2.

596 26 6
                                    

Naprawdę chciałam mieszkać w akademiku. No, ale nie mogę. Moi rodzice, kiedy tylko usłyszeli, że chcę do akademika dosłownie oszaleli. Uznali, że w życiu się na to nie zgodzą, bo w akademiku różne rzeczy mogą się dziać. Nie ważne, że chłopaki mają pokoje w zupełnie oddzielnym budynku.

Tak więc skończyłam w maleńkim mieszkanku, które co prawda było ładne, ale niedorzecznie ciasne. Składało się ono z pokoju, kuchni, malutkiego salonu i łazienki. W sumie mi się tutaj podobało, aczkolwiek o jakichkolwiek domówkach mogę zapomnieć. Salon był biały z czarną sofą pośrodku i niewielkim telewizorkiem. Dostrzegłam również drzwi na balkon. Kuchnia, albo raczej poukładane w rogu salonu meble kuchenne również nie mogła pochwalić się swoją wielkością, choć meble były piękne. Znalazło się też miejsce na niewielki, szklany stolik. W sypialni czułam się jak w skrzynce. Jedynymi meblami w tym miętowym pokoju było pojedyncze łóżko i biała szafa. No i maleńki stoliczek obok łóżka. Łazienka była chyba takiej samej wielkości co sypialnia i mieściła prysznic, umywalkę, kibel i pralkę. Cudownie przynajmniej nie będę musiała prać ręcznie. 

Zabrałam się za rozpakowywanie moich ciuchów, lecz szybko zdałam sobie sprawę, że wszystkie nie zmieszczą się do szafy. Po kilku nieudolnych próbach nalezienia miejsca na resztę ubrań, uznałam, że jednak zostaną one w walizce, która swoje miejsce znajdzie pod łóżkiem. I świetnie. Szybko zrobiłam się jednak głodna, więc byłam skazana na jakieś małe zakupy. Problem w tym, że nie mam zielonego pojęcia gdzie tutaj jest spożywczak. Z okna mojego mieszkania widziałam jednak małą restaurację, którą postanowiłam odwiedzić. Jako, że nie miałam czasu wziąć prysznica czy się przebrać pewnie śmierdzę, więc popsikałam się dezodorantem. Wzięłam trochę pieniędzy i wyszłam.

Cieszę się, że jako jedyna zawsze uważałam na lekcji włoskiego i zawsze uczyłam się do sprawdzianu. Dzięki temu umiem sobie teraz zamówić jedzenie. Wybrałam makaron bolognese, bo przecież Włochy i wodę gazowaną. A tak poważnie to było najtańsze, więc wzięłam. Nagle jednak do mojego stolika przysiadł się jakiś chłopak. Był dosyć wysokim szatynem z brązowymi oczami. Jego skóra była bardzo opalona co stanowiło kontrast do jego super białych zębów. Cóż, był przystojny. 

-Ciao. Sei nuovo?- powiedział.

-Mi sono appena trasferito di recente.- odpowiedziałam najlepiej jak umiałam. 

-Di dove sei? 

-Da Los Angeles.

-Oh! USA! Cześć jestem Jake!- zaśmiał się wyciągając w moją stronę dłoń.

-Danielle. Mówisz po angielsku?- spytałam ściskając jego rękę.

-Jestem amerykanem. Przyjechałem tutaj na studia. 

-Naprawdę? Ja też! 

-Cóż za wspaniały zbieg okoliczności! Masz może ochotę poznać Rzym?

-Pewnie, że tak. A odkąd tutaj jesteś?

-Od roku, więc coś tam się orientuję. 

-Zapewne.- odpowiedziałam wciągając długi makaron.

I'm holding You.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz