~~Znowu!~~

1K 66 2
                                    

Nagle rozległ się dzwonek do drzwi. Zbiegłam szybko na dół. Otworzyłem szybko drzwi. Zobaczyłem w nich Pana kierowce z Niudem na rękach.
-To chyba państwa zguba.-podał mi zgubę. -Został potrącony przez samochód.- powiedział.
-Dziękuje. Przepraszam za problem.-powiedziałem ze zawstydzeniem. Pogłaskałem psiaka.
-Do widzenia.- pożegnał się.
-Do widzenia.- odpowiedziałem, i zamknąłem drzwi.
(powinno być po angielsku)
-Powie mi ktoś do kurwy nędzy kto zostawił otwarte drzwi.- krzyknąłem na całe gardło.
-To chyba ja.- zeszła zawstydzona Lexy.
-Przez ciebie samochód go potrącił!- wydarłem się  na nią.
-Przepraszam.- powiedziała cicho.
-Twoje przepraszam nic nie pomoże.- krzyknąłem jeszcze głośniej.
-Ale ja nie chciałam!- po jej policzkach zaczęły spływać łzy. Na początku to było szlochanie, ale po chwili zamieniło się to w głośny ryk. Wszyscy prócz Julki się zbiegli na dół do salonu .
-Stary co ty jej zrobiłeś?- zapytał Marcin.
-No kurwa! Przez nią psa mi potrącili!-krzyknąłem.
-I to jest powód żeby na nią krzyczeć?- zapytał ze zdziwieniem na twarzy.
-Kpisz sobie ze mnie?!- zacząłem się śmiać.
Amerykanka wtuliła się w ramiona bruneta.
-Co się tutaj dzieje?- spytała zdezorientowana Julka. Przecisnęła się przez ścianę, którą tworzyli przyjaciele. Gdy zobaczyła Niuda i jego zmasakrowaną łapkę od razu do niego podbiegła i wyrwała go z moich objęć.
-Kto mu do cholery to zrobił?!- z jej oczek zaczęła wylatywać mokra ciecz.
Cisza....
-No pytam się do cholery kto?!-podniosła ton głosu.
Andżelika wskazała palcem na zapłakaną Lexy.
-Wróciła i jak zwykle same problemy.- powiedziała, wycierając łzy.
-Słuchajcie to nie jej wina, że macie te swoje zasrane pieski. Każdemu może się zdarzyć, a to są tylko zwierzęta.- oznajmił z uśmiechem na twarzy.
Wszystkim opadała szczęka gdy to usłyszeli. Jak kurwa można być tak bez serca?
-Julka pakuj się wracamy do Californi.- powiedziałem wściekły. -I przelałem wam już pieniądze. Nie macie po co wracać. Możecie tylko wrócić po swoje rzeczy .- już miałem odejść.
-Andżelika jak chcesz możesz z nami wracać.- dziewczyna nic nie powiedziała tylko przeszła na moją stronę.
-Wracam.- powiedziała bez żadnych emocji. Odwróciliśmy się wszyscy od nich i poszliśmy po nasze rzeczy.  Spakowaliśmy się w krótkim czasie. Bo w sumie nawet nie zdążyliśmy się rozpakować. Byłem zły na Lexy, a zwłaszcza na Marcina. Jak można być takim ślepym. A Michał?
Myślałem, że to mój przyjaciel, a okazał się fałszywą kurwą...Kacper gratulacje masz najlepsze życie EVER. Znalazłem bilety na jutro rano. Przenocujemy w hotelu. Nie zamierzam spędzić z nim ani godziny więcej. Zabraliśmy swoje rzeczy i zeszliśmy na dół. Ubraliśmy buty, chwyciliśmy za rączki walizki, Dina szła za nami, a ja miałem Niuda na rękach.  Już mieliśmy już wychodzić gdy nagle...

Potrzymam was w niepewności do jutra. Ten rozdział jest beznadziejny, ale chciałam wam coś dzisiaj wrzucić. Dobranoc, ale jeśli czytasz do w dzień to Do widzenia💕 (443)

Next-30🌟

Tego nie dało się zaplanowaćWhere stories live. Discover now