~~Spokojna podróż~~

1K 47 5
                                    

Pov. Kacper. 

Przeszliśmy przez odprawy bez zbędnych przeszkód. Chłopcy się wszystkim zajęli. Mam lekkie obawy, bo przecież to Dubiel i Gała. Mówili, że wynajęli dom w lesie na obrzeżach miasta. Trzeba być dobrej myśli. Wyszliśmy z portu lotniczego. Andżelika od razu zamówiła taxi. Musieliśmy poczekać z 20 minut zanim przyjedzie nasz wyczekiwany pojazd. Kierowca pomógł zapakować się z naszymi bagażami. Można było powiedzieć, że nasza taxówka to taki mini ''Wan". Zapakowaliśmy się wszyscy na pokład busa i mogliśmy ruszać. Marcin podał Panu adres gdzie ma dojechać. Andżelika z Lexy zajęły się pieskami więc miałem spokój na jakiś czas. Dalej próbowałem przypomnieć przeróżne historie Julce. Może inni mogą myśleć, że to nic nie pomoże, ale ja dalej wierzę, że to pomorze. Zrobię wszystko by odzyskać moją myszkę. Mając na myśli wszystko to mówię wszystko.
******
Dojechaliśmy po około 30 minutach. Podróż minęła spokojnie. Gdy dojechaliśmy naszym oczom ukazał się dosyć duży drewniany domek. Był z dębowego, ciemnego drewna, dach był klasyczny i dosyć spiczasty, okna były zwykłe i nie było co się nad nimi rozwodzić, miał urocze zdobienia, które dodawały mu uroku. W około domu rosła przeróżna roślinność. Ogólnie był prześliczny.  Wracając. Dziewczyny były zachwycone, ja też byłem pod niezłym wrażeniem. Wyszliśmy z auta. Dziewczyny od razu zaczęły oglądać posesje. Więc nam zostało uporanie się z walizkami. Zanieśliśmy wszystko do przedpokoju. Poszliśmy rozejrzeć się po wnętrzu domku. Jedynym słowem był zajebisty. Opowiem wam może o nim. W przedpokoju była wielka szafa z lustrem na drzwiach, komodą na buty i małym słodkim kwiatkiem, ściany były biało-szare. Drzwi z przedpokoju prowadziła do salonu. Salon wyglądał dosyć nowocześnie, ale miał swój urok. Na całej środkowej ścianie była biała-jasno drewniana meblościanka. Kanapa była czarna z sztucznej skóry. Nie podobała mi się totalnie. Obok niej był mały biały stolik z szklanym blatem. Na tej samej ścianie co była meblościanka wisiał telewizor. I chyba co mi najbardziej się podobało to kominek! Kominek, a nad nim obraz z krajobrazem gór. Był ogromny! Zaraz obok była jadalnia szare ściany, duży szklany stół i osiem krzeseł, i pare obrazów przynajmniej ładnych. Łazienka? Łazienka: kibel, umywalka, prysznic, szafka tyle. Z salonu szły schodu na górę najpierw była sypialnia Marcina i Lexy. Tak już się pogodzili i znowu są razem...
Niestety. Ja się nie cieszę dalej mam uraz do Lexy po tym co nam zrobiła, a przede wszystkim Julce. Wracając. Pokój miał biało-beżowe ściany, na środku wielkie dwu-osobowe łóżko, a na przeciw dużą plazmę, szafki nocne obok łóżka po każdej stronie, szafę mieli wbudowaną jakby w ścianę. Obok były drzwi do łazienki nic ciekawego. Drugi był pokój był Andżeliki; łóżko, toaletka/biurko, szafa, komoda, szafka nocka, ściany koloru pudrowo-różowo-szare, a w łazience wszystko co się dało było na biało. Pokój Michała był taki sam tylko, że  kolorystyka była szaro-niebieska. Z kolei mój pokój i Julki był nadzwyczajny. Był największy z wszystkich pokoi. Ciemno szare ściany, ślicznie zasłonki, wielkie okna, toaletka dla Julci, biurko dla mnie, wielka biała biała ze złotymi zdobieniami na górze, kominek jak na dole w salonie. Zdziwiłem się jak go ujrzałem. Po co komu kominek w sypialni? Nie ważne. Ale najważniejsze co tam było to wielkie dwu-osobowe łóżko z pięknym szarym obiciem. Łazienka była duża i czarna. Nie będę wam się rozczulał na łazienką. Bo jest to zbędne. Wszyscy patrzyli na nasz pokój z wielką zazdrością. Lexy patrzyła maślanymi oczami na łóżko było widać, że chce się na nie położyć. Ale yyy to moje i Julci! Wygraliśmy ten pokój w losowaniu butelką po wodzie. Mieliśmy szczęście. Można było powiedzieć, że skakaliśmy z radości. Zawołaliśmy naszych podopiecznych czyli Niuda i Dine. Widząc łóżko od razu na nie wskoczyły. Zeszliśmy wszyscy po walizki. Po ustaleniu wszystkich spraw rozeszliśmy się do swoich pokoi. Otworzyłem walizkę i od razu gdy na nią spojrzałem mi się odechciało. Wyskoczyłem do Julki z prośbą. 
- Kochanie?-zapytałem. 
-Słucham?-odpowiedziała. 
-Pomożesz?- wskazałem palcem na bagaż z porozrzucanymi ubraniami i innymi rzeczami. 
-Dobrze.- wstała i podeszła do mojej walizki. Zaczęła składać moje ubrania. Nachyliłem się nad nią i tylko złożyłem pocałunek na jej policzku. Nagle rozległ się dzwonek do drzwi. 

Przepraszam za krótką przerwę, ale znacie sytuacje. Wracam z codziennymi rozdziałami. Tak znowu się tego podejmuje. Napiszcie co sądzicie o zmianach i czy są one widoczne? Albo czy wolicie teraz czy jak w poprzednich rozdziałach? 706 słowa. Next- 30. 
ELUWINA! 

Tego nie dało się zaplanowaćWhere stories live. Discover now