~~Woreczek~~

813 42 4
                                    

Julka szybko podbiegła i je otworzyła... Była to na moje szczęście pokojówka. Schowałem się szybko za szafkę. Kobieta podała Julce ręczniki i wyszła. Powoli wyszedłem z miejsca, w którym się schowałem. 
- Dawaj Kapi. Kończymy. -powiedziałam blondynka. 
Nic nie mówiąc usiadłem z powrotem na duże łóżko. I ponownie się zaczęło robienie hybrydek. Paznokcie u lewej ręki miałem na czerwono- niebiesko, a u drugiej na zielono- różowo.
- Gdyby chociaż to do siebie pasowało.- westchnąłem. 
Andżelika tylko cicho się zaśmiała, a Julka była tak skupiona, że nie zauważyła, że coś powiedziałem. Dina wskoczyła na łóżko domagając się o głaskanie. Nie miałem jak. Obie ręce zajęte. Niud leżał skulony w rogu. Nie wydawał z siebie żadnego pisku, ani nic. Dziewczyny po około 20 minutach skończyły. Wyglądały okropnie. Ta rozbieżność kolorów i różne długości. To nie dla mnie. Zastanawiałem się jak to zdjąć? Próbowałem oderwać, nie za bardzo boli. Obgryzać? Szkoda zębów. Zmyć zmywaczem do paznokci? Nie działa. Koniec końców poprosiłem Julkę o pomoc. Zgodziła się za pierwszym razem. Zdejmowanie zajęło kolejne 20 minut. Przeżyłem! Zostało mi jeszcze zmyć z mordki maseczce i się przebrać. Przyjaciółki też powoli zaczęły się szykować na kolacje.
Byłem już gotowy. Nie chciało mi się czekać na te dwie Panny, więc poszedłem z pieskami na prowizoryczny spacerek. Zjechałem windą na parter wyszedłem z budynku i puściłem pieski wolno. Z Niudem jak widać nic nie było. Miał tylko samo energii co przed "wypadkiem". Takie sobie stałem i zastanawiałem się co ze sobą zrobić. Chciałem wyjąć telefon z kieszeni, ale poczułem tam coś jeszcze... Woreczek z proszkami. Z skąd? O dziwo była przyczepiona na niej karteczka. 

Nie ma za co ;)
           Marcin

Z skąd ten debil to wziął? Przemycił czy jak? Byłem zszokowany. 
- Co ja mam z tym zrobić?- wymamrotałem po nosem. -Raz się żyje.- powiedziałem sam do siebie. Wciągnąłem całą zawartość proszku, a ledwo co z tego wyszedłem. 
- Błoński chyba wracamy do starych nawyków.- pomyślałem. 
 To nie był dobry pomysł Poklepałem się po głowie. Zabrałem pieski i wróciłem do pokoju. Niunie były już gotowe. Julka się na mnie dziwnie spojrzała. Byłem trochę zdezorientowany. Wbiegłem szybko do łazienki by zobaczyć czy nim nie ma. Miałem lekko pod nosem ubrudzone. Wytarłem wszystko i po problemie. Ktoś zapukał do drzwi. 
-Kapi idziemy?- usłyszałem głos Julki. 
- Tak tak.- krzyknąłem. 
Wyszedłem z pomieszczenia. Zeszliśmy na dół zostawiając pieski w pokoju. Weszliśmy na wielka sale gdzie było porozkładane stoły szwedzkie. Było pełno rozmaitego jedzenia. Szkoda, że jesteśmy tutaj tylko do jutra. Wzięliśmy talerze i sztućce. Nakładaliśmy sobie stosunkowo mało bo nie byliśmy specjalnie głodni. Usiedliśmy przy pierwszym 3- osobowym stoliku. W połowie posiłku Julka zaczęła temat. 
- Kapi po pierwsze dlaczego gdy wróciłeś z dworu miałeś białe pod nosem, a teraz masz całe czerwone białki. Przyznaj się brałeś?- jej twarz spoważniała. Andżelika się tylko na nas obojgu dziwnie spojrzała. 
- Jakby no nie wiem co to było. Dubiel mi to dał.- wyciągnąłem woreczek z kieszeni i położyłem na stół. Została resztka. 
- Weź to schowaj bo jeszcze ktoś zobaczy.- wtrąciła się rudo włosa. 
Grzecznie posłuchałem dziewczyny i schowałem go z powrotem na jego miejsce. 


Tego rozdziału miało nie być, ale widzę jak chcecie i mnie motywujcie więc proszę bardzo. Miałam trochę problem z jego napisaniem. Bo brak weny daje znaki. Możecie zadawać pytania i polecać jakieś książki. Niedługo wrócę do regularnego pisania. Dziękuje za uwagę. Bez tej notki ma 511 słów. 30- NEXT 
I love you all <3

Tego nie dało się zaplanowaćWhere stories live. Discover now