3

4.6K 266 43
                                    

Obudziłam się o 07:00. Raz dwa założyłam jeansy i koszulę, do tego czarne trampki. Związałam włosy w kucyk i zabrałam torbę z rzeczami do pracy. Pożegnałam się z Shirą i szybko ruszyłam do metra. Wysiadłam niedaleko miejsca, mojego wczorajszego konfliktu z bohaterem. Potruchtałam do kawiarenki, gdzie czekał już na mnie kierownik.
- Spóźnienie!
- Mam jeszcze pięć minut. Akurat żeby się przebrać, panie Hashu.
- Dziewczyna ma rację.- powiedziała druga kierowniczka, która otworzyła lokal. Weszłam do budynku i poszłam do szatni, gdzie założyłam swój uniform służbowy. Poszłam uruchomić ekspresy do kawy i zetrzeć kurze. Kiedy sprzątałam ostatni stolik, do kawiarenki zaczęli schodzić się klienci. Szkoda, że Rosa pracuje od 10:00. Podeszłam do stolika, przy którym usiadło kilkoro nastolatków.
- Dzień dobry, co podać?
- 2 razy cappuccino, 1 espresso i 3 razy latte macchiato.
- Dobrze. Czy jakieś ciasto?
- Nie, dziękuję.
- Rozumiem. Zamówienie będzie za 5-10 minut.- z lekkim uśmiechem ruszyłam do ekspresów. Ustawiłam na odpowiednią kawę i zaczęłam nabijać na kasę zamówienie. 09:25, jeszcze pół godziny i przyjdzie moja dobra koleżanka. Skończyłam robić zamówienie i zaniosłam do stolika,razem z rachunkiem. Wiem, że nie będą zamawiać nic więcej, bo przychodzą co tydzień i zamawiają to samo. Usiadłam spowrotem za ladą i układałam pasjansa. W sumie co mam robić, jak nie ma klientów? Usłyszałam dzwoneczek przy wejściu i zobaczyłam Rose.
- Hejka, Mir.
- Hej, Ros. Idź się przebrać, to jak nie będzie ludzi, zagramy w pokera.
- OK, wracam za cztery minuty.- odeszła. Skończyłam układać karty. Zobaczyłam, że grupka nastolatków wychodzi. Podeszłam do stolika i zabrałam szklanki i rachunek. Dostałam 500 yenów napiwku. Wyjęłam średniej wielkości, drewnianą szkatułkę i schowałam tam napiwek. Zaniosłam szklanki na zmywak. Znowu rozbrział Dzwoneczek i do szatni wbiegł Shinori.
- Hejka, Fujitoyo.- powiedział wracając z szatni.
- Cześć...
- Proszę, nie wydaj mnie!
- Warunek.
- Jaki?
- Odwozisz mnie na stację metra, na której wysiadam.
- Dobrze. Dzięki.
- Mir, gramy?
- Jasne, Ros. Spadaj na zmywak, Shinori.
- Narka!
- Poker, czy oczko?
- Poker.- grałyśmy przez godzinę w pokera. Niby w soboty powinien być ruch. Przy drzwiach znowu rozbrział dzwoneczek. Uniosłam głowę i myślałam, że trafi mnie szlag. Do kawiarni wszedł ten palant!
- Fujitoyo!
- Już idę! Ros, zaraz zagramy.
- Idź.- wysiliłam się na uśmiech i podeszłam do stolika, gdzie siedział Hawks.
- Dzień dobry, co podać?
- Podwójne espresso i...
- Słucham.
- Twój numer.- uśmiechnął się zawadiacko.
- Przepraszam, ale widzę pana pierwszy raz, więc nie dostanie pan bonusu. Za chwilę przyniosę kawę.- podeszłam do ekspresu. Wstawiłam kawę i spojrzałam na Ros, która wie, że nie za bardzo lubię bohaterów.- Proszę, pańskie espresso. Czy zamawia pan coś jeszcze, czy mogę przynieść rachunek?
- Nie mów mi pan, tylko Hawks. W sumie możesz przynieść rachunek.
- Dobrze... Hawks.- poprosiłam Rose o wbicie zamówienia na rachunek. Miałam ochotę mu napluć do kawy, ale są kamery. Wzięłam mały koszyczek, w którym był rachunek i podeszłam do bohatera.
- Dzięki... Jak się nazywasz?
- Ja? Czy to ważne?
- Oczywiście.
- Moje imię to Mireka. Do zobaczenia.- odeszłam od blondyna. Dopiero 12:30. Kończę o 18:00. Czekałam aż bohater opuścił lokal i zabrałam zapłatę i filiżankę. Z tyłu paragonu był zapisany rząd cyfr i jedno zdanie...

Reszta dla ciebie, Mireka;)

Odliczyłam pieniądze za kawę, a resztę schowałam do pojemnika.
- Ile napiwku?
- W porównaniu do tego co zwykle sporo.
- Nie źle. Chyba wpadłaś w oko bohaterowi.
- Szlag!
- Oho... Zaczyna się ruch.- do 17:55 byli klienci. Z napiwków uzbierałam całkiem sporo. Rozliczyłam się. O 18:10 wyszłam już przebrana z pracy.
- Shinori, pamiętaj, że mnie odwozisz.
- Pamiętam. Chodź.
- Uuu, BMW? Luksus.
- Wiem. Zbierałem trzy lata. Wsiadaj.
- Pamiętasz gdzie?
- Przed ostatnia stacja linii 391.
- Dokładnie... Zapuść jakiś bit!
- Widziałem jak ten blondyn na ciebie patrzył...
- Skończ!
- Dlaczego nie znosisz bohaterów?
- Bo przez nich straciłam wszystko co miałam... Nie chcę o tym gadać...
- Rozumiem. Będziesz chciała, to powiesz. W ogóle, to skąd pomysł na zielone pasemko?
- Z takimi włosami się urodziłam. Wiem tylko, że po mamie mam zielone pasemko i oczy, a po tacie niebieskie włosy.  Mama miała takie same włosy jak oczy i tylko zielone pasemko.
- Miała?
- Nie ważne.
- OK, to tutaj. Do poniedziałku, mała!
- Jasne, gigancie!- ruszyłam w stronę domu. Czemu musiał mi przypomnieć?! Nie chcę pamiętać o tym, co się stało 10 lat temu! Weszłam do domu o 20:00. Zrobiłam kolację. Zjadłam posiłek i poszłam się umyć. Później założyłam bieliznę i na to satynowy szlafrok, który ledwo zakrywał mi tyłek. Wzięłam butelkę czerwonego wina i kieliszek. Usiadłam na kanapie i włączyłam jakąś komedię. Pijąc wino i prawie płacząc ze śmiechu, usłyszałam jak zaczyna lać deszcz. Usłyszałam dzwonek.
- Dabi? Co ty tutaj?
- Pozwól... mi... wejść... proszę...
- Wchodź. Co ci się stało?!
- Powiedzmy, że spotkanie towarzyskie...
- Poczekaj!- położyłam koc na kanapę. - Połóż się na kanapie.
- Dzięki... Niezły strój... - zaśmiał się.
- Czekaj, idę założyć coś bardziej zasłoniętego.
- Jasne...- raz dwa założyłam dresowe, krótkie spodenki i jakiś T-shirt.
- Jestem. Widzę, że krwawisz, co jest?
- Szedłem ciemnymi uliczkami... Wiesz, że lubię spacerować w nocy...- przytaknęłam.
- Ale wtedy patrol mieli Edgeshot i Snipe... Zaczęli mnie gonić, a ja się z nich śmiałem... Snipe mnie postrzelił...
- Dabi... Zdejmij ten płaszcz.
- Jasne... Tylko, że wiesz, młoda, radę mam na prawym obojczyku.
- Przeżywasz... Przecież widziałam cię bez koszulki.
- Racja... Shhhh...
- Ty, cholerniku! Dać się dorwać! Czekaj, gdzie ja mam apteczkę?
- Chyba na komodzie...
- Mam... Dobrze, woda utleniona... Trzymaj gazę... I plaster... Gotowe! Masz drugi koc i poduszkę. Śpij dzisiaj tutaj, na kanapie, a jutro jakoś cię przetransportuję do ciebie.
- Jasne... Dzięki, Fuji...
- Mówiłam, że ty i Toga macie mówić mi po imieniu.
- Dobranoc, Mireka.
- Nawzajem... Dabi.- poszłam do swojej sypialni, pościeliłam łóżko i sprawdziłam, czy czarnowłosy usnął. Gdy ten już spał, sama poszłam spać.
Pewnie zastanawia was, jakim cudem dogaduję się z tym typem, ale o tym kiedy indziej.
×××××××××××××××××××××
Jeszcze trochę i będzie ciekawiej, chyba

Bohater, który zwariował[Hawks x OC] Where stories live. Discover now