27

1.8K 104 7
                                    

Pov. Mireka
- Dziękuję...- starałam się powstrzymać łzy... Oni współpracowali... Dla mnie...
- Jest jeszcze jedna sprawa.-powiedział Dabi.
- Jaka?
- Nie możesz już mieszkać u siebie. Musisz wybrać...-zaczął Keigo... Już chyba wiem o co chodzi.
- Mieszkasz w siedzibie, czy z blondaskiem?-dokończył Dabi. Jak ja mam wybrać spośród dwóch osób, które kocham... Na inny sposób, ale kocham?
- Ja... Nie wiem...
- Wybacz, ale nie ma wiele czasu. Zrobimy tak, teraz podrzucę ciebie i jego-powiedział to ostanie jakby splunął.- na jakiś dach typu centrum i tam dasz nam odpowiedź. Co ty na to?
- OK.-wręcz szepnęłam. I podeszłam do Dabiego, który mocno mnie złapał i podszedł do Hawksa. Lecieliśmy chyba dwie godziny, po czym poczułam grunt pod nogami.
- Dobrze... Mir, musisz dać nam odpowiedź.-stwierdził ostrożnie czarnowłosy. Jakby się bał... Ale on nigdy się nie boi.
-  Kochanie... Proszę, zdecyduj się.- zarumieniłam się na jego słowa... Zauważyłam jak błękitnooki zaciska mocniej zęby... Wiem, że nie przepada za Takamim, ale żeby aż tak? Chyba się pokłócili, jak nie odbijali.
- Dajcie mi chwilę...- jako, że odzyskali moj telefon, zadzwoniłam do mojej koleżanki z Londynu.
- H-halo?
- Hejcia, łobuziaro. Co tam się stało, że dzwonisz?
- Mogłabym pobyć u ciebie przez jakiś czas?-spytałam powstrzymując szloch.
- Jasne... A, ty nie siedzisz w pace?
- No... Właśnie mnie odbili, ale potrzebuję coś przemyśleć.
- Dobra, to wpadaj. Za ile byś była?
- No, jeżeli się uda, to za 6 godzin... Czyli koło 10:30 twojego czasu.
- To czekam, bb.
- Pa...
- Mir...- zaczęli jednocześnie.
- Wybaczcie... Ja... Ja muszę to przemyśleć.
- Mireka...
- Halo? Kurogori? Jestem na dachu centrum... Przenieś mnie do Londynu.-łzy kapaly na uniform więzienny.- I weź mi jakieś ubrania.
- Kochanie... Nie zostawiaj mnie... Proszę.
- Neonka... Musisz wyjeżdżać przed samymi świętami?
- Tak... Muszę.
- Fujitoyo, masz ubrania. Gdzie cię przenieść?
- Na zachodnią granicę Londynu.
- Proszę... Wracaj szybko.
- OK... Do zobaczenia... Kiedyś.-weszłam w portal i zostałam przeniesiona na sam początek dzielnicy, gdzie mieszka Sheiley. Szłam kilka minut... Cholerną angielska pogoda. Jestem mokra jak pies... Nacisnęłam na znaczek dzwonka przed drzwiami. Usłyszałam kroki, a po chwili otworzyły się przede mną drzwi.
- Mirusia, hejka, bb.- spojrzała na mnie smutnym wzrokiem i wręcz wciągnęła mnie do domu, gdzie zaczęło ze mnie kapać.
- Przepraszam, że zamoczyłam ci przedpokój.
- Co jest, bb?
- J-ja... Nie wiem co robić! Niby mam 23 lata, ale kurwa nie umiem sobie poradzić!-zaczęłam szlochać.
- Zdejmij te buty i chodź. Umyjesz się i przebierzesz. A później wszystko mi powiesz. Ok?
- M-mhm...- kobieta zaprowadziła mnie do łazienki i dała ręcznik, i szlafrok.
- Jak się Umyjesz, to załóż szlafrok i chodź do salonu. Będę czekała z ręcznikiem... Wysuszę ci włosy i napijemy się wina, chyba, że chcesz coś mocniejszego.
- Może być wino...
- Dobrze. To ty się tutaj ogarniaj, a ja idę.- po wyjściu przyjaciółki weszłam pod gorącą wodę. Powoli się umyłam i wytarłam ciało ręcznikiem, po czym założyłam bieliznę i szlafrok. Wyszłam z pomieszczenia i ruszyłam do salonu.
- No chodź, bb. Usiądź na podłodze. Masz kieliszek i opowiadaj.-powiedziałam jej o wszystkim... W trakcie mojego opowiadania, kobieta wysuszyła mi włosy... Przy okazji wypiłyśmy 2 butelki wina... Jebać, że dobiero 14:00, a my już po winie... Z resztą... Chyba pójdę spać...
- Sheiley, gdzie mogę spać?
- Narazie zdrzemnij się na kanapie, a ja zaraz ci coś zorganizuję.
- OK... Dobranoc, mimo, że dopiero po południu.
- Wzajemnie.- kobieta zaniosla kieliszki do kuchni... Poczułam jeszcze jak przykrywa mnie kocem, a potem udałam się w objęcia Morfeusza.
×××××××××××××××××××××××××××
Hmmm.... Jakoś smutno narazie będzie i chyba zbliżamy się do końca tego opowiadania, ale to się jeszcze zobaczy. Bye

Bohater, który zwariował[Hawks x OC] Wo Geschichten leben. Entdecke jetzt