39.

338 15 2
                                    

-Nick...-mruknęłam łamiącym się, ochrypłym głosem. Niestety nie dane mi było skończyć, gdyż drzwi otworzyły się z niezłym hukiem, a przez nie wszedł jakiś facet. Z wyglądu do najmilszych nie należał. 

-Idziesz ze mną smarkaczu. -wychrypiał, po czym złapał leżącego nieopodal mnie za koszulkę i brutalnie go podniósł. -Szef chce cię widzieć.

Wydałam z siebie okrzyk niezadowolenia i wyciągnęłam dłoń, by powstrzymać napastnika. W ogóle nie zwracałam uwagi na różnice między nami. Nie przejmowałam się tym, że on jest większy, silniejszy i ogólnie lepszy ode mnie. Na moje nieszczęście nie zdążyłam go już złapać. Wyszedł tak szybko jak wszedł, lecz tym razem zabierając ze sobą Niccolo. 

Wpatrywałam się w brzydkie, obdarte drzwi z wyciągniętą w ich stronę dłonią. W moich oczach zebrały się łzy, a serce kroił nóż goryczy. Moja dłoń opadła bezwładnie na kolano, a plecy ugięły się pod ciężarem bólu i żalu. Zaczęłam rzewnie łkać, choć wiedziałam, że to w niczym mi nie pomoże. Jednakże potrzebowałam tej chwili słabości. 

Za parę minut wyprostowałam plecy, zrzucając z siebie i rozdrabniając tym samym głaz nieszczęść spoczywający na mnie. Rozpadł się na maleńkie kamyczki, które zmiażdżyłam na proch podnosząc się na równe nogi. Podeszłam do drzwi i zaczęłam je szarpać. 

Cholera, zamknięte.

Nie minęło jednak pięć minut, a ja usłyszałam dźwięk szeleszczących kluczy. Nie wiedziałam czy idzie do mnie, ale jednak pochwyciłam cegłę leżącą na ziemi. Nie pomyliłam się, bo po sekundzie klucze rozluźniły zamek, a drzwi ustąpiły. W duszy modliłam się jedynie, by nie stał w nich Niccolo, ale bez namysłu i ani jednego spojrzenia uderzyłam cegłą najpewniej w głowę człowieka, który chciał tutaj wejść. Dopiero gdy usłyszałam odgłos upadającego ciała spojrzałam na oprawcę. Spostrzegłam, że to nie Niccolo, więc ruszyłam przed siebie. 

Biegłam długim, brzydkim korytarzem ile sił w nogach. W końcu jednak znalazłam się w miejscu, gdzie ten korytarz dzieli się na dwa mniejsze. Miałam wątpliwość gdzie iść, ale gdy usłyszałam odgłos kroków dochodzący z lewej strony, rzuciłam się w prawo. Znów biegłam najszybciej jak tylko umiałam. Koniec końców dotarłam do pomieszczenia, które wyglądało jeszcze gorzej niż to, w którym się obudziłam. Na moje szczęście było tu jednak okno. Wyjrzałam przez nie, a głaz spadł z mojego serca runął w otchłań. Kojarzyłam tę okolicę. Pozostaje jedynie w jakikolwiek sposób odnaleźć telefon, zadzwonić na policję i wyrwać się z tego okropnego miejsca. 

Tylko, że w tedy Niccolo trafi do więzienia, debilko.

I'm holding You.Where stories live. Discover now