~~Ahhh~~

1.5K 61 5
                                    


L. Bo my musimy Wam o czymś powiedzieć
J. Mów.
L. Musimy się wyprowadzić.
K. Ahh
J. Dlaczego?! Gdzie?!
K. Nie ja wiem prankujecie.
M. Nie stary chciałbym, ale nie tym razem.
J. Gdzie się wyprowadzacie? Jak wy nawet tygodnia tutaj nie mieszkacie.
M. Musimy wrócić do Polski. Pozałatwiać parę rzeczy. Może za 2 miesiące wrócimy, albo wcale.
K. Jak to konieczność to wracajcie. Życzę wam jak najlepiej.
J. Ja tak samo Lexy i jak będziesz we Wrocławiu to powiedz mojej mamie że u mnie wszystko ok i że niedługo zadzwonie.
L. Zrobie jak sobie życzysz.
J. Dzięki. I mamy kogoś wam do pokazania.
Kacper otworzył dzwi wejściowe i wpuścił dwa małe pieski.
K. O to książę Niud i księżna Dina.
L. O dżizas jakie słodziaki. Dlaczego my właśnie dzisiaj musimy jechać.
M. Piękne są. Dobra Lexy musimy jechać.
K. A kto Was odwozi?
M. Michał.
Mi. Cześć. Marcin jedziemy?
A. Hejka wszystkim. A co to za małe cudne istotki?
J. Niud i Dina.
Mi. Boziu nie zauważyłem. Jakie słodziaki. Chodźcie do wuja.
Michał rozłożył ręce, a maluchy podbiegły do swojego "Wuja".
M. Musimy już jechać.
Mi. Dajcie pomogę wam!
Trochę zajęło nam żegnanie się bo nie będziemy się widzieć parę miesięcy. Wyszliśmy przed dom pomuc im z bagażami.
L. To co laski to widzimy się za parę miesięcy.
A. Niestety tak szprycho.
J. Trzymaj się.

K. Marcin.
M. Co?
K. Dzwoń czasami czy coś.
M. A Ty uważaj na Julke bo takie łatwo można stracić.
K. Będę jej pilnował.
Mi. Mordo.
M. Mordo.
Mi. Trzymaj się.
M. Zajmuj się pożądanie Andżelą.
Mi. Ona ma ze mną jak w raju prawda kochanie?
A. Nie przeszkadzaj mi!
K. Twoja własna baba Cię olewa.
Mi. Spróbuj sam.
K. Julcia!?
J. Daj mi spokój! Czego Ty chcesz?
K. Buziaczka.
J. Jezuu chodź ty tutaj moja sieroto.
Podszedłesm do Julki, a ta mnie pocałowla.
J. No już idź.
K. Nie ja zostanę.
J. Kacper...
K. Julia...
Jak my tak sobie rozmawialiśmy to Lexy, Marcin, Andżela i Michał wsiedli do samochodu.
M. Papa zakochańce.
I odojechali z piskiem opon.
K. To co myszko jesteśmy sami.
J. Tak.
K. Co robimy?
J. Chodźmy rozpakować zakupy.
K. Okey.
I weszliśmy do domu słysząc Szczekanie piesków. W salonie zastaliśmy Niuda i Dine na kanapie, a obok nich rozwaloną ozdobną poduszkę, a na podłodze wszędzie leżało pierze z niej. Julka bez żadnego słowa zaczęła sprzątać. Po kilku minutach nie było widać śladu po pirórach.
J. Chodź pomożesz mi z siatkami.
Nic nie mówiąc poszedłem pomóc Julci. Rozłożyłyliśmy wszyskie rzeczy dla psów po domu. Nagle po domu rozległ się dźwięk telefonu Julki.
J. Andżela do mnie dzwoni.
K. To odbierz.

Pov. Julka
***********************
Rozmowa Julki z Andżelą

J. Halo
A. Halo.
J. Co tam odwieźlście ich już?
A. Tak właśnie wracamy.
J. No to fajnie, a w jakim celu dzwonisz?
A. Bo jest taka akcja że ja z Michałem po drodze skoczymy do sklepu i kupimy jakieś przekąski na grila. To oznacza że zrobimy girla i przy okazji wykąpać się w basnie.
J. Nie ma sprawy. Mamy coś przygotwać?
A. Wyjmijcie girila i zanieście do ogrodu sztućce, talerzyki i kubeczki i to chyba tyle.
J. Dobra to bai.
A. Elo.

Koniec rozmowy
********************
K. Po co dzwonili?
J. Wyciągaj grilla. Robimy grilla.
K. No spoko.

Kacper poszedł do garażu, a ja z szafek zaczęłam wyciągać potrzebne rzeczy. Skierowałam się w stronę ogrodu otworzyłam dzwi tarasowe, za mną po biegły pieski. Rozłożyłam wszystko na stole postanowiłam włączyć ledy potczepaine do sufitu tarasu gdyż już się ściemniało. Po paru minutach wpatrywania się w rozświetolny taras zorientowałam się że można też włączyć światełka w basnie jak pomyślałam tak zrobiłam. Po skończeniu pobiegłam na górę przebrać się w kostium kompielowy jak na złość oczywiście musiały za mną pobiec małe skrzaty. Otworzyłam szafę wybrałam pierwszy lepszy kostium i zaczęłam się w niego przebierać. Wyglądałam:

Wzięłam pieski na rączki, postawiłam telefon na szafie ustawiłam auto-odlicznie i cyknęłam sobie z nimi kilka fotek

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

Wzięłam pieski na rączki, postawiłam telefon na szafie ustawiłam auto-odlicznie i cyknęłam sobie z nimi kilka fotek. Zeszłam na dół do ogrodu by zobaczyć jak idzie Kacprowi O dziwo szło mu bardzo dobrze.
K. Ale mam sexi dziewczynę.
J. A ja mam przystojnego faceta.
Podeszłam do niego i pocałowałam go w policzek.
K. Idę się przebrać.
W Ty czasie do Kacper poszedł się przebrać ja postanowiłam pożucać pieskom piłeczkę było przy tym dużo zabawy po nie chciały dobrowolnie oddać tylko musiałam za nimi biegać żeby wyjąć z ich pyszczka zabawkę. Po kilkunastu mintuah zabawy rozległ się dźwięk dzwonka to dzwi. Pobiegłam otworzyć. Byli to Michał i Andżela pomogłam im zanieść siatki do kuchni. Para poszła się przebrać, a ja wszystko przygotowywałam. Z góry zszedł Kacper i postanowił mi pomóc z przygotowaniami.

<• skip 20 min•>

Leżymy sobie z Andżelą i rozmawiamy, chłopaki bawią się w basnie z psami, że one są na dużym dmuchanym materacu i chłopaki je Chlapią, a one na nich szczekają albo, że one skaczą do wody i chłopcy muszą je łapać. Z Andżelą zaczełyśmy temat Lexy i Marcina.
J. Jestem ciekawa dlaczego się wyprowadzili.
A. Nie gadaj stara ruro że nie wiesz.
J. A Ty wiesz?
A. No jacha (jasne).
J. To mów.
A. Lexy jest w ciąży.
J. Co?
J. A dlaczego nie mogła tutaj urodzić?
A. Nie chciała nas obciążać obecnością dziecka i powiedziała że woli je zostawić w Polsce.
J. Zostawiać?
A. Ustaliła z mamą, że ona je wychowa i będzie mieszkało w Polsce.
I jak sie urodzi i wszytsko załatwią to wtedy wrócą.
J. A dlaczego mi tego ne powiedziała?
A. Powiedziała mi, że ja mam ci to przekazać.
J. No trudno. Kapi wiedziałeś o ciąży lexy?
K. Tak to już 3 miesiąc.
A. Deklu miałeś tego nie mówić.
J. Czyli trzy miesiące to przede mną ukrywaliście super.
K. Myszko nie gniewaj się taka była wola Lexy to tak zrobilsmy.
J. Nie gniewam się to nie wasza wina.
A. No właśnie.
J. Dobra stara chodź pływać.
Weszłam do wody i dołączyłam razem z Andżelą się do zabwy chłopaków i piesków. Bawilśmy się jakis czas i wyszliśmy wszyscy z wody by usiąść do posiłku. Tylko ja nie usiadłam bo pobiegłam po ręczniki dla wzyatkich. Każdemu rozdałam po koleji, a potem wzięłam sie za wycieranie piesków. Następnie usiadłam do kolacji.

Rozdział ma 1021 słów. Piszcie pomysły na kolejne rozdział.
Ily.
Next-21⭐

Tego nie dało się zaplanowaćWhere stories live. Discover now