Rozdział 10.

7K 222 18
                                    

            Obudziłam się w wielkim łóżku, w biało czarnej pościeli, przez ciężkie, ciemne zasłony wdawały się promienie słońca. Na przeciwko stała komoda, a nad nią wisiał telewizor, po lewej był duży, miękki fotel, wejście do łazienki, a po prawej stała wielka szafa. Było tu naprawdę przytulnie, nie wierzę, że to męska ręka urządzała ten dom.

Wczoraj poszliśmy o krok za daleko, zbliżyliśmy się do siebie. Co prawda do seksu nie doszło, ale pozwoliłam mu jak jakaś małolata całować się i dotykać. Miałam kaca moralnego, wypiłam trochę wina i zapomniałam jak odmawia się facetowi. Z Marcinem robiłam o wiele gorsze rzeczy, nawet po alkoholu i nigdy nie miałam wyrzutów sumienia, ale on był moim mężem, a tu byłam z obcym mężczyzną.

Poszłam pod prysznic, musiałam zmyć z siebie wczorajszy wieczór, czułam się źle, nie chciałam, żeby kiedykolwiek doszło do czegoś więcej. Czekałam, aż zrobi mi się lepiej, ale to nie pomagało, musiałam stanąć oko w oko z mężczyzną, który był na dole.

Schodziłam po schodach, Piotrek stał przy blacie, miał na sobie spodnie i białą koszulę z podwiniętymi rękawami. Na stole stały cudownie kolorowe kanapki i stawiał kawę.

-O, wstałaś, właśnie miałem Cię budzić. - uśmiechnął się do mnie i spojrzał tym oszałamiającym spojrzeniem, to wystarczyło, żeby wszystkie moje wahania przestały istnieć, nie żałowałam już, że tu jestem, nie wiem co ten facet ze mną robił.  

-O której chcesz wrócić do Warszawy? - zapytałam spokojnie, usiadłam przy stole, nie spuściłam z niego wzroku nawet na chwilę.

-Na spokojnie, zjemy, spędzimy trochę czasu razem i pojedziemy, żeby być wieczorem, dobrze? - usiadł na przeciwko mnie.

Co miałam powiedzieć, jasne, że się zgodziłam. Zjedliśmy śniadanie, ogarnęliśmy i wyszliśmy na spacer, było tu pięknie, w dodatku było naprawdę ciepło i słonecznie. Oparłam się o barierkę pomostu, żeby podziwiać widok i wtedy poczułam jego dłonie oplatające mnie w pasie, zjechał niżej, a mi momentalnie zrobiło się gorąco. Chciałam coś powiedzieć, kazać mu przestać, ale te słowa nie chciały przejść mi przez gardło. Obrócił mnie twarzą do siebie i pocałował. To były takie normalne chwile, wspólne śniadanie, spacer, przytulenie i pocałunek, których nie miałam na co dzień.

-Piękna, czego się boisz? - odezwał się ze stoickim spokojem, popatrzył mi w oczy i dotknął dłonią mojego policzka - Przecież ja nie zrobię niczego wbrew Twojej woli. - wyjaśnił - I wiem, że chcesz tego może bardziej ode mnie. - skwitował i znowu mnie pocałował.

Weszliśmy do domku, wstawiłam wodę, żeby zrobić nam herbatę, czekałam, bo Piotrek został przy aucie, coś miał z niego wziąć. Rozebrałam się i zrobiłam dwie ciepłe herbatki, usiadłam przy stole i czekałam, aż przyjdzie. Dopiero teraz zaczęłam myśleć o moim mężu, o tym co robi, czy faktycznie spędzał czas z przyjaciółmi, bałam się, że mnie zdradzi, że sprowadzą sobie jakieś laski. Był najważniejszym mężczyzną w moim życiu, kochałam go i miałam wyrzuty sumienia, bo zdradziłam go w jakimś stopniu. Do oczu napłynęły mi łzy, ale szybko przypomniałam sobie jak mnie potraktował wykorzystując moje usta, żeby dojść i szybko mi przeszło. Wszedł mój towarzysz.

-Mała, auto mi nie odpala, podejrzewam, że ktoś mógł coś zrobić, gdy nas nie było. - popatrzył na mnie - Zaraz zadzwonię do znajomego i może nam jakoś pomoże. - wyjął telefon i wykonał telefon, nie wiedziałam co mam powiedzieć, musiałam dzisiaj być w Warszawie u męża, rozmawiał chwilę i rozłączył się - Będą mogli nam pomóc jutro. Jesteś na mnie skazana do jutra. - roześmiał się - No nic nie poradzę, nie smuć się. - musiałam chyba mieć dziwną minę, skoro tak od razu chciał mnie pocieszyć.

-Muszę zadzwonić do męża. - wstałam od stołu i poszłam na górę, nie chciałam, żeby słyszał co będę mówiła, wybrałam numer i czekałam, aż odbierze - Cześć, jak się bawisz? - odezwałam się spokojnie, musiałam się postarać.

-Cześć promyczku. - usłyszałam jego pełen czułości głos, w moich oczach znowu pojawiły się łzy, miałam ochotę biec do niego i rzucić tu wszystko, ale działo się tak tylko, gdy o nim myślałam, lub słyszałam głos - Podczas, gdy Ty się lenisz u teściów, ja od rana pracuję. - zaśmiał się - Dzwonisz, żeby po Ciebie przyjechać? - zapytał, a ja chciałam powiedzieć gdzie jestem i żeby zabrał mnie jak najszybciej.

-Nie, mama chce, żebym jeszcze dzisiaj została i jutro wrócę. - powiedziałam krótko - Muszę kończyć, rodzice mają gości, do jutra Marcin. - musiałam się rozłączyć bez czekania na jego odpowiedź, bo zaczęłabym płakać.

Posiedziałam chwilę, żeby jakoś się uspokoić i nie dać po sobie poznać, że coś jest nie tak. Zeszłam po schodach, Piotrek dokładał do kominka, wiedziałam, że będziemy musieli tutaj zostać przez jeszcze jakiś czas. Usiadłam na kanapie i patrzyłam na niego, był wysportowany, gdy ukucnął spodnie opięły mu się na pośladkach, a koszula na plecach. Był seksowny, nie było to tajemnicą, ale musiałam się trzymać. 

Podniósł się, nie podszedł do mnie przez chwilę, przyglądał mi się, czułam ten wzrok na sobie i nie wiedziałam co mam zrobić, było mi coraz cieplej. Zbliżył się do mnie i wyciągnął dłoń, a kiedy mu ją podałam pociągnął mnie, stanęłam na przeciwko niego.

Nie wiem jak szybko złapał mnie za ręce i zaniósł na górę, on już podjął decyzję za nas, nie zapytał mnie czy tego chcę, po prostu decydował sam. Położył się ze mną na łóżku i pocałował mnie, tak zwyczajnie, nie był nachalny. Po prostu leżał obok mnie i całował, a ja oddawałam te pocałunki. Jego dłoń po jakimś czasie zjechała między moje uda. Zrobiło mi się w momencie gorąco, rozsunął moje nogi, ale nawet na chwilę nie oderwał się od moich ust. Masował mnie chwilę, po czym wsunął mi dłoń w spodnie i pod bieliznę, oderwał się i spojrzał mi w oczy. Wiedziałam, że jestem mokra, patrzył na mnie wsuwając mi palec do środka, utrzymywał ze mną kontakt wzrokowy. Czułam, że brakuje kilka sekund, żebym doszła. Rozpalił mnie do takiego stopnia, że mało nie zwariowałam, a nie zrobił niczego specjalnego.

Zatrzymał się chwilę przez moją falą orgazmu. Podniósł głowę i przyłożył palec do ust w geście ciszy. Słyszałam, że zajechało auto. Poderwał się z łóżka i podbiegł do okna. Roześmiał się i pokręcił głową. Zapięłam jeansy, nie wiedziałam co się dzieje.

-Nie myślałem, że tak szybko Cię znajdzie. - podszedł do walizki i wyjął broń - No to teraz się zacznie zabawa. - roześmiał się i wyszedł.

Podbiegłam do okna. Na dole stały dwa czarne auta pełne facetów i mój mąż...



Moja na zawszeOnde histórias criam vida. Descubra agora