62.

344 14 2
                                    

~7 miesiąc~

Stałam przed lustrem w moim mieszkaniu i podejmowałam liczne próby uwierzenia moim własnym oczom. Moje niegdyś długie do pasa, kasztanowe włosy dziś sięgały zaledwie ramion i były kruczoczarne. Macałam je, sunęłam po nich palcami, ale wciąż nie do końca w to wierzyłam. Choć minął już miesiąc od mojej wizyty u fryzjera to w dalszym ciągu codziennie rano, gdy przychodzę do łazienki muszę chwilę postać przed lustrem i obejrzeć moją głowę z każdej strony. Jak dla mnie jest to coś niesamowitego, bo zapuszczałam te włosy odkąd byłam mała. W zasadzie nawet nie pamiętam kiedy zaczęłam. 

Podeszłam do kalendarza i wzięłam leżący obok marker. Zakreśliłam następne kółko wokół dzisiejszego dnia. Tak zrobiłam również wczoraj i przed wczoraj, a także zrobię jutro i pojutrze. Choć dzisiaj mija siódmy miesiąc od tamtego dnia. Od tamtej rozprawy.

Już siedem miesięcy nie ma go obok mnie. Jakoś pomagały mi widzenia, ale teraz i tego zostałam pozbawiona. Kiedy byłam ostatnio w tym pieprzonym zakładzie karnym, kobieta w recepcji odmówiła mi widzenia. Ponoć byłam nie miła dla personelu i notorycznie odmawiałam wykonywania próśb i poleceń. Niby kiedy? Ja nic takiego nie pamiętam!

Choć Vittoria jest ze mną, wspiera mnie to ona nie jest w stanie zapełnić tej pustki w moim sercu. To nie tak, że jej pomoc jest bezużyteczna, bo to nie prawda. Bez niej już dawno zwiędłabym na zewnątrz i od środka. Ale pustka, którą odczuwam nie jest spowodowana brakiem przyjaciela, a nieobecnością osoby, którą kocham. Zdaję sobie sprawę, że to duże słowo, ale nie czuję, by było to zauroczenie czy coś podobnego. Nawet to słowo, ''miłość'' wydaje mi się jakieś takie puste. Moje uczucia co do niego są silniejsze. Ubóstwiam każdą część jego ciała i jego duszy. Jego charakter, oczy, uśmiech. 

Dlatego nie wyobrażam sobie czekania i bycia zdaną na łaskę tamtych ludzi, siedzących sobie spokojnie na wysokich stołkach. Nie wyobrażam sobie tego, że nie mogę się z nim zobaczyć jeszcze przez następne pięć miesięcy. No dobra, może i byłam trochę niemiła dla nich, ale czy którekolwiek z tych państwa raczyło postawić się na moim miejscu. To wszystko spadło na mnie jak grom z jasnego nieba, w momencie gdy uświadomiłam sobie jakimi uczuciami go darzę. Każda następna sekunda bez niego u mojego boku, boli bardziej niż poprzednia. I najgorsze jest to, że pozostała mi jedynie bezsilność i nadzieja. Nie powiem, że to drugie jest bardziej obiecujące, ale co mi po pustym, nic nie wartym słowie. Przecież te dwa słowa są zupełnie takie same, różnią się jedynie liczbą liter i może jeszcze tym, że to drugie ma nieco lepszy wydźwięk. Brzmi tak lepiej po prostu. 

Ale co mi po jednym, nic nie wartym słowie?

I'm holding You.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz