupę liści. Agreste otrzepał ręce stojąc nad nią zadowolony.

Zachichotała.

- Prowokacja udana. - stwierdziła łapiąc podaną jej właśnie dłoń i wstając.

- Żeby tylko nie skończyło się to jakimś nagłówkiem typu "Sławny projektant bawi się w liściach ". - zauważył poprawiając kapelusz.

- Spokojnie, ludzie zwykle nie zauważają tych, których nie spodziewają się spotkać w danym miejscu. - powiedziała chcąc otrzepać swoją spódnicę z liści.

Jej dłoń wciąż jednak była w mocnym uścisku. Spojrzała zdziwiona na Gabriela, który tylko wzruszył ramionami.

- Muszę cię pilnować, bo znowu wymyślisz coś głupiego. A mieliśmy przecież iść prosto pod wieżę. - stwierdził z poważną,mimo drgajacego kącika ust,miną.

- No skoro chcesz się tak szybko mnie pozbyć.

Zmarszczył brwi na co ponownie do jego uszu dotarł śmiech .

Carmilla chwyciła go pod ramię i zaciągnęła bliżej brzegu Sekwany.

Spacerowali wzdłuż niej kierując się w stronę jednej z głównych atrakcji Paryża.

Nagle czekoladowooka poczuła dotyk gdzieś z boku głowy. Zatrzymała się i odwróciła w stronę swojego towarzysza, który obracał w długich palcach czerwony listek.

- Zaczepił ci się we włosy. - wytłumaczył się Gabriel myśląc przy tym jak kobieta wyglądałaby gdyby zamiast swojego standardowego warkocza puściła brązowe kosmyki luzem.

- Dziękuję. - mruknęła Foix pod nosem sprawiając, że jego spojrzenie zabłądziło na jej twarzy.

Opuchlizna najwidoczniej zeszła, a siniak nie był już w ogóle widoczny zapewne za sprawą makijażu. Kobiety to czarodziejki. Lub czarownice... Zależy od sytuacji.

Uczucia znajdą drogę... [ Miraculous FanFiction]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz