Tak nie może byc

525 21 10
                                    

Pov. Kacper

-KOCHAM!- zaczęła płakać I wybiegła z domu.
-Julka czekaj!- usłyszałem pisk opon.
-Mikołaj szybko! Chodź do mnie.- krzyknąłem. Wychylił się zza progu. Wyciągnęłam w jego Stronę ręce.
-Nie ja tam nie chce...Ja się boję. Nie zamykaj mnie tam!- mówił biegnąc w stronę drzwi od łazienki.
Zamknął się w pomieszczeniu. Nigdy nie pomyślałbym, że moje własne dziecko zacznie się mnie bać. Kim ja się kurwa stałem?! Jebanym tyranem, który znęca się nad swoim dzieckiem I olewa osobę, którą kocha....

-Miki. Otworzysz tacie drzwi?- zapytałem spokojnie ciągnąc za klamkę.
-Dobrze.- otworzył mi drzwi.
Zobaczyłam jak łzy dalej lecą po jego policzkach. Wziąłem bo na ręce i przeszłem z nim do salonu.
-Gdzie jest mama?- położyłem go na kanapie.
-Pojechała na wycieczkę.- skłamałem.
-A kiedy wróci?- podszedł do drzwi tarasowych.
-Sam bym chcial widziec.- spojrzal na mnie z zdziwieniem.
Uslyszalem telefon. Szybko podbieglem z dzieckiem na rekach by odebrac.
~~NIEZNANY

-Pan Kacper?
-Dzien dobry tak to ja, cos sie stalo?
-Pani Julka...

Dzien dobry, po prawie 6 miesiacach przerwy. Wiem ze duzo czasu minelo, a ja przychodze do was z rozdzialem, ktory pisalam wlasnie wtedy, nie jest zachwycajcy, ale nie chce was zostawiac bez niczego...
Na dniach rozdzial... Wracam do tego cholernego pisania.

Tego nie dało się zaplanowaćWhere stories live. Discover now