~~NIE 1/3~~

1K 57 3
                                    

Next day

O 6:30 obudził mnie mój ulubiony kolega Pan budzik. Kacper był cały we mnie wtulony próbowałam się wydostać z jego ucisku, ale na marne. Ta wkurzająca muzyczka cały czas grała.
Niestety musiałam go zacząć budzić.
J. Kapi wstawaj przygniatasz mnie.
Szturchałam go, trzęsłam nim, ale nic na niego nie zadziałało. Dałam mu buziaka w usta to magicznie jego ręka zniknęła z mojego ciała.
Wzięłam telefon i wyłączyłam alarm. Zobaczyłam, że mam pięć procent.
J. Kurwa mać.- powiedziałam prawię krzycząc.
K. Co jest księżniczko. Dlaczego od rana klniesz?
Pokazałam mu telefon z moją rozładowaną baterią.
K. To go podłącz i tyle w 1,5 godziny powinien się naładować.
Poszłam za radą Kacpra i podłączyłam telefon pod ładowarkę.
J. Dobra skarbie wstajemy.
K. Jeszcze 5 minut.
J. Okej.
Wstałam energicznie z łóżka i skierowałam się do łazienki. Wykonałam moją poranną rutynę zaczynając od zimnego prysznica zawsze pobudza do życia. Nie potrwał więcej niż minutę. Wyszłam szybko z pod prysznica owinęłam się ręcznikiem i zaczęłam moją pielęgnacje twarzy. Ubrałam się w rzeczy przygotowane już wczoraj. Zrobiłam sobie jeszcze lekki makijaż. Chciałam już wychodzić gdy przypomniało mi się kosmetyczce. Wyjęłam z szafki losową saszetkę i wsadziłam tam potrzebne rzeczy, zgarnęłam jeszcze kilka kosmetyków i można było powiedzieć, że byłam gotowa. Wyszłam z łazienki i od razu wbiegł do niej Kacper. Prawie przez niego bym się
przewróciła.
J. Uważaj.
K. Następnym razem będę.
Wyszłam z naszego pokoju i od razu zbiegłam na dół zrobić śniadanie dla naszej paczki. Z góry zbiegły głodne szczeniaki. Nałożyłam każdemu z osoba i to tego wymieniłam im wodę. Zaczęłam robić tosty dla każdego po dwa. Przypomniało mi się, że Michał mnie wczoraj prosił żebym go obudziła. Popędziłam szybko do ich sypialni. Zapukałam, ale nie dostałam żadnej odpowiedzi więc ''wbiłam się z buta''. Tak jak myślałam Michał leżał cały rozwalony na łóżku. Z łazienki było słychać dźwięk lejącej się wody co oznaczało, że Andżelika się myje.
J. Michał wstajemy!- krzyczałam odsłaniając roletę.
Mi. Która godzina?- z pozycji leżącej zmienił na siedzącą.
J. Za dziesięć ósma.-okłamałam go.
Mi. Co kurwa?
I wybiegł szybko z łóżka i podbiegł do szafy, i zaczął wyjmować dresy i bluzę.
Mi. Andżela wychodź szybko za dziesięć ósma!
Patrzyłam na niego jak na debila. Latał cały czas po pokoju szukając czegoś.
Mi. Co ty się tak na mnie lampisz?
J. Jest 7:10 debilu. It's a prank bro.
Mi. Bardzo śmieszne.
A. Co się tutaj dzieje?
J. Tylko się bawimy.
I wyszłam z ich pokoju.
J. Schodzić na dół lamusy + Kacper na śniadanie.
M. Ejjj!
J. Oj Marcinku nie obrażaj się.
M. No dobrze.
Brunet zasiadł do stołu i zaczął jeść przygotowane przeze mnie tosty. Później wszyscy po kolei zeszli i wszyscy zaczęli jeść.
M. Kto się cieszy z wyjazdu?
Wszyscy krzyknęli "JA" prócz mnie. Spytacie mnie pewnie dlaczego? A to dlatego, że nadal się z niego nie cieszę. Znacie już powód. Wracając. Wszyscy się na mnie dziwnie spojrzeli.
K. Nie cieszysz się?
J. Ale to jest teraz nie ważne i nie istotne.
K. Jula mogłaś powiedzieć tak to byśmy zostali.
J. Nie będziecie sobie psuli wyjazdu przeze mnie.
K. Ale dlaczego nie chcesz tam lecieć?
J. Mówię to jest nie ważne. Lecimy nie ważne, że nie chce.
A. Julka masz powiedzieć dlaczego nie chcesz jechać.
Przecież mnie wyśmieją dlaczego nie chce lecieć. No słuchajcie bo ja nie chce lecieć tylko ze względu na was chce sama z Kacprem.
A. Haloo Jula!?
K. Masz powiedzieć.
J. NIE!

Dzisiaj będzie taki jakby maraton wyczekujcie na kolejną część! Next na 20.

Tego nie dało się zaplanowaćWhere stories live. Discover now