6

3.8K 216 27
                                    

Sobota- 17:50

Właśnie żegnam się z Rose. Szybkim krokiem wyszłam z kawiarni. Niedaleko był Hawks. Wyminęłam go. Spojrzałam na telebim...
- Najświeższe wiadomości! Niedaleko centrum widziano złoczyńcę! Kieruje się w stronę przedmieść!- pokazali zdjęcie... Szlag! Dabi! Zauważyłam jak ten głupi bohater leci w stronę centrum. Wbiegłam w jedną z ciemnych uliczek. Z torby wyjęłam swój kostium. Biegiem się przebrałam i ruszyłam w stronę Dabiego. Prześcignęłam Hawksa. Odwróciłam jego uwagę. Zmylilam go. Wpadłam do kolejnej ciemnej uliczki i założyłam normalne ubrania. Pobiegłam do domu. Pod drzwiami był Dabi. Przyłożyłam mu w twarz.
- Za co?
- Zauważyli cię! Właź.
- Sorki. To co?
- Masz klucze... Już 19:40...
- O której samolot?
- 22:30. Jak będziesz chciał to zadzwoń około 13:30.
- Czemu tak późno?
- O 13:00 naszego czasu ląduję.
- Rozumiem. Jakim cudem nikt mnie nie gonił?
- Gonił cię ten jebany bohater numer 3! Musiałam odwrócić jego uwagę!
- Ratujesz mi dupę! Dzięki!
- Ehhh... Masz samochód?
- No, a co?
- Bo nie chcę się telepać metrem przez dwie i pół godziny, o tej godzinie?
- Czekaj... Samochód mam za twoim domem. Chodź, weź walizki i wszystko, i jedziemy.
- Ok...- zniosłam walizki, torbę i bilety, po czym włożyłam swoje rzeczy do samochodu.
- No to w drogę. Zamknąłem już drzwi.
- Ahhh, nareszcie wolne!
- Przynajmniej odpoczniesz, młoda.
- Jesteś starszy tylko o pięć lat! Staruchu.
- Będziemy na miejscu o 21:45, jeszcze kawą, czy nie zdążysz?
- Wybacz, ale nie dam rady... Muszę przejść odprawę.
- Spoko. Mam nadzieję, że będzie fajnie.
- Może będę dzwoniła... Jak tam będzie 16:00 to tutaj będzie północ.
- Wiesz, że kładę się spać po trzeciej.- odpowiedział zerkając na mnie, prowadząc jedną ręką.
- Dobrze, jak mi się uda, to będę dzwoniła.
- Mam nadzieję. Czasami mam dosyć Togi. Wiesz, non stop chce ze mną gadać o facetach. Ludzie, ja do jasnej cholery jestem facetem i nie chcę o tym gadać!
- Rozumiem... Jakoś przeżyjesz te dwa tygodnie.
- OK... Jesteśmy. Wybacz, że nie wysiądę, ale wiesz...
- Spoko... Do zobaczenia. Jak będę jechała na lotnisko, jak będę wracać, zadzwonię. Przyjedziesz z Togą.
- Dobrze... Leć już. Do zobaczenia.
- Pa. - ruszyłam na lotnisko. Odprawa przebiegła bezproblemowo. O 22:20 wsiadłam do samolotu. Jak pierwsza klasa, to i WiFi w samolocie. Zapięłam pasy. Obok mnie mignęło coś czerwonego. Musiało mi się przewidzieć. Samolot ruszył. Pograłam chwilę w pokera. Po około dwóch godzinach lotu, słuchając muzyki usunęłam.
×××××××××××××××××××
Hmmm...spokony urlop? W tym uniwersum?

Bohater, który zwariował[Hawks x OC] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz