22

2.1K 120 2
                                    

Trzy miesiące później

Siedzę właśnie z Dabim na dachu siedziby Ligi Złoczyńców i pijemy kawę, którą odziwo zrobił czarnowłosy.
- Chwila... Ja rozumiem, że nie wie Suchar i raczej mało mu do tego, ale ile jeszcze zamierzasz ukrywać to, że coś cię łączy z blondaskiem?
- Nie wiem...
- Ehhh... Co ja z tobą mam? Dobra, za 25 minut mamy iść na misję. Nie, nie będzie tam Hawksa.
- Jasne. Dobra, chodźmy po Kurogiriego.
- Spoko.- wstaliśmy i weszliśmy do budynku.
- Kurogiri, gotowy na akcję?
- Jasne.
- Toga?
- Tak.
- Dobra, Suchar... My idziemy. Może ktoś zginąć?
- Tak. Idźcie.- mglisty przeniósł nas do jednej z ciemniejszych aleji. Później wrócił do siedziby i był z nami w kontakcie.
- Zaczynamy. Toga, idziesz w stronę przedmieść, Dabi w drugą stronę, a ja idę w kierunku głównej ulicy.
- Widzimy się za trzy godziny. Tutaj.- powiedział Dabi, na co razem z Togą skinęłyśmy głowami.
- Do dzieła.- każdy poszedł w swoją stronę. Zauważyłam jakiegoś bohatera niższej rangi, który zaczął mnie gonić. Wyjęłam dwa sztylety i za pomocą telekinezy wbiłam mu je w tętnicę szyjną i udową. Wokół ciała zaczęła tworzyć się kałuża krwi. Ruszyłam dalej, wcześniej zabierając sztylety.
- Hej! To Nightmare! Łapać ją!-usłyszałam krzyk któregoś z policjantów. Cholera. Zaczęłam uciekać. Niestety zadzwonili po bohaterów, którzy już po chwili mnie gonili. Po 25 minutach biegu, sprintu, zaczęło brakować mi oddechu, ale nie mogłam przestać biec. Jakiś nastolatek chciał zastawić mi drogę... Rzuciłam w niego stylem, trafiłam w ramię i brzuch. Uciekałam dalej. Chciałam zadzwonić po Kurogiriego... Kurwa! Zgubiłam nadajnik! Skręciłam gwałtownie w inną aleję. Brakuje mi już siły, ale nie mogę się dać złapać. Do jasnej cholery, co tu robi All Might?! Tego kretyna, przez którego zginęła Mi, jeszcze ogarniam, ale All Might?! Starałam się jak mogłam. Za pomocą Quirk zastawiłam drogę. Wybiegłam do ciemnej uliczki i schowałam się za śmietnikiem, żeby uspokoić oddech. Zasłoniłam ręką usta, słysząc przyspieszone kroki. Ktoś się zbliżał... Ale kto? O nie... Syknęłam z bólu, kiedy zostałam odepchnięta od ściany. Udało mi się uwolnić, tak jakby. Zaczęłam walczyć z Płonącym Śmietnikiem. W pewnym momencie opuściłam gardę. Oberwałam w głowę. Nie mogłam się podnieść. Byłam wyczerpana. Usłyszałam syreny radiowozu i kroki. Uniosłam spojrzenie i zobaczyłam chłopaka, który patrzył z nienawiścią na bohatera.
- Odsuńcie się wszyscy. Młody Todoroki też.- to nazwisko...
- Wstawaj, Nightmare!
- N-nie m-mogę...- nie miałam siły na nic.
- Rusz się! Shoto, cofnij się!
- Nie widzisz, że ledwo oddycha? Taki z ciebie bohater? - młody Todoroki pomógł mi wstać, jednak kiedy tylko stanęłam na nogi odepchnęłam chłopaka.
- Idziesz z nami, Nightmare.-splunęłam im pod nogi.
- Jasne... A co do ciebie Endeavour, to dzięki, że 10 lat temu zabiłeś moją przyjaciółkę. I wiesz co jeszcze? Nie dziwię się, że Toya uciekł, jakbym miała takiego ojca, zabiłabym się! To przez ciebie nienawidzę bohaterów! Wszyscy powinni zgnić na dnie piekła!-siłą wsadzili mnie do radiowozu. Zobaczyłam jeszcze tylko zszokowane twarze bohatera i jego syna.
- Nagle ucichłaś?
- Mogę zadzwonić?
- Nie.
- Chcę wykonać tylko dwa telefony. I oddam wam mój telefon.
- Ehh... Niech będzie.
- Halo? Mir, gdzie ty jesteś?
- D, jestem w radiowozie... Złapali mnie... Przegrałam z twoim ojcem.
- Żartujesz? Jak to, cię złapali?
- Mówię poważnie. Wiozą mnie do więzienia.
- Mireka, odbiję cię, choćbym musiał współpracować z Hawksem.
- Dzięki... Zajmij się moim domem i zabierz z niego całą kasę.
- Jasne... Znajdę cię i odbiję.
- Pa.
- Mam nadzieję, że do zobaczenia.- zakończyłam rozmowę z błękitnookim i wybrałam numer do Keigo.
- Keigo?
- Co się dzieje? Czemu jesteś...- policjant zabrał mój telefon i rozłączył mnie z blondynem. Wyłączył telefon i łapiąc moje ręce z tyłu, wyprowadził z radiowozu. Miałam spuszczoną głowę. Więzienie dla złoczyńców... Najbardziej ponure miejsce na świecie.
- Nightmare... Kilka zabójstw w tym bohaterowie. Dzisiaj prawie rozcięłaś nastolatkowi wątrobę. Do tego ścigamy cię od 5 lat. Wiesz, że szybko stąd nie wyjdziesz?
- Wiem.- odpowiedziałam, mając spuszczoną głowę. Puczułam jak popchnięto mnie, żebym poszła dalej. Zamknęli mnie, wcześniej wszystko zabierając. Przynajmniej mam telewizor...

Pov. Hawks

Czemu Mireka się rozłączyła? Spróbowałem zadzwonić, ale miała rozładowany telefon, chyba. Uznałem, że polecę do niej, do domu. Zapukałem do drzwi, ale nikt nie odpowiedział. Drzwi były zamknięte na zamek. Co się dzieje? 00:30, może śpi? Nie, mówiła mi, że nie kładzie się tak wcześnie. Wróciłem do domu i włączyłem wiadomości...
- Dzisiaj miało miejsce zabójstwo bohatera Creedstone'a*. Ponadto ranny został młody chłopak, gdyby nie szybka pomoc mógłby nie żyć. Sprawca został schwytany. Była to poszukiwana od 5 lat Nightmare. Kobieta wdała się nawet w walkę z bohaterem numer 2 Endeavourem. Dostaliśmy informację, że właśnie dotarła do więzienie, gdzie zapewne spędzi parę ładnych lat...- co? Jak to? Mówiłem jej, żeby nie wchodziła w takie akcje.- Z ostatniej chwili! Okazuje się, że zatrzymana ma kilka poparzeń, które wymagają leczenia. Czy było warto? Pytają ludzie. Tego nie wie nikt oprócz samej Nightmare.-szlag. Wstałem z kanapy i już chciałem lecieć do więzienia, porozmawiać z nią, ale od razu usiadłem. Przecież mimo, że jestem bohaterem nie wpuszczą mnie o tej godzinie. Jak ja mam wytrzymać do jutra? Czemu się poddała. Tyle pytań... Brak odpowiedzi. Cały czas o tym myśląc, poszedłem pod prysznic. Później założyłem shorty i próbowałem usunąć. Jednak udało mi się dopiero o 04:30.
×××××××××××××××××××××××
Jak myślicie? Rozdział spoko, czy do dupy?

Bohater, który zwariował[Hawks x OC] Where stories live. Discover now