Rozdział 20.

6.6K 236 25
                                    

     Co czułem po stracie dziecka? Z każdym dniem było mi coraz gorzej. Kiedy patrzyłem na kobietę, która była moją żoną czułem nienawiść. Dlaczego? A no dlatego, że przez jej pierdolone ekscesy z prawnikiem ktoś zabił moje dziecko. Zginął, co prawda, ale nie czułem się usatysfakcjonowany. Na początku nie chciałem tego dziecka, nawet nie cieszyłem się, że się pojawi, ale z czasem nie mogłem się doczekać być może swojego następcy. Chciałem zostać ojcem. Ale przez głupotę mojej żony wszystko poszło się jebać. Nie ukrywam frustracji.

Cieszyłem się, że ona przeżyła, bo kocham ją, ale z dnia na dzień coraz bardziej uważałem, że musi za to odpowiedzieć. 

U lekarzy odpowiednia suma pieniędzy potrafiła załatwić wszystko. Bardzo szybko uzyskałem dostęp do recept dla mojej żony. Pan doktor wypisał dla niej leki uspokajające, które umieszczałem regularnie w ekspresie do kawy, z którego korzystała ostatnio tylko ona.

Była spokojna, wyciszona, nie zadawała wielu pytań, a ja mogłem robić co chciałem. Nie potrafiłem już patrzeć na nią jak wcześniej, kiedy należała tylko do mnie. Kochałem ją jak wariat, ale kiedy miałem ją dotknąć przypominało mi się to jak zobaczyłem ich razem.

Udawałem, bo musiałem. Musiałem cały czas być nieskazitelny, bo tak zalecał mi lekarz.

-Dochodzi 15, a moja piękna żona jest całkowicie w rozsypce? - powiedziałem z udawaną miłością.

-Boli mnie głowa. - urwała krótko.

Westchnąłem. Nachyliłem się nad nią, wsunąłem jej jedną rękę i podniosłem. Skierowałem się do łazienki. Posadziłem na blacie, przytrzymałem jedną ręką. Po chwili wysunąłem jej białą tabletkę do ust.

Wyciągnęła do mnie dłoń, chcąc dotknąć mnie po twarzy, ale odsunąłem się.

-Chcesz mnie dotknąć? - zapytałem, uśmiechając się bardzo delikatnie.

- Tak. Mogę? - popatrzyła na mnie badawczo.

- Teraz prysznic. - zdjąłem ją z blatu i popchnąłem w stronę kabiny - A później zrobisz się na bóstwo i zabiorę Cię na kolację i w nagrodę dam Ci się dotknąć. - oparłem się o szafkę -No, dalej. Przecież widziałem Cię nago. - pokiwałem głową - Po tym wypadku jesteś niemożliwa. - zaśmiałem się.

Musiałem udawać. Nie chciałem by pamiętała jak kobieta, która ostatnio została moją wspólniczką w interesach utkwiła jej za mocno w pamięci. Eva była pielęgniarką, często podawała jej zastrzyki, ale unikaliśmy jakichkolwiek spotkań. 

Nie miałem zamiaru zostawić żony, bo kochałem ją, ale nasze małżeństwo było chore. Chciało mi się pieprzyć, ale jej nie mogłem. Miałem tyle pokus, ale kiedy już miało do czegoś dojść kazałem każdej spieprzać, bo przecież mam żonę. Żonę, której nie dotykam od tygodni. Moje życie było do niczego. Nie wiedziałem co zrobię dalej.

Wyszła spod prysznica i stanęła przede mną taka jak Pan Bóg ją stworzył. W jeden chwili chciałem się na nią rzucić, ale kurwa nie umiałem.

Pociągnąłem ją do siebie, oparłem o blat i wsunąłem w nią palec, westchnęła. Kurrrrwa!

Posadziłem ją na szafce i nacierając na nią biodrami przycisnąłem, złapała mnie między nogami.

-Zerżnij mnie, skarbie. - jęknęła mi do ucha.

Pocałowałem ją i zamknąłem oczy i chuj. Stanął mi w nich ten pierdolony prawnik, którego niby już nie było, ale z którym ona poszła. Ja pierdole!

Puściłem ją. Byłem wściekły. To ja powinienem brać te leki, żeby zapomnieć, to nie było normalne. Zniszczyło mnie to od środka.

-Ubieraj się, do cholery! - podniosłem na nią głos, choć wiem, że nie powinienem.

-Zrobiłam coś nie tak? - spojrzałem na nią, siedziała na blacie, taka niewinna, przestraszona, widziałem jak jest jej przykro. Mi też było.

-Nie, nie zrobiłaś nic, mała. - warknąłem - Musisz jechać do Polski. - podjąłem decyzję, nie mogłem dalej faszerować ją prochami, niszczyć przez moje pierdolone widzi mi się.

-Musimy? - powtórzyła.

-Nie. Rozstajemy się. - zarządziłem - Na jakiś czas. Jeśli to nie pomoże będziemy musieli wziąć rozwód. - wyjaśniłem jej, patrzyłem jak od razu się rozpłakała.

Wiedziałem, że mnie kocha i że to wszystko dla niej za dużo, ale nie potrafiłem. Kurwa mać. Co miałem zrobić. Nie umiałem jej nawet dotknąć, pocałować, bo ten pierdolony prawnik śmiał mi się w twarz, gdy tylko zamknąłem oczy.

-Nie umiem Cię dotknąć rozumiesz? - popatrzyłem na nią - Mam przed oczami to jak byłaś z tym pieprzonym prawnikiem! - warknąłem na nią - Jedź do Polski. Na jutro zamówię Ci samolot. Musisz zejść mi z oczu. - warczałem.

-Nigdy... Nie spałam z nim. - tłumaczyła się, cholera jasna - Nie zostawiaj mnie. Bez Ciebie nie dam sobie rady. Nie teraz. Po stracie dziecka. - tak, jak zeszła z blatu osunęła się na podłogę i rozpłakała.

Kurwa mać! Byłem silnym mężczyzną, ale teraz kurwa nie wiedziałem co mam zrobić. Nienawidziłem jej za zdradę, a z drugiej strony tak bardzo ją kochałem. 

________________

Przepraszam, że tak krótko, ale zbliżamy się do końca z naszym opowiadaniem moi kochani! :)

Zapraszam na "Wróć do mnie" - moja druga opowieść !

Moja na zawszeWhere stories live. Discover now